18 grudnia 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie C-448/23 (Komisja Europejska przeciwko Polsce), w którym uderzył w polski Trybunał Konstytucyjny i – w praktyce – zakwestionował fundament naszej suwerenności: prymat Konstytucji RP.
Nie chodzi tu o akademicki spór prawników. Stawką jest to, czy w Polsce najwyższym prawem pozostaje Konstytucja uchwalona i przyjęta przez suwerena, czy też ostateczne słowo ma mieć organ zewnętrzny, który nie ma demokratycznego mandatu od polskich obywateli i którego kompetencje wynikają wyłącznie z traktatów.
Co dokładnie zrobiło TSUE
TSUE uznał, iż Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z prawa UE, bo – według Trybunału – polski TK miał naruszyć m.in. zasadę skutecznej ochrony sądowej oraz podstawowe zasady funkcjonowania prawa Unii, w tym jego pierwszeństwo i jednolite stosowanie.
W tle są dwa orzeczenia polskiego TK z 2021 r.:
-
7 października 2021 r. – TK odrzucił możliwość, by sądy krajowe miały kompetencję do „kontrolowania” procedur powoływania sędziów (w tym uchwał KRS) w sposób, który de facto prowadzi do podważania ustrojowych decyzji państwa. TSUE uznał, iż to narusza standard ochrony sądowej w rozumieniu prawa UE.
-
14 lipca 2021 r. – TK zakwestionował wiążący charakter środków tymczasowych TSUE w obszarze ustroju sądów. TSUE stwierdził, iż to także narusza zasadę skutecznej ochrony sądowej.
Co więcej, TSUE poszedł dalej: ocenił, iż polski Trybunał Konstytucyjny nie spełnia wymagań niezawisłości i bezstronności w rozumieniu prawa UE z uwagi na rzekome nieprawidłowości dotyczące powołania określonych osób w TK.
To jest właśnie moment, w którym kończy się „spór o interpretację”, a zaczyna realna próba podporządkowania polskiego ustroju.
Dlaczego to jest naruszenie prawa i działanie ultra vires
Unia Europejska działa na zasadzie kompetencji powierzonych. To państwa członkowskie – w traktatach – określają, co Unia może, a czego nie może. o ile TSUE zaczyna rozstrzygać kwestie stricte ustrojowe: kto i jak ma zasiadać w konstytucyjnym organie państwa, to wchodzi w obszar, którego nikt mu nie przekazał w taki sposób, jak próbuje to dziś uzasadniać Luksemburg.
Wiceprezes TK, sędzia Bartłomiej Sochański, nazwał wprost to, co wielu w Polsce widzi od dawna: takie rozstrzygnięcie ma charakter ultra vires, czyli poza kompetencjami TSUE, a sam TSUE nie ma prawa orzekać o schematy wyboru sędziów TK.
I sedno problemu pozostało ostrzejsze: o ile TSUE uzurpuje sobie prawo do kwestionowania konstytucyjnych organów państwa, to w praktyce tworzy model, w którym Polska ma być tylko „regionalnym wykonawcą” decyzji centrum. To nie jest partnerstwo państw – to jest logika landu, w którym o sprawach ustrojowych decyduje się ponad głową obywateli.
To jest zaprzeczenie demokracji
Demokracja to nie tylko głosowanie co cztery lata. Demokracja to również to, iż najwyższe prawo w państwie – Konstytucja – jest źródłem legitymacji całego porządku prawnego. o ile TSUE mówi de facto: „Konstytucja może przegrać z tym, co my uznamy za prawo UE”, to oznacza, iż polski obywatel traci realny wpływ na to, jak wygląda państwo.
Dzisiaj jest to Trybunał Konstytucyjny. Jutro może to być sposób stanowienia prawa, organizacja organów państwa, kompetencje Sejmu czy Prezydenta. Bo jeżeli raz przyjmie się, iż TSUE może wejść w obszar ustrojowy, to granica przestaje istnieć.
Nie jest przypadkiem, iż TSUE – jak relacjonują media – wskazuje również, iż państwo nie może powoływać się na „tożsamość konstytucyjną”, by uchylić się od unijnych standardów. Tylko iż „tożsamość konstytucyjna” to w praktyce prawo narodu do samostanowienia, a nie jakiś folklor do tolerowania w czasie kampanii europejskich.
Co odpowiedział polski Trybunał Konstytucyjny
TK zareagował jasno: stwierdził, iż decyzja TSUE nie ma wpływu na funkcjonowanie konstytucyjnych organów RP, została wydana poza kompetencjami TSUE i iż TSUE nie jest od oceny polskiej Konstytucji ani polskiego TK.
To stanowisko jest logiczną konsekwencją zasady, iż Konstytucja jest najwyższym prawem w Polsce – i iż Polska nie przekazała Unii kompetencji do urządzania nam ustroju.
Rząd Tuska już zaciera ręce
W całej tej sprawie nie sposób pominąć politycznego kontekstu. Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek już publicznie komentuje wyrok w kategoriach „podstawy do zmian” – a to oznacza jedno: wyrok TSUE może zostać użyty jako pretekst do uderzenia w Trybunał Konstytucyjny i do przepychania „reform” pod dyktando instytucji zewnętrznych.
Mamy więc klasyczny mechanizm: najpierw presja z Brukseli/Luksemburga, potem polityczne wykorzystanie tej presji w Warszawie, a na końcu próba trwałej zmiany ustroju bez mandatu społecznego.
Wniosek: dziś TK, jutro polska państwowość
Ten wyrok nie jest „tylko” o sądach. To jest test, czy Polska ma prawo powiedzieć: „Stop. Granice kompetencji UE wyznaczają traktaty, a najwyższym prawem w Polsce jest Konstytucja”.
Jeżeli ten test przegramy, to nie dlatego, iż ktoś w Luksemburgu napisze lepsze uzasadnienie. Przegramy, bo w Warszawie znajdą się tacy, którzy z entuzjazmem zamienią spór prawny w narzędzie polityczne – choćby za cenę ograniczenia suwerenności państwa.
A na to zgody być nie może.

15 godzin temu














![Dyrygent w mundurze poruszył Sejm. O tym momencie na opłatku mówi dziś cała Polska [WIDEO]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/06/Warszawa-3.jpg)