Polska gospodarka u progu drugiej fali przemian

2 dni temu

Nowy moment przełomu

Polska gospodarka znalazła się w punkcie zwrotnym porównywalnym z rokiem 1989. Wówczas przeszliśmy od systemu planowego do rynkowego. Dziś potrzebna jest transformacja innego rodzaju – od rozwoju opartego na niskich kosztach i podwykonawstwie do rozwoju opartego na jakości, innowacyjności i własnych markach. Tamta przemiana miała charakter ustrojowy. Obecna wymaga zmiany sposobu myślenia o wzroście i konkurencyjności.

Punkt zwrotny, w którym znalazł się cały świat, zmusza do odejścia od prostych przewag kosztowych na rzecz jakości i innowacji, bo tylko one, w coraz bardziej nieprzewidywalnym świecie, pozwolą utrzymać konkurencyjność.

Przez ponad 30 lat Polska korzystała z przewag, które w warunkach globalizacji dawały szybki wzrost: relatywnie tanich i dobrze wykształconych kadr, niedrogiej energii oraz łatwego dostępu do rynków Unii Europejskiej. Dzięki temu – przy silnym udziale kapitału zagranicznego – powstał nowoczesny przemysł i dynamiczny sektor usług. Ten model właśnie się wyczerpuje. Koszty pracy rosną, energia drożeje, a globalna gospodarka przestaje być przestrzenią jednolitych zasad. Zamiast liberalnego handlu coraz częściej powraca polityka siły, w ramach której znaczenie ma nie tylko efektywność, ale także kontrola nad technologiami, surowcami i łańcuchami dostaw.

Przewaga kosztowa ustępuje miejsca przewadze kompetencyjnej. W gospodarce jakości o sukcesie decydują nie niskie ceny, ale zaufanie, kooperacja i zdolność tworzenia własnych rozwiązań.

Od montowni do własnych rozwiązań

Konkurowanie niską ceną nie będzie już kluczem do dalszego rozwoju Polski. Potrzebne są nowe przewagi: kompetencje technologiczne, zdolność projektowania produktów, jakość, reputacja i siła marki. Rozwój nie może polegać na kopiowaniu cudzych rozwiązań, ale na umiejętności ich tworzenia i doskonalenia. Innowacyjność staje się zasadą działania – obejmuje nie tylko technologię, ale także organizację, zarządzanie i współpracę.

W gospodarce opartej na jakości najważniejsze znaczenie ma zaufanie – do produktu, projektów, instytucji i partnerów. To ono, a nie tylko cena, decyduje dziś o pozycji konkurencyjnej. Kraje, które potrafiły połączyć kompetencje techniczne z kulturą jakości i współpracy, osiągnęły trwałą przewagę. Polska może pójść tą samą drogą, jeżeli zrozumie, iż długofalowy sukces wynika z wiarygodności i umiejętności współdziałania.

Czas konsolidacji i sukcesji

Warunkiem takiej zmiany jest większa konsolidacja gospodarki. Rozproszenie firm, mała skala działania i ograniczony kapitał własny utrudniają inwestycje w badania i rozwój oraz ekspansję zagraniczną. Polska potrzebuje przedsiębiorstw zdolnych do łączenia zasobów, tworzenia grup branżowych i wspólnego budowania marek. To proces, który powinien przebiegać oddolnie – w oparciu o logikę rynkową, nie administracyjną.

Moment sprzyja takim przekształceniom. Większość prywatnych firm powstała na początku lat dziewięćdziesiątych i dziś wchodzi w fazę sukcesji. Pokoleniowa zmiana właścicieli może stać się impulsem do profesjonalizacji zarządzania, modernizacji struktur i pogłębionej współpracy kapitałowej. To również dobry moment na ekspansję zagraniczną – poprzez przejęcia i alianse w regionie, a także w krajach Europy Zachodniej, gdzie wielu dojrzałych przedsiębiorców rozważa wycofanie się z działalności. W niektórych branżach polskie firmy już konkurują o takie aktywa z kapitałem azjatyckim, coraz bardziej aktywnym w Europie. Po latach napływu inwestycji z zagranicy Polska ma szansę stać się ich źródłem – eksporterem kapitału i przedsiębiorczej energii.

Polska gospodarka dojrzewa do konsolidacji i ekspansji. Sukcesja pokoleniowa może stać się impulsem do tworzenia silniejszych struktur kapitałowych i przejścia od rozproszenia do współdziałania.

Rozważna rola ręki publicznej

Rola państwa i samorządów w tej transformacji powinna być wspierająca, ale powściągliwa. Potrzebna jest strategia i koordynacja, ale nie etatyzm. Ręka publiczna może tworzyć stabilne i przejrzyste warunki inwestowania, wspierać rozwój kompetencji i infrastruktury wiedzy, ale nie powinna zastępować rynku. Nadmierna interwencja nierzadko prowadzi do osłabienia konkurencji i uzależnienia firm od pomocy publicznej. Często powoduje również wypieranie podmiotów i rozwiązań efektywnych przez nieefektywne. Takie podejście – w długofalowej perspektywie – może prowadzić do niepełnego wykorzystania naszego potencjału rozwojowego. Mądre państwo to takie, które sprzyja oddolnej inicjatywie w duchu zaufania, a nie bodźcuje i reguluje każdy krok przedsiębiorcy. Ponadto, silna interwencja publiczna to także poważne obciążenie dla budżetu kraju czy samorządów skutkująca wytraceniem zasobów rozwojowych całej wspólnoty, co przeważnie wiąże się również ze wzrostem zadłużenia. Stawka nowej fali przemian jest wysoka – należy więc rozważnie stawiać kroki.

Ręka publiczna wspiera rozwój najskuteczniej wtedy, gdy zapewnia stabilne warunki działania i wskazuje jasne cele. Zbyt daleka interwencja państwa czy samorządów grozi osłabieniem konkurencji, wypieraniem podmiotów efektywnych przez nieefektywne, a w długofalowej perspektywie – niepełnym wykorzystaniem potencjału rozwojowego.

Idź do oryginalnego materiału