Z Sonią Priwieziencew, prezeską i założycielką Fundacji Rolniczej Różnorodności Biologicznej AgriNatura, rozmawiamy na temat zagrożeń związanych z genetycznym modyfikowaniem żywności.
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. „GMO NGT. Raport ANSES o ryzykach”).

Sonia Priwieziencew
Absolwentka Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu, pracę magisterską pisała na temat przemian polskiego rolnictwa w perspektywie wejścia do UE. Po karierze w audycie finansowym opuściła świat korporacji i jest związana od roku 2003 ze środowiskiem polskich ekologicznych organizacji pozarządowych. Prezeska i założycielka Fundacji Rolniczej Różnorodności Biologicznej AgriNatura, od 2010 roku prowadzi również niewielkie gospodarstwo ekologiczne. Za najważniejsze tematy dla rolnictwa dzisiaj uważa bioróżnorodność i suwerenność żywnościową.
Rafał Górski: Soniu, czym jest GMO NGT?
Sonia Priwieziencew:
GMO NGT (nowe techniki genomowe) to po prostu nowsze GMO.
Są to rośliny (choć mamy też próby modyfikacji zwierząt i owadów), których genom został zmieniony w sposób laboratoryjny. Jedyna różnica jest taka, iż te nowe techniki modyfikacji są bardziej precyzyjne i oferują szerszy zakres zastosowań – na przykład można łatwiej zmodyfikować dużo więcej roślin. Są też trochę mniej kosztowne, ale to są przez cały czas – co mocno podkreślam – modyfikacje genetyczne.
Dlaczego w debacie publicznej pojawia się NGT, a nie pojawia się GMO? Wydaje mi się, iż coś tutaj jest nie tak.
Zdecydowanie coś jest nie tak.
Prawdopodobnie zmiana nazewnictwa wynika z tego, iż przedsiębiorstwa biotechnologiczne próbują ominąć przepisy, które w Europie bardzo ograniczyły wprowadzenie, uprawę i konsumpcję GMO.
Próbuje się nam wmówić, iż to tylko nowa nazwa dla konwencjonalnych metod selekcji. Przypomnijmy, iż przy GMO też argumentowano, iż tak naprawdę to jest to samo, co stare metody selekcji, tylko użyto innej technologii. Nie, to jest co innego. I teraz mamy kolejną próbę zmiany nomenklatury, bo technologia poszła naprzód i można ją szerzej stosować.
Kojarzy mi się to z Orwellowską nowomową opisywaną w książce „Rok 1984”.
W ubiegłym roku Francuska Agencja ds. Żywności, Środowiska oraz Bezpieczeństwa i Higieny Pracy, w uproszczeniu ANSES, opublikowała we Francji raport pod tytułem „Ryzyka i wyzwania społeczno-ekonomiczne związane z roślinami NGT”. Czy mogłabyś wyjaśnić, co to za agencja, kto i dlaczego zamówił ten raport i kto go opracował?
ANSES to francuska agencja rządowa, instytucja publiczna określona w kodeksie zdrowia publicznego, której celem jest zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego w dziedzinie środowiska, pracy i żywności oraz ocena zagrożeń dla zdrowia. Ma ona chronić zdrowie i dobrostan zwierząt i roślin oraz oceniać adekwatności odżywcze żywności.
Raport ten został zamówiony przez Generalną Dyrekcję ds. Zapobiegania Ryzyka i Generalną Dyrekcję ds. Żywności, czyli takie pododdziały rządowo-administracyjne administracji publicznej.
Badanie zlecono, ponieważ Komisja Europejska około 2021 roku podjęła różne działania mające na celu ułatwienie wprowadzania roślin NGT, czyli tak naprawdę GMO, na rynek, z ominięciem obowiązujących w Europie przepisów. Komisja uznała, iż skoro technologia jest trochę inna, to może nie trzeba stosować wszystkich istniejących obwarowań.
Rząd francuski zamówił ten raport, żeby dowiedzieć się, czy rzeczywiście nowe technologie są bezpieczniejsze i nie stwarzają tych samych zagrożeń i czy w związku z tym zmiany w prawie proponowane przez Komisję są uzasadnione.
W opracowaniu raportu wzięło udział około 200 naukowców niezwiązanych z Agencją i właśnie w raporcie zostały przedstawione wnioski.
Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.
Pomóż nam walczyć o bezpieczną żywność
Przekaż swój 1,5% podatku:
Wpisz nr KRS 0000191928
lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.
Jakie trzy najważniejsze zagrożenia dla zdrowia ludzi wiążą się z NGT i GMO?
W wyniku modyfikacji genetycznej zmianie mogą ulec trzy elementy: toksyczność, alergenność i skład odżywczy pokarmu.
Trzeba pamiętać, iż modyfikacja w jednym miejscu może wywołać zmiany w genomie w innych miejscach. Albo też pożądana zmiana może mieć nieprzewidziane skutki.
Zasadniczo dla nas, osób, które będą to jeść, oznacza to możliwą toksyczność pokarmu oraz potencjalne zmiany alergenności: coś, co dotąd nie alergizowało, może zacząć alergizować albo jakaś roślina zaczyna alergizować bardziej. A żyjemy w czasie, kiedy alergie są powszechne i niekiedy bardzo niebezpieczne.
I wreszcie zmianie może ulec skład odżywczy rośliny – zmienia się na przykład ilość witamin lub mikroelementów. Nie jest to niebezpieczne, ale bez wątpienia wpływa na stan zdrowia. Więc te trzy elementy: toksyczność, alergenność i skład odżywczy roślin mogą ulec zmianie, niekoniecznie w sposób przewidziany modyfikacją.
To brzmi co najmniej niepokojąco. A jakie są trzy najważniejsze zagrożenia ze strony tych nowych technologii dla świata zwierząt, roślin i w ogóle dla przyrody?
Tak naprawdę nie wiemy, jaki wpływ na środowisko będzie miało stosowanie nowych technologii.
Myślę, iż ich negatywny wpływ nałoży się na konsekwencje stosowania „starych” technik GMO, które skupiały się na odporności na herbicydy, czyli roślina rośnie mimo oprysków, ale wchłania te wszystkie szkodliwe substancje. Przy okazji zwiększa się odporność chwastów, czyli musimy pryskać więcej. To zagrożenie nie tylko wciąż istnieje, ale ma szerszy zasięg, ponieważ nowa technologia jest łatwiejsza do stosowania, więc liczba zmodyfikowanych gatunków może być dużo większa.
Stare modyfikacje dotyczyły głównie kukurydzy, soi, rzepaku i bawełny, a teraz zmieniamy też banany, kakao, ciecierzycę, ryż, pomidory czy winorośl.
Kolejna sprawa to budowanie odporności roślin na jakąś pleśń czy bakterie: tu znowu istnieje ryzyko – troszeczkę jak w przypadku zbyt częstego stosowania antybiotyków – iż te mikroorganizmy zaczną tę odporność omijać. Zwiększą swoją patogenność, czyli po pewnym czasie będą bardziej szkodliwe.
Nie wiemy, jak zareagują owady lub zwierzęta, bo skoro ludzie mogą mieć alergię, to owady lub zwierzęta, które żywią się tymi samymi roślinami, też mogą zachorować. Nie wiemy, jak modyfikacje wpłyną na metody uprawiania roślin – być może będzie więcej monokultur, ale tak naprawdę nie wiemy, jak to się odbije na środowisku. Możemy tylko przewidywać różne zagrożenia.
Kto zdaniem autorów raportu skorzysta, a kto straci na GMO NGT?
Agencja jest bardzo ostrożna w swoich wnioskach. Należy podkreślić, iż każda część raportu została przygotowana przez inną grupę roboczą. Część naukowo-biologiczną, która mówi o konkretnych zagrożeniach i opisuje bardzo szczegółowo technologię i jej prawdopodobne skutki, przygotowały grupy robocze złożone z naukowców, biologów itd. Natomiast autorami drugiej części raportu, bardziej społeczno-ekonomicznej, są inni specjaliści. Oni nie chcą zajmować jednoznacznego stanowiska, ale prezentują obydwie strony medalu, czyli potencjalne korzyści społeczno-ekonomiczne i potencjalne straty.
Mówią po prostu, iż nie mamy badań dotyczących skutków społeczno-ekonomicznych, ponieważ ta technologia jeszcze nie pojawiła się na rynku europejskim, a na rynek światowy dopiero niedawno weszły niektóre rośliny, ale jest dość duże prawdopodobieństwo, iż będzie dokładnie tak samo jak w przypadku „starego” GMO.
Kiedy w latach osiemdziesiątych na rynek weszło GMO, doświadczyliśmy procesu koncentracji zasobów całego przemysłu rolno-spożywczego, od nasion przez herbicydy do przetwórstwa, w rękach paru ogromnych korporacji.
Prawdopodobnie wprowadzenie kolejnego GMO stanie się początkiem podobnego procesu, ale oczywiście nie mamy pewności, iż tak będzie. Ta nowa technologia jest tańsza i bardziej dostępna, więc może jednak na rynek wejdą też mniejsze firmy.
Nakreślone są też pewne oczywiste zagrożenia, na przykład o ile NGT zostanie wprowadzone, kto poniesie koszty oznakowania, kontroli, ewentualnych zanieczyszczeń? Jak to wpłynie na rolnictwo ekologiczne? Czy to rolnictwo ekologiczne będzie musiało wykazać, iż jest wolne od NGT, czy NGT będzie musiało dbać o to, żeby nie zanieczyścić rolnictwa ekologicznego? Zresztą to samo dotyczy rolnictwa konwencjonalnego.
Pojawia się tu też kwestia finansowa: sektor biotechnologiczny zyska na pewno, ale na kogo spadną koszty rozwiązywania problemów – czy przypadkiem nie na sektor rolnictwa ekologicznego bądź konwencjonalnego?
Jakie są zalecenia i rekomendacje francuskich ekspertów?
W części naukowo-zdrowotno-środowiskowej autorzy raportu proponują wprowadzenie szczegółowego systemu oceny. Stwierdzają, iż w niektórych przypadkach zagrożenie wywołane przez konkretną roślinę i konkretną modyfikację może być niewielkie i wtedy można ominąć pewne obostrzenia, ale musi to być uzasadnione w każdym konkretnym przypadku.
Na przykład instytucja wnioskująca o pozwolenie na uprawę powinna wykazać na podstawie badań, iż rzeczywiście tylko ta jedna modyfikacja miała miejsce, iż nie było jakichś niepożądany modyfikacji. Powinien istnieć katalog badań, które pokażą, czy nie powstała jakaś toksyczność czy alergenność. Powinien powstać system naprawdę dostosowany do każdego jednostkowego przypadku i do każdej zastosowanej technologii.
Najczęściej stosowana jest technologia CRSIPR/Cas, czyli użycie enzymu do przecięcia DNA i potem, na podstawie mechanizmu naprawczego, wklejenie lub wyciszenie genów, ale za tym stoi cała masa bardziej szczegółowych technologii. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły, ale grupa robocza zaleca, żeby taki system oceny był rzeczywiście dostosowany do modyfikacji każdej rośliny. W dużej części przypadków jest to system stosowany do tzw. starego GMO.
Grupa robocza absolutnie nie stwierdza, iż to „nowe” GMO powinno omijać stary system oceny ryzyka i oceny bezpieczeństwa, aczkolwiek rzeczywiście w niektórych bardzo szczegółowych przypadkach pewne elementy mogą być pominięte.
W tym systemie badań i oceny mieści się też zalecenie stworzenia planu monitorowania ryzyka środowiskowego: jeżeli już jakaś roślina została zbadana na tyle, iż wykluczono toksyczność, alergenność i negatywne zmiany w składzie odżywczym, to i tak nie mamy pewności, co się będzie działo w kwestii zagrożeń dla środowiska. Dlatego przez cały czas powinny być monitorowane pozwolenia na uprawę i wprowadzanie na rynek. Powinien powstać plan monitoringu zagrożeń środowiskowych oraz wpływu społeczno-ekonomicznego.
Raport podkreśla istnienie wielu nieudowodnionych potencjalnych korzyści i zagrożeń. W związku z tym zaleca się, żeby po pierwsze, dużo elementów zbadać i ocenić przed wydaniem pozwolenia na uprawę, a po drugie, w trakcie uprawy cały czas monitorować, co się będzie działo.
Zazdroszczę Francuzom, iż ich państwo zdecydowało się na to, żeby opracować i przedstawić opinii publicznej taki obszerny i wielowątkowy raport. W Polsce niestety nie mamy tego typu dokumentu. Co najmocniej Cię poruszyło podczas lektury tego raportu?
Jestem pod ogromnym wrażeniem, iż taki raport w ogóle powstał. Nie wiem, na ile został on nagłośniony we Francji, ale rzeczywiście jestem pozytywnie zaskoczona samym faktem, iż został zamówiony i przygotowany. Przypuszczam, iż zatrudnienie tych 200 naukowców i specjalistów pochłonęło całkiem sporo pieniędzy z budżetu, ale wydaje mi się, iż warto było ponieść ten koszt.
Co mnie poruszyło? Chyba to, iż nie wskazano żadnych korzyści z wprowadzenia nowego GMO, bardzo wiele natomiast mówi się o zagrożeniach.
Ogólnie jednak raport stwierdza, iż jest mało informacji na ten temat, ponieważ autorzy raportu nie prowadzili własnych badań laboratoryjnych. Korzystali z istniejących baz danych, publikacji naukowych, z informacji ogólnodostępnych, których jest niepokojąco mało.
Niewiele jest danych na temat tego, jakie zmodyfikowane odmiany roślin już są na rynku. Wiadomo, iż dużo odmian jest w planie, różne firmy biotechnologiczne ubiegają się o patenty czy pozwolenia. I w tej chwili dotyczy to około czterystu roślin. Natomiast naukowcy zidentyfikowali tylko cztery rośliny, które już są na rynku: to soja, która zawiera więcej oleju, pomidor, który ma więcej kwasu GABA, bardziej czerwona marchew i bawełna o zmienionym systemie korzeniowym. To niewiele, ale to są interesujące przykłady.
Na przykład bawełna o bardziej rozłożystym systemie korzeniowym jest już, zdaje się, skomercjalizowana w Chinach. Tam są ogromne monokultury, bawełna jest potwornie pryskana, więc jeżeli do tego dodamy bawełnę, która się jeszcze lepiej ukorzenia, to jest dla mnie jakiś horror z punktu widzenia środowiska.
Podkreślono w tym raporcie, iż z jednej strony mamy wizję technologii, która nas uratuje przed zagrożeniem ze strony przemysłu, pestycydów, monokultur itp., a z drugiej strony jesteśmy świadomi, jakie mogą być konsekwencje jej stosowania i co tak naprawdę trzeba by zmienić w tym systemie rolniczym. A my przecież wiemy, co należy zmienić żeby iść w kierunku rolnictwa ekologicznego, zrównoważonego i przyjaznego dla zdrowia i środowiska i także o tym jest mowa w raporcie.
Technologie zrównoważonej metody upraw, rolnictwo ekologiczne czy np. biodynamiczne istnieją od dawna i nie są powszechnie stosowane ze względu na brak przyjaznych rozwiązań systemowych oraz dominację wielkich korporacji na rynku, a nie ze względu na brak wiedzy czy technologicznego postępu. Tworzenie roślin modyfikowanych genetycznie jest kompletnie niepotrzebne o ile chodzi o zmianę systemu produkcji żywności na mniej szkodliwy dla nas wszystkich.
Pozostaje też dość nieprzyjemne uczucie, iż ta nowa technologia znajduje się w nieodpowiedzialnych rękach. Dobrze, iż w Europie mamy jakieś regulacje, i dobrze, iż właśnie chociażby taki raport rządu francuskiego się pojawił. Ale cały czas czujemy, iż gdzieś działa mocne lobby protechnologiczne. Ten nacisk widać też zresztą w pewnych wnioskach z raportu: grupy robocze podkreślają wszystkie zagrożenia i brak jasnych korzyści, ale na końcu Agencja nie chce zajmować stanowiska, podkreślając, iż to są jednak decyzje, które powinny być podejmowane w trybie demokratycznym.
Podsumowując, raport naprawdę nie prezentuje żadnych potencjalnych korzyści GMO NGT. Nie mówię, żeby w ogóle nie prowadzić badań, ale czy naprawdę potrzebujemy marchewki, która jest bardziej czerwona? Nie sądzę.
Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!
Dołącz do nas!