Pojawiły się pomysły, żeby ograniczyć liczbę lekcji fizyki i chemii.
Pomysł jest idiotyczny, ale równie idiotyczny jest brak jakiegokolwiek poruszenia w mediach.
Nauczanie fizyki i chemii jest okrajane systematycznie od roku 1989. Jest to jedna z największych tragedii Polski. Narzekamy na polskich naukowców, polskich inżynierów, polskich nauczycieli, polskich dziennikarzy, polskich lekarzy, polskich polityków, polskich urzędników, polskich żołnierzy. Narzekamy, a jakoś niemal nikomu nie przychodzi do głowy, żeby się zastanowić nad przyczyną tego stanu rzeczy.
A przyczyna jest oczywista. Coraz słabszy poziom nauczania przedmiotów ścisłych.
Pamiętam rozmowę sprzed ponad 20 laty z moim Kolegą, dyrektorem jednego z niezłych liceów, fizykiem z wykształcenia. Spytałem Go, dlaczego program fizyki jest drastycznie ograniczany. Odpowiedział, iż gdyby nie był, to trzeba byłoby 60% uczniów zostawiać na drugi rok w tej samej klasie. Dlaczego? Ano, bo nauczyciele nie daliby rady nauczyć, a uczniowie się nauczyć.
Absurd takiego stanowiska jest oczywisty. Terapia w medycynie powinna być planowana w zależności od stanu pacjenta, a nie od umiejętności lekarza. Jak nie ma odpowiedniego lekarza w szpitalu na Bródnie, trzeba odpowiedniego znaleźć na Bielanach.
Wczoraj postulowałem, żeby wziąć program nauczania fizyki i chemii z Chin i Korei Płd., i go zaimplementować w Polsce.
Postulat powtarzam.
Michał Leszczyński