Czy Polska wypłaca Ukraińcom odszkodowania za Akcję „Wisła”?

4 dni temu

Pytanie, które jeszcze niedawno brzmiało jak publicystyczna prowokacja, dziś staje się bardzo konkretne. Pytania: czy zapadały już wyroki przyznające wysokie kwoty za przesiedlenia z 1947 r., czy toczą się kolejne postępowania, a państwo polskie – zamiast jasno przedstawić skalę zjawiska – zasłania się rzekomym brakiem danych. W tle jest konsekwentnie budowana od lat linia polityczna, w której Akcja „Wisła” ma zostać symbolem winy państwa polskiego wobec Ukraińców i Łemków, także w wymiarze finansowym.


Historyczny kontekst: Akcja „Wisła” a ludobójstwo na Wołyniu

Nie da się uczciwie rozmawiać o Akcji „Wisła” bez przypomnienia, co działo się wcześniej.

Południowo-wschodnie tereny Polski były w latach wojny i tuż po niej miejscem:

  • ludobójstwa dokonanego na Polakach przez OUN-UPA,

  • masowych mordów na całych polskich wsiach, palenia domów, świątyń i całych miejscowości,

  • systematycznej próby „oczyszczania” terenu z ludności polskiej.

Ukraiński nacjonalizm w wydaniu OUN-UPA był projektem politycznym opartym na przemocy i idei etnicznie jednolitego państwa. Polskie rodziny ginęły tylko dlatego, iż były Polakami – od dzieci po starców. Tysiące świadectw opisuje sceny niewyobrażalnego okrucieństwa.

W takich realiach władze Polski Ludowej – komunistyczne, ale jednak będące władzami państwa polskiego – podjęły decyzję o przeprowadzeniu Akcji „Wisła”: przesiedleniu około 140 tysięcy Ukraińców i Łemków na Ziemie Odzyskane.

Była to operacja brutalna w formie, ale nie była aktem wyrwanym z próżni. Jej celem było rozbicie zaplecza dla UPA, odcięcie oddziałów od wsparcia cywilnego, ograniczenie terroru na polskich terenach.


Tragedia jednostek a odpowiedzialność polityczna

Nie ma sensu udawać, iż Akcja „Wisła” nie wiązała się z cierpieniem. Dla wielu przesiedlonych:

  • oznaczała utratę domu i małej ojczyzny,

  • wiązała się z poczuciem krzywdy i bezradności,

  • była doświadczeniem dramatycznym, zapamiętanym na całe życie.

Trzeba to powiedzieć jasno: dramat osobisty tych ludzi był realny.

Ale równie jasno trzeba powiedzieć, iż odpowiedzialność za to, iż w ogóle doszło do tego typu działań, spoczywa przede wszystkim na ideologach i dowódcach OUN-UPA, którzy wciągnęli społeczności lokalne w spiralę przemocy, terroryzmu i nienawiści. To wybór banderowskiego podziemia sprawił, iż całe regiony stały się polem walki, a ludność cywilna – zakładnikiem ich wizji politycznej.

Dziś jednak w debacie publicznej często pomija się tę podstawową przyczynę, a mówi wyłącznie o skutkach – tak jakby Akcja „Wisła” była początkiem, a nie konsekwencją wcześniejszego ludobójstwa.


Od pamięci do roszczeń: przesunięcie akcentu

Od lat można obserwować wyraźne przesunięcie akcentów: z Wołynia i polskich ofiar na Akcję „Wisła” i krzywdy Ukraińców oraz Łemków. Coraz częściej:

  • mowa jest o „zbrodni Akcji ‘Wisła’”,

  • nacisk kładzie się wyłącznie na aspekt represji wobec mniejszości,

  • a tło w postaci działań UPA i ludobójstwa na Polakach schodzi na dalszy plan.

Ten proces nie jest tylko sporem historyków. Ma bardzo konkretne konsekwencje prawne i finansowe. Pojawiają się bowiem:

  • sprawy sądowe z powództwa osób wysiedlonych lub ich spadkobierców,

  • roszczenia o odszkodowania i zadośćuczynienia,

  • postępowania reprywatyzacyjne dotyczące mienia przejętego po wysiedleniu.

Zapadły już wyroki przyznające wysokie kwoty tytułem zadośćuczynienia za objęcie Akcją „Wisła”. Toczą się kolejne sprawy, a także postępowania dotyczące zwrotu lub rekompensaty za nieruchomości, w tym lasy. Nie jest to więc abstrakcyjna dyskusja – to realne obciążenie dla budżetu państwa. Żądam jako poseł konkretnych danych, a rząd nie chce ich udostępnić!

Rząd Tuska ukrywa dane o roszczeniach, a odpowiedzi ministerstwa są żenujące. Twierdzą, iż „nie da się ustalić”, ile wypłacono odszkodowań za akcję „Wisła”.

Tymczasem doskonale wiemy, iż dla Adama Bodnara ten temat był najważniejszy od pierwszego dnia w rządzie — bo jego własna… pic.twitter.com/qeX2EQFEyc

— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) December 9, 2025


Rola Adama Bodnara: biografia prywatna a polityka państwa

W tym miejscu nie sposób pominąć roli Adama Bodnara. Jego rodzina została przesiedlona w ramach Akcji „Wisła”, co on sam wielokrotnie podkreślał publicznie. To osobiste doświadczenie przełożyło się na jego działalność publiczną.

Jako Rzecznik Praw Obywatelskich:

  • pisał, iż rozliczenie Akcji „Wisła” ze strony państwa polskiego „nie jest satysfakcjonujące”,

  • wskazywał na konieczność ustawowego rozwiązania problemu roszczeń,

  • akcentował potrzebę zadośćuczynienia osobom wysiedlonym i ich rodzinom.

Później, już jako minister sprawiedliwości, miał wpływ na politykę państwa w obszarze prawa, roszczeń, IPN i śledztw historycznych. W tym kontekście trudno nie dostrzegać ryzyka konfliktu interesów: osoba, której najbliższa rodzina została przesiedlona, od lat konsekwentnie działa na rzecz uznania tej grupy za stronę roszczeniową wobec państwa polskiego, a jednocześnie obejmuje stanowisko, z którego może kształtować klimat prawny i instytucjonalny dla takich roszczeń.


IPN, śledztwo i presja polityczna

Kolejnym elementem układanki jest postawa wobec śledztwa IPN dotyczącego Akcji „Wisła”.

Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu umorzyła postępowanie, uznając, iż Akcja „Wisła” nie była zbrodnią komunistyczną ani zbrodnią przeciwko ludzkości. Sąd uchylił tę decyzję i nakazał wznowienie śledztwa. IPN informuje, iż analizowane są nowe materiały, prace naukowe, akta archiwalne.

Zamiast spokojnego oczekiwania na wynik rzetelnych badań, pojawia się jednak presja polityczna: publiczne wypowiedzi, iż śledztwo jest prowadzone „nieintensywnie”, oczekiwanie deklaracji co do terminu zakończenia, zapowiedzi, iż kwestia Akcji „Wisła” będzie jednym z głównych tematów przy ocenie pracy IPN i wyborze prezesa. To nie jest neutralne zainteresowanie – to wywieranie nacisku w kierunku określonego rozstrzygnięcia.

Jeżeli Akcja „Wisła” zostanie oficjalnie zakwalifikowana jako „zbrodnia przeciwko ludzkości”, otworzy to szeroko drzwi do:

  • kolejnych roszczeń finansowych,

  • możliwych spraw na forum międzynarodowym,

  • dalszego przerzucania odpowiedzialności za skutki działań UPA z jej twórców na państwo polskie.


Interpelacja i odpowiedź rządu: mgła zamiast przejrzystości

W tej sytuacji uznałem za konieczne zadanie prostego pytania: czy i w jakiej skali państwo polskie wypłaca odszkodowania i zadośćuczynienia za Akcję „Wisła”?

W interpelacji zwróciłem się o:

  • pełne dane o liczbie spraw sądowych i administracyjnych od 1989 r.,

  • zestawienie kwot zasądzonych i wypłaconych,

  • informacje o sprawach w toku i wartości przedmiotu sporu,

  • dane o praktyce zawierania ugód,

  • wskazanie, czy w budżecie państwa przewidziano środki na tego typu roszczenia,

  • informację, czy istnieją wytyczne dla organów reprezentujących Skarb Państwa.

Odpowiedź Ministerstwa Sprawiedliwości była wymijająca i – mówiąc łagodnie – rozczarowująca. Stwierdzono, iż takie sprawy wchodzą w szeroką kategorię „spraw o zapłatę” i nie ma możliwości wyodrębnienia ich w statystyce. Innymi słowy:
państwo polskie nie czuje się w obowiązku, by choćby policzyć, ile i za co płaci.

Taki sposób odpowiedzi podważa zaufanie do instytucji. Trudno uwierzyć, iż aparat państwa, który potrafi precyzyjnie rozliczać każdą złotówkę w innych obszarach, akurat tutaj jest bezradny. Szczególnie gdy temat od lat znajduje się w centrum zainteresowania ważnych postaci życia publicznego.


Polska racja stanu: najpierw Wołyń, potem dyskusja o „Wisle”

W całej tej dyskusji trzeba jasno postawić sprawę polskiej racji stanu.

Nie może być tak, że:

  • polskie ofiary Wołynia i Kresów do dziś nie doczekały się realnego zadośćuczynienia,

  • nie ma systemowych odszkodowań za rabunek polskich majątków,

  • pamięć o ludobójstwie jest często relatywizowana,

  • a jednocześnie państwo polskie zaczyna – w sposób cichy i nieprzejrzysty – wypłacać odszkodowania za operację, która miała chronić polskich obywateli przed banderowskim terrorem.

Jeżeli ktoś chce „rozliczać historię”, to logika jest prosta:

  • najpierw prawda i zadośćuczynienie za Wołyń i Kresy,

  • najpierw rozliczenie zbrodni na Polakach i rabunku polskiego mienia,

  • dopiero potem jakakolwiek rozmowa o roszczeniach związanych z Akcją „Wisła”.

Odwrotna kolejność oznacza faktyczne odwrócenie ról: ofiary zostają zepchnięte na margines, a rachunek wystawia się państwu, które próbowało bronić swoich obywateli.


Czego powinniśmy domagać się od państwa polskiego

W tej sytuacji oczekuję od rządu i instytucji państwowych kilku elementarnych działań:

  • pełnej przejrzystości – zestawienia wszystkich roszczeń, wyroków i wypłat związanych z Akcją „Wisła”;

  • jasnych zasad reprezentacji Skarbu Państwa – w tym polityki ugodowej, zasad gromadzenia dowodów, oceny ryzyka budżetowego;

  • odrzucenia narracji, która stawia znak równości między obroną przed terrorem UPA a czystą, jednostronną „zbrodnią państwa polskiego”;

  • podjęcia realnych działań na rzecz rozliczenia zbrodni na Polakach – zanim jakikolwiek system odszkodowań za Akcję „Wisła” stanie się faktem politycznym i finansowym.


Zakończenie: pytanie, którego rząd nie chce usłyszeć

Czy Polska wypłaca Ukraińcom odszkodowania za Akcję „Wisła”?
Odpowiedź brzmi: tak, w części przypadków już to się dzieje, a kolejne sprawy są w toku.

Jednak ważniejsze jest inne pytanie:

czy państwo polskie świadomie prowadzi taką politykę, czy raczej pozwala, by krok po kroku była ona wprowadzana bocznymi drzwiami – przy braku przejrzystości, bez publicznej debaty, bez uczciwego bilansu Wołynia i polskich ofiar?

Na to pytanie rząd Donalda Tuska na razie odpowiada milczeniem. A milczenie, gdy w grę wchodzą pamięć o polskich ofiarach i pieniądze polskich podatników, nie jest neutralne – jest wyborem politycznym.

Idź do oryginalnego materiału