Zapadł wyrok w sprawie paszkwilu uderzającego w pracowników starostwa

3 godzin temu

To nie był tylko anonim. To był akt zemsty, podszyty frustracją i żółcią, który uruchomił lawinę plotek, lęków i publicznego poniżenia. Dziś sprawa zatacza pierwszy prawny finał – autor haniebnego paszkwilu, Kamil Frysztak, został sądowo zmuszony do przeprosin jednej z ofiar. To pierwszy wyrok – bo poszkodowanych było znacznie więcej.

Paszkwil, który jesienią 2022 roku trafił do opinii publicznej, zawierał oszczercze, obrzydliwe treści uderzające w wielu pracowników Starostwa Powiatowego w Ropczycach. Użyto w nim nazwisk, sugerowano niemoralne zachowania, wyciągano krzywdzące insynuacje. Dziś wiadomo już, iż jego autorem był bliski krewny ówczesnej wicestarosty, odwołanej niedługo wcześniej ze stanowiska. Zemsta za utraconą władzę?

Głupota go pogrążyła. Przez ślinę na znaczku

Choć próbował ukryć się pod płaszczykiem anonimowości, ostatecznie zgubiła go… własna nieuwaga. Znaczki, które naklejał na koperty, lizał językiem – pozostawiając ślad DNA. To właśnie dzięki temu ustalono sprawcę. Prokuratura znała jego tożsamość. I – ku szokowi wielu – umorzyła sprawę.

„Z pisma, które otrzymaliśmy, jasno wynikało, kto był autorem. Ale prokurator uznał, iż nie ma interesu społecznego, by go ścigać” – mówił z rozgoryczeniem ówczesny starosta Witold Darłak.

Polityczna wojna zniszczyła zwykłych ludzi

To nie był konflikt między politykami. To była wojna, której ofiarami padli zwykli pracownicy urzędu – ludzie, którzy z polityką nie mieli nic wspólnego. Urzędnicy – wciągnięci w brudną grę i wystawieni na publiczny ostracyzm.

Niektórzy bali się wychodzić z domu. Inni zmagali się z depresją, zaszczuci przez anonimowe komentarze w sieci i spojrzenia sąsiadów. Dla wielu ten list oznaczał koniec poczucia bezpieczeństwa w miejscu pracy i poza nim.

Pierwszy wyrok. Kamil Frysztak musi przeprosić Annę Lichwę

Wyrokiem sądu Kamil Frysztak został zmuszony do publicznych przeprosin wobec Anny Lichwy – jednej z osób pomówionych w paszkwilu. W oświadczeniu czytamy:

„Ja Kamil Frysztak wyrażam głęboki żal i przepraszam Panią Annę Lichwa za bezprawne naruszenie jej dóbr osobistych w tym dobrego imienia i godności osobistej poprzez jej pomówienie i obraźliwy tekst pod adresem pokrzywdzonej rozpowszechnione przeze mnie w liście, który dotarł do opinii publicznej w dniu 30 września 2022 roku, które to nieprawdziwe sformułowania mogły poniżyć ją w opinii publicznej. Oświadczam, iż podane przeze mnie informacje nie miały miejsca.”

Ale na tym się nie skończy. Będą kolejne pozwy

To dopiero początek. Poszkodowanych było wielu. I jak zapowiadają urzędnicy oraz ich pełnomocnicy – kolejne sprawy trafią do sądów. Tym razem nie będzie milczenia. Będzie walka o godność.

„Tego nie da się cofnąć. Ale można pokazać, iż kłamstwo i nienawiść nie są bezkarne” – mówi jedna z osób wymienionych w liście.

Ta historia mogła potoczyć się inaczej. Wystarczyło więcej rozwagi, mniej emocji, odrobina przyzwoitości. Zamiast tego były oskarżenia, lęk i milczenie. Dziś, choć z opóźnieniem, pada słowo „przepraszam”. I chociaż nie cofnie ono czasu, może być początkiem końca tej gorzkiej historii.

Idź do oryginalnego materiału