Via Transilvanica – droga, która łączy

12 godzin temu

Wyobraź sobie galerię sztuki, która rozciąga się na długości 1400 km. Idąc przez kolejne „sale”, oglądasz rzeźby nawiązujące do miejsc, w których są usytuowane. Podziwiasz otoczenie majestatycznych gór i dolin, poznajesz historię zaklętą w zamkach i kościołach, jak i w małych wioseczkach, gdzie tradycja łączy się ze współczesnością. Taka największa na świecie galeria rzeźby współczesnej, a jednocześnie wielki projekt społeczny i jedna z najpiękniejszych tras prowadzących wśród dzikiej przyrody istnieje. Jest to Via Transilvanica w Rumunii.

„Nawet w najśmielszych marzeniach nie śniłem o czymś takim” – mówi w filmie dokumentalnym o tym projekcie jeden z jego twórców. O takiej pracy marzy się, jak się jest dzieckiem. Czasem cuda naprawdę się zdarzają. Bo ten projekt dzieje się w krainie czarów. W Terra Mirabilis.

Via Transilvanica zaczyna się na północy kraju, w miejscowości Putna, gdzie spoczywa Stefan Wielki, legendarny władca mołdawski. Prowadzi przez dziesięć okręgów (powiatów), by zakończyć się na południu, nad Dunajem, w historycznej Drobeta-Turnu Severin.

To więcej niż droga – to most łączący północ z południem, przeszłość z teraźniejszością i różnorodne rumuńskie tradycje z nowoczesnością.

Trasa jest oznaczana białym kółkiem z pomarańczową literą „T”, a co kilometr umieszczony jest słup, tzw. borna. Każdy z nich waży 230 kg. I każdy zdobi inna rzeźba wykonana przez jednego z kilkudziesięciu rzeźbiarzy zaangażowanych w ten projekt. Borny dają poczucie wyjątkowej przynależności każdego odcinka do jego regionu. Jak mówią twórcy trasy – podróżnicy idą od jednej rzeźby do drugiej i chcą zobaczyć kolejne. Motywuje ich to do kontynuowania trasy.

Projekt Via Transilvanica jest inicjatywą stowarzyszenia Tășuleasa Social, organizacji, która na co dzień pracuje z młodzieżą, promując edukację społeczną i ekologiczną. Został zapoczątkowany w 2018 roku, roku obchodów setnej rocznicy Wielkiej Unii w Alba Iulia, i był odpowiedzią na potrzebę posiadania projektu narodowego, który naprawdę dotyczyłby unii.

Tak narodziła się koncepcja „drogi, która łączy” nie tylko dziesięć powiatów, przez które przechodzi, ale także całą różnorodność etniczną, kulturową, historyczną czy geograficzną Transylwanii i całego kraju.

Trasa przechodzi przez siedem regionów historyczno-kulturowych: Bucovina, Terra Siculorum, Terra Saxonum, Terra Dacica, Terra Romana, Terra Banatica i Ținutul de Sus, które reprezentują różnorodne tradycje i historie Rumunii.

Na szlaku spotkamy zarówno przyrodnicze cuda, jak i skarby kultury. Trasa biegnie przez historyczne miejsca, jak klasztor w Putnie, gdzie historia Mołdawii splata się z duchowością. Są tu także ruiny rzymskich fortec, zamki, które pamiętają czasy średniowiecznych walk oraz wioski, w których przetrwały wiekowe tradycje. W każdym regionie znajdziemy ślady historii, zamknięte w budowlach, legendach i w codziennym życiu mieszkańców.

Via Transilvanica zachwyca jednak nie tylko kulturową różnorodnością. Trasa prowadzi przez malownicze pasma Karpat, gęste lasy, rozległe łąki i górskie doliny. Przechodzi przez dzikie tereny, gdzie człowiek jest gościem. Wędrowcy muszą pamiętać, iż w tych okolicach żyją wilki i niedźwiedzie. Przypominają o tym postawione przy szlaku znaki. Np. w miejscowości Sovata można zobaczyć tablice mówiące o tym, iż po zmroku na trasie pojawiają się niedźwiedzie. I rzeczywiście – rankiem można tam zobaczyć powywracane kosze na śmieci i odchody tych zwierząt. Należy też uważać na duże psy pasterskie strzegące stad. Potrafią być choćby bardziej niebezpieczne niż dzikie zwierzęta. To szlak, który wymaga zachowania pewnej ostrożności i odpowiedzialnych zachowań.

Koncepcja, na której zaplanowano tę trasę, znana i spotykana jest na całym świecie. Są to na przykład szlaki pielgrzymkowe takie jak El Camino, Droga św. Jakuba czy dzikie trasy dalekobieżne w Ameryce Północnej takie jak Szlak Appalachów. Prace nad trasą nie były proste. Twórcy musieli przemierzać odległe tereny, negocjować z władzami i mieszkańcami oraz zdobywać liczne pozwolenia.

Każdy odcinek trasy to wynik współpracy z lokalnymi społecznościami.

Czasami napotykali na brak zrozumienia, iż trasa przyniesie korzyści społeczności np. dzięki promocji i rozwojowi usług dla turystów. Innym razem samorządy miały obawy, iż wzmożony ruch turystyczny zakłóci życie mieszkańców lub nie wierzyły w powodzenie przedsięwzięcia. Czasami były to przeszkody natury politycznej, gdy jedni politycy nie chcieli, by ich oponenci zostali zaangażowani w taki narodowy projekt. Wystarczyłoby, aby jedna z gmin się nie zgodziła na przebieg trasy, by cały projekt stanął pod znakiem zapytania. Organizatorzy wykonali tu więc także ogromną pracę, jeżeli chodzi o negocjacje. Wsparciem byli między innymi ambasadorzy projektu np. Nicolae de Roumanie Medforth-Mills, wnuk ostatniego rumuńskiego króla. Odwiedzał razem z organizatorami lokalne społeczności i pomagał w oznaczaniu trasy oraz promował cały projekt w mediach.

Przy wyznaczaniu trasy kierowano się kilkoma zasadami. Nie może ona prowadzić przez wysokie szczyty, trudno dostępne z technicznego punktu widzenia. Nie może prowadzić ruchliwymi drogami asfaltowymi. Powinna co jakiś czas, możliwy do pokonania w ciągu jednego dnia, schodzić do miejscowości, gdzie podróżujący mogą przenocować i uzupełnić zaopatrzenie, a także zobaczyć interesujące obiekty, poznać lokalne atrakcje. W wyznaczaniu jej odcinków angażowano społeczności, bo czasami tylko miejscowi znali skróty, przejścia, które pozwalały łączyć poszczególne odcinki. Niektóre ścieżki wymagały dostosowania, np. podcięcia gałęzi, udrożnienia trasy, poprawienia nawierzchni. Transportem słupów z rzeźbami zajmowały się lokalne władze, często z pomocą pracowników rumuńskiego odpowiednika GOPR, którzy helikopterem przenosili słupki w trudno dostępne dla aut czy traktorów miejsca.

Trasa była oznaczana, ale i testowana przez wolontariuszy – kobiety, mężczyzn, osoby w różnym wieku, o różnym stopniu sprawności.

W ten sposób chciano sprawdzić, czy wybrane warianty tras są możliwe do przejścia nie tylko przez zaprawionych we wspinaczkach górskich wędrowców, ale też osoby niemające takiego doświadczenia i kondycji. Porady i obserwacje zostały zawarte w przewodniku. w tej chwili jest on dostępny w pięciu wersjach językowych, w tym po angielsku. Oprócz map znajduje się tam wiele informacji, łącznie z adresami miejsc noclegowych, sklepów, bankomatów, punktów medycznych, miejsc poboru wody, sposobów dojazdu do konkretnych miejsc i wiele innych praktycznych wskazówek.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich

Przekaż swój 1,5% podatku:

Wpisz nr KRS 0000191928

lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.

Trasa liczy sobie 1400 km. O jej utrzymanie troszczy się nie tylko stowarzyszenie wraz z wolontariuszami, ale też społeczności lokalne. Można „zaadoptować” wybrany odcinek – jeden lub kilka kilometrów – i w sposób regularny dbać o „swój” kawałek trasy. Organizowane są także akcje sprzątania. Te wydarzenia są oznaczane w kalendarzu na stronie projektu i chętni wolontariusze mogą dołączyć do akcji.

Nie brakuje też projektów społecznych, które angażują lokalne społeczności. Są to na przykład warsztaty rzemieślnicze, wystawy, festiwale, a choćby możliwość wspólnej pracy z mieszkańcami. Turyści mogą wziąć udział w lokalnych wydarzeniach, spróbować domowej kuchni, kupić rękodzieło wykonane tradycyjnymi metodami. Na trasie można tez spotkać małe „samoobsługowe” stragany, które oferują orzechy, owoce, czy miód.

Pieniądze zostawia się na stoliku. Lokalni sprzedawcy mają zaufanie do wędrowców.

Trasę można pokonać w całości i wtedy zajmuje to co najmniej dwa miesiące. Najlepiej to zrobić pomiędzy majem a październikiem, gdy pogoda sprzyja wędrówkom i na trasie nie zalega już śnieg. Można też odwiedzić wybrany przez siebie fragment. Na stronie projektu znajduje się zakładka, gdzie pojawia się opis osób, które przeszły całą trasę. w tej chwili jest tam opisanych 78 osób/grup, tak z Rumunii, jak i z zagranicy. Jeszcze nie ma wśród nich nikogo z Polski.

O projekcie opowiada film dokumentalny „Ludzie drogi” (Oamenii drumului: Terra Banatica), który można obejrzeć na YT. Film ma polskie napisy. Pokazuje on wysiłek, jaki był wkładany w wyznaczanie trasy, wyzwania, jakie wiązały się z przekonywaniem lokalnych władz do współpracy.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!

Dołącz do nas!

Pojawiają się tam też przemyślenia osób, dla których droga ta stanowi nie tylko trasę turystyczną, ale sposób na znalezienie równowagi w swoim życiu.

Tempo wędrówki pozwala dostrzec rzeczy pomijane na co dzień, daje przestrzeń do przemyśleń i wyciszenia. Via Transilvanica to nie tylko droga w sensie fizycznym, ale także podróż w głąb siebie. Bohaterowie filmu mówią, iż trasa nauczyła ich, jak kilka potrzeba by poczuć się szczęśliwym. Znalezienie noclegu, napełnienie butelki wodą ze źródła, znalezienie poziomek dają poczucie radości.

Via Transilvanica, jak pisze na swojej stronie stowarzyszenie Tășuleasa Social, stała się największym ich projektem. „Droga, która łączy” to przede wszystkim projekt społeczny, za pomocą którego całe społeczności zyskują nowe znaczenie i możliwość rozwoju gospodarczego poprzez rozwój turystyki.

Via Transilvanica to droga przełamująca bariery pomiędzy pokoleniami i kulturami – dedykowana jest tym osobom, które niezależnie od wieku, doświadczenia czy pochodzenia są przygotowane na to, by w trakcie swojej podróży ograniczyć aktywność dzienną do chodzenia i ograniczyć do minimum liczbę przedmiotów osobistych, które noszą w plecakach.

I może w tym tkwi cała magia Via Transilvanica. Nie oferuje wielkich luksusów ani łatwej drogi. W zamian daje doświadczenie i refleksję.

Ta trasa jest jak przyjaciel, który mówi: zatrzymaj się, poczuj, zrozum, a potem ruszaj dalej, może trochę inny, niż byłeś przed podróżą.

Idź do oryginalnego materiału