Unijna dyrektywa zeroemisyjności budynków weszła w życie. Co się zmieni?

5 miesięcy temu

W marcu Parlament Europejski przyjął dyrektywę w sprawie charakterystyki budynków, której celem jest osiągnięcie zeroemisyjności wszystkich nieruchomości. W Polsce przez cały czas większość gospodarstw domowych używa ogrzewania na paliwa kopalne, dlatego koszty wymaganych remontów mogą wynieść choćby bilion zł. Według francuskiego think tanku Institut Rousseau, dekarbonizacja Polski będzie kosztowała nas co roku 13,6 proc. PKB.

Co się zmieni?

Przegłosowana dyrektywa wprowadza tzw. kamienie milowe na przestrzeni lat, by do 2040 roku całkowicie zakazać używania paliw kopalnych. Co ciekawe, do zakazu nie będzie wliczać się ekogroszek, którego jednym z największych producentów są Niemcy. Unijny dokument obejmuje obowiązkiem zmiany systemu ogrzewania wszystkie budynki, od starych kamienic, po nowoczesne osiedla.

  1. Od 2025 roku państwa członkowskie nie będą mogły finansować wymiany tzw. kopciuchów na piece zasilane innymi paliwami kopalnymi.
  2. Od 2030 roku budynki użyteczności publicznej będą musiały zmienić źródła ogrzewania na mniej emisyjne. Zapisy przewidziane w art. 9 ust. 1 dyrektywy doprowadzą do renowacji 16 proc. budynków o „najgorszej charakterystyce energetycznej” do 2030 roku i 26 proc. budynków o „najgorszej charakterystyce energetycznej” do 2033 roku. Oznacza to masowe montowanie pomp ciepła we wszystkich obiektach typu urzędy, szkoły, sądy, komisariaty policji etc. Ustawa nie dotyczy budynków zabytkowych, sakralnych i tymczasowych.
  3. Wszystkie nowopowstające budynki do 2030 roku muszą spełniać normę bezemisyjności, a budynki publiczne do 2028 roku. Dyrektywa wprowadza również klasy energetyczne, podobne do tych widzianych na sprzętach elektronicznych. Po 2030 roku kupno, sprzedaż czy choćby wynajem domu będzie niemożliwy bez uzyskania klasyfikacji. Według projektu, od 2024 roku będą obowiązywały następujące klasy energetyczne:

A+ – domy wytwarzające więcej energii niż zużywają,

A – domy jednorodzinne zużywające rocznie mniej niż 63 kWh energii na m2 oraz bloki i kamienice z wynikiem poniżej 59 kWh,

B – domy jednorodzinne zużywające od 63 do 157 kWh oraz domy wielorodzinne z wynikiem niższym niż 141 kWh,

C – domy jednorodzinne ze zużyciem na poziomie 157-250 kWh, a w przypadku bloków nie więcej niż 223 kWh,

D – domy jednorodzinne zużywające od 250 do 344 kWh oraz domy wielorodzinne posiadające zużycie mniejsze niż 305 kWh,

E – dla domów jednorodzinnych, które potrzebują rocznie od 344 do 438 kWh, a w przypadku kamienic i bloków mniej niż 387 kWh,

F – domy jednorodzinne ze zużyciem 438- 531 kWh oraz bloki z zapotrzebowaniem mniejszym niż 469 kWh,

G – domy jednorodzinne z zużyciem ponad 531 kWh na metr kwadratowy rocznie, a budynki wielorodzinne – powyżej 469 kWh.

  1. Od 2026 roku wszystkie budynki mieszkalne i użyteczności publicznej o powierzchni powyżej 250 m2 będą musiały mieć zainstalowane panele fotowoltaiczne.
  2. Od 2040 roku użytkowanie instalacji i urządzeń grzewczych używających paliw kopalnych jak węgiel, gaz i olej opałowy będzie nielegalne.

Bardzo kosztowne remonty

Według Spisu Powszechnego GUS z 2021 roku, aż 28 proc. źródeł ciepła w polskich domach stanowiły piece gazowe, a kolejne 25,5 proc. – kotły na paliwa stałe. Oznacza to, iż ponad połowa Polaka ogrzewa domy surowcami niespełniającymi unijnych norm. Polskie domostwa jeszcze nie tak dawno, zachęcone rządowymi programami, masowo zmieniały swoje piece węglowe na instalacje gazowe. Dziś okazuje się, iż pieniądze poświęcone na tę inwestycję zostały zmarnowane. Co ciekawe, Unia Europejska do czasu zamknięcia się na rynek Rosji, która jest największym eksporterem gazu w Europie, sama zachęcała do wymiany starszych pieców na instalacje ogrzewające właśnie tym paliwem.

Według francuskiego think tanku Institut Rousseau – dekarbonizacja Unii Europejskiej do 2050 roku będzie kosztowała około 40 bilionów euro. Z tej kwoty aż 2,4 biliona euro przypadnie na Polskę. Ta astronomiczna kwota równa się mniej więcej czteroletniemu PKB naszego kraju. Think tank obliczył także, iż ze wszystkich państw członkowskich, to Polska poniesie największe koszty związane z osiągnięciem zeroemisyjności. Co roku ma to być 13,6 proc. PKB

Narodowcy.net/fpg24.pl

Idź do oryginalnego materiału