Karol Nawrocki jako kandydat na prezydenta wciąż nie przekonuje, ale PiS ma chytry plan, jak wygrać z Rafałem Trzaskowskim. Mijają dwa miesiące, odkąd Karol Nawrocki został wybrany przez Jarosława Kaczyńskiego na „obywatelskiego” kandydata PiS w wyborach prezydenckich. I szef IPN w tej roli nie zachwyca. przez cały czas nie objawił światu charyzmy, sztabowcy nauczyli go przyklejać uśmiech, kazali dźwigać pralkę i to by było na tyle. A iż ma tych koło 30 procent w sondażach? To oczywiste, każdy, kogo wystawi PiS, będzie miał poparcie pokrywające się z tym partyjnym. Kaczyński miał jednak świadomość, iż głosy tylko elektoratu PiS nie wystarczą do wygranej w drugiej turze. najważniejsze miały być głosy niezdecydowanego środka, wyborców o konserwatywnych przekonaniach, którym nie jest po drodze z PiS. Wydawało się więc, iż Nawrocki będzie ograniczał swoje prawicowe zapędy, by nie zniechęcić do siebie „normalsów”. I faktycznie – w pierwszych tygodniach choćby podśmiewano się, iż nie ma on żadnych poglądów, a do rangi symbolu urosła kwestia „nie uważam nic” w odpowiedzi na pytanie o ucieczkę Marcina Romanowskiego. Nagle jednak kandydat wykonał mocny skręt w prawo. Wygląda więc na to, iż PiS przemyślało sprawę i ma nowy chytry plan. „Normalsów” można odpuścić, Nawrocki idzie po pełną pulę na prawicy. Nowogrodzka