Podatek katastralny regularnie powraca w polskiej debacie publicznej, wzbudzając kontrowersje i podziały zarówno wśród polityków, jak i ekspertów. Mimo, iż politycy niechętnie o nim mówią (głownie w kampanii wyborczej) od tematu nie uciekniemy, bo według wszystkich ekspertów jego wprowadzenie jest całkiem realne. W odróżnieniu od obecnego podatku od nieruchomości, który naliczany jest od powierzchni, podatek katastralny uzależniony byłby od wartości posiadanej nieruchomości.

Fot. Warszawa w Pigułce
Polityczne spory wokół podatku
Temat podatku katastralnego ostatnio rozgrzał polityczną scenę podczas wyborczej debaty. Karol Nawrocki zapewniał wtedy, iż jest zdecydowanym przeciwnikiem takiej daniny. Z kolei Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy, poparła ideę podatku katastralnego, twierdząc, iż „służy właśnie ograniczaniu takich patologii”, jak gromadzenie wielu mieszkań przez jedną osobę.
Za podatkiem opowiedziała się również Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy, która stwierdziła, iż „od trzeciego mieszkania ten podatek powinien być”. O potrzebie dyskusji na ten temat mówił też minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, wskazując na resort finansów i ministra Andrzeja Domańskiego jako głównego decydenta w tej sprawie.
Jak mógłby działać podatek katastralny w Polsce?
Obecnie w Polsce podatek od nieruchomości obliczany jest od powierzchni, a stawki ustalają rady gmin na podstawie rządowych rozporządzeń. W 2025 roku maksymalna stawka podatku dla budynków mieszkalnych wynosi 1,19 zł od metra kwadratowego.
Paweł Urbański, ekonomista i ekspert rynku nieruchomości, w rozmowie z „Faktem” proponuje, by wprowadzenie podatku katastralnego rozłożyć na 20 lat. „W pierwszym roku byłoby to 0,10 proc. wartości nieruchomości, w drugim roku 0,20 proc. i tak dalej. Aż do 2 proc. po 20. latach (dla wszystkich nieruchomości)” – mówi ekspert.
Potencjalne skutki dla rynku nieruchomości
Rafał Bieńkowski z portalu nieruchomosci-online.pl zwraca uwagę, iż kluczowa będzie konstrukcja daniny. „Gdyby podatek katastralny faktycznie był pobierany od trzeciego mieszkania, w jakimś stopniu obniżyłoby to atrakcyjność inwestycyjną mieszkań, a osoby zarabiające na wynajmie mogłyby stracić na rentowności” – przewiduje.
Ekspert wskazuje na dwie możliwe konsekwencje:
- „Właściciele będą starali się wtedy przerzucić dodatkowe koszty na najemców, a więc podnieść czynsze”.
- „Możliwy jest efekt domina, który doprowadziłby do zwiększenia podaży mieszkań na rynku wtórnym”.
„Na rynek wróciłyby lokale, które ze względu na dodatkowe obciążenia nie zapewniałyby właścicielom określonych wpływów. Tym bardziej dotyczyłoby to mieszkań, które stoją puste i zarabiają rynkowym wzrostem cen nieruchomości, czyli są formą lokaty. Ich utrzymywanie przy nowym podatku byłoby droższe” – wyjaśnia Bieńkowski.
Znaczący wzrost obciążeń podatkowych
Z symulacji wynika, iż już przy 1-procentowej stawce daniny (średnia na świecie) obciążenie podatkiem od posiadanej nieruchomości wzrosłoby średnio 50-ciokrotnie. W przypadku dwupokojowego lokalu (ok. 50 mkw.) podatek z kilkudziesięciu złotych podskoczyłby do kilku tysięcy rocznie. Właściciel przeciętnego domu jednorodzinnego musiałby wyłożyć zamiast kilkuset złotych choćby ponad 10 tys. złotych.
Dlatego eksperci doradzają stopniowe wdrażanie podatku, od poziomu 0,1 proc. wartości rocznie, i to niekoniecznie od każdej posiadanej nieruchomości.
Warto zauważyć, iż wprowadzenie podatku katastralnego zaleciły Polsce zarówno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak i OECD, a taka forma opodatkowania funkcjonuje już w większości państw Unii Europejskiej.
Źródło: Fakt/MFW/Warszawa w Pigułce