A przecież takie podejście do siły i słabości jest myślą wywrotową i w europejsko-liberalnej siatce pojęć stanowi wyłom większy niż potulne łykanie dwutlenku węgla. Tusk staje tu dokładnie naprzeciw swojej formacji, i to staje silnie. Dla niej nie ma przecież niczego gorszego niż przemoc i nie ma też bardziej obraźliwej kategorii. Siła ma moc jedynie negatywną. choćby „silnik” nie jest już dobry, bo ekologicznie zgrzyta, a co dopiero resorty „siłowe” czy rozwiązania „siłowe”.
A jeżeli już choćby jakaś siła jest dopuszczalna, to zdrobniona. Nie przypadkiem wielkomiejscy szpanerzy chodzą nie do siłowni, a na siłkę.