PRZEGLĄD WYDARZEŃ UE-CHINY WRZESIEŃ 2024

2 tygodni temu
Zdjęcie: Chińska polityka energetyczna (28)


Mikołaj Woźniak, Konrad Falkowski

1.09. „Global Times” o holenderskich planach ograniczenia eksportu technologii do Chin

„Amerykanie, Amerykanie, Amerykanie” – tak można by było określić chińską percepcję dotyczącą planów holenderskiego rządu w sprawie ograniczenia eksportu wysokiej technologii półprzewodnikowej do Chin za pośrednictwem giganta z Holandii – ASML. Szerzej pochyliliśmy się nad tym w poprzedniej edycji „Przeglądu”. Teraz warto przybliżyć odpowiedź Chińczyków, która została zawarta w artykule chińskiej tuby propagandowej – dziennika „Global Times”.

Już na samym początku napisano o polityce Waszyngtonu, której celem jest ograniczenie eksportu chipów i sprzętu do ich produkcji na teren Chińskiej Republiki Ludowej. Dalej zasugerowano, iż sytuacja spowoduje wymuszenie na amerykańskich sojusznikach, takich jak właśnie Holandia, „wdrożenia bardziej rygorystycznych kontroli eksportu”. Zdaniem „Global Times” jest to „strategiczny ruch” Stanów Zjednoczonych, którego celem jest po pierwsze „dalsze antagonizowanie Chin”, a po drugie „ograniczenie ich rozwoju”. Dołączenie Holandii do tej strategii ma w takim przypadku pogłębić narastającą przepaść zarówno w stosunkach na linii Waszyngton-Pekin, jak i Amsterdam-Pekin, a to – idąc logicznym ciągiem – zwiększenia „globalnej niestabilności geopolitycznej.

Waszyngton ma stosować presje na swoich sojusznikach i forsować im swoje przekonania i strategie w kontekście półprzewodników: „USA wywierają presję na swoich sojuszników, aby zdecydowanie zerwali więzi z chińskimi łańcuchami przemysłowymi i dostawczymi, co po raz kolejny stawia holenderski rząd i ASML, jednego z najważniejszych na świecie producentów sprzętu do produkcji chipów, w dylemacie”. „Global Times” stara się wykazać, przywołując oprócz Holandii inne państwa, takie jak Japonia i Korea Południowa, iż stoją one przed „trudnym wyborem pomiędzy interesami ekonomicznymi a polityczną presją ze strony amerykańskiej hegemonii”. Ulegnięcie temu naciskowi przez ASML spowoduje, iż firma ta straci ogromny chiński rynek, a to z kolei będzie wiązać się z równie ogromnymi stratami w zyskach, a choćby zachwiać dominującą pozycję ASML na globalnym rynku. Reperkusjami w postaci pogorszenia relacji zostanie objęta również sama Holandia, która wybierze „stronę” USA.

Jako konkluzję tego tekstu można potraktować po pierwsze sugestię dla holenderskiego rządu, jak i samej firmy ASML, iż powinni „ponownie ocenić swoje stosunki współpracy z Chinami”. Po drugie – wykazanie, iż Chiny mimo iż „pozostają w tyle za USA pod względem zaawansowanej technologii chipów”, nie porzucą swoich dążeń do rozwoju i gonienia Stanów Zjednoczonych: „Chiny podwoją swoje wysiłki, aby w pełni rozwiązać problemy techniczne związane z produkcją chipów high-end”. Na sam koniec „Global Times” twierdzi, iż dla tych przedsiębiorstw, które opowiedzą się za Waszyngtonem „powrót będzie trudny, gdy stracą rynek chiński”.

2.09. Unia zamierza zaostrzyć przepisy dotacyjne w sektorze wodorowym

Zgodnie z doniesieniami agencji Reuters Komisja Europejska pracuje nad projektem zaostrzenia przepisów dotyczących finansowania sektora wodorowego i jego projektów, aby w ten sposób uatrakcyjnić pozycję europejskich firm w obawie przed ich chińskimi odpowiednikami. Potrzebę zmian w legislacji wyraziły lokalne przedsiębiorstwa, podkreślając właśnie obawy przed chińskim i przede wszystkim tańszym importem. A wyraziły tę potrzebę już na początku lipca bieżącego roku. Firmy takie jak Thyssenkrupp Nucera, Siemens Energy czy Nel Hydrogen chciały uzyskać od Unii Europejskiej zapewnienie, iż sprzęt wyprodukowany w Europie będzie zasilał europejski plan wodorowy do 2030 roku (European Clean Hydrogen Alliance). W ramach tego planu ma być wyprodukowane 10 milionów ton wodoru odnawialnego z wykorzystaniem specjalnych maszyn o nazwie elektrolizery (wykorzystują one energię elektryczną do rozszczepiania wody, dzięki czemu istnieje możliwość uzyskania „zielonego” paliwa).

12 września bieżącego roku omawianą sprawę poruszył europejski komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Wopke Hoekstra w holenderskim Eindhoven. Hoekstra przemawiał w tej sprawie na tamtejszym Uniwersytecie Technicznym. Stwierdził on, iż zgodnie z prośbami europejskich firm wodorowych UE pracują nad zagadnieniem dodania do programu Hydrogen Bank kryteriów, które będą w pewnym stopniu faworyzować lokalne przedsiębiorstwa. Nie są one jeszcze gotowe, ale mogą obejmować wymogi określające terytorialność danych projektów, to znaczy, iż mogą powstać przepisy ustanawiające limity zależności danych projektów od państw niebędących członkami Unii Europejskiej. Komisarz ds. klimatu wprost oznajmił: „Będziemy mieli jasne kryteria budowania europejskich łańcuchów dostaw elektrolizerów”. Dalej podkreślił potrzebę uregulowania kwestii bezpieczeństwa i cyberbezpieczeństwa. Regulacje w tej materii miałyby zapewnić, iż europejskie dane nie trafią tam, gdzie nie powinny. W opinii Hoekstry pozycja europejskich firm na rynku wodorowym i produkcji elektrolizerów jest dobra, ale niebezpieczeństwo tworzą Chiny, nadprodukując rynek po niższych cenach.

Można podejrzewać, iż problematyka wodorowa będzie narastać i podobnie jak w przypadku chińskich pojazdów elektrycznych Unia Europejska będzie próbować wyrugować nierówności pomiędzy europejskimi a chińskimi firmami poprzez odpowiednie regulacje, a być może i kolejne dochodzenia antysubsydyjne i cła wyrównawcze.

9.09. Sanchez w Chinach

W ciągu ostatnich dwóch lat premier Hiszpanii Pedro Sanchez już drugi raz wizytuje Chińską Republikę Ludową i spotyka się z jej najwyższymi władzami. Ostatnim razem odwiedził Chiny w marcu 2023 roku i zapewniał, iż rozmawiał z przewodniczącym Xi Jinpingiem w sprawie poparcia przez niego planu pokojowego prezydenta Ukrainy.

Tym razem cel wizyty u swoich podstaw był nieco inny. W obliczu narastającego konfliktu handlowego pomiędzy Unią Europejską a Chinami premier Hiszpanii postanowił udać się na osobiste konsultacje z Xi, premierem ChRL Li Qiangiem oraz przedstawicielstwem chińskiego biznesu. Hiszpania ma w tym swój interes, aby wojny gospodarczej nie było, ponieważ gdy Unia uderza w chińskie samochody elektryczne, Chiny dokonują odwetu na sektorze, w którym Hiszpania jest jednym z liderów. Mowa tutaj o handlu wieprzowiną, zwłaszcza do Chin (w 2023 roku eksport do Chin wart był 1,5 mld dol.). Niemały udział Hiszpania ma również w handlu produktami mleczarskimi (w 2023 roku sprzedaż tych produktów do Chin sięgnęła wartości 50 mln dol.), na które Pekin też nakłada dochodzenia antysubsydyjne (szerzej na ten temat w sierpniowym „Przeglądzie”). Według doniesień agencji Reuters ich źródło, „niezależne” i „mające bezpośredni dostęp do spotkania Xi z Sanchezem”, stwierdziło, iż liderzy obydwóch państw „znaleźli harmonię i zrozumienie” w kontekście chińskich ograniczeń na wieprzowinę z Hiszpanii.

Dlatego też nie ma co się dziwić, iż Sanchez przyjechał do Pekinu w duchu „dogadania się” i próby złagodzenia zarówno kursu Unii, jak i Chin. Taka sytuacja także była korzystna dla przewodniczącego ChRL, który wyraził swoje nadzieje, iż „Hiszpania będzie odgrywać konstruktywną rolę” w kontekście relacji na linii Pekin-Bruksela. Jego innymi nadziejami było to, iż Hiszpania będzie „nadal zapewniać uczciwe, równe, bezpieczne i niedyskryminujące środowisko biznesowe dla chińskich przedsiębiorstw”, by te mogły się rozwijać na hiszpańskim rynku. Stwierdził też, iż w dzisiejszym „burzliwym świecie” zarówno Chiny, jak i Hiszpania powinny rozszerzyć swoją współpracę względem rynków Globalnego Południa, ponieważ wspólnie mają „poczucie odpowiedzialności i misji” oraz wyznają w stosunkach międzynarodowych takie wartości jak multilateralizm czy wolny handel.

Nie da się ukryć, iż w tym spotkaniu to Xi był górą, a Sanchez był w potrzebie. Z komunikatu rządowego Hiszpanii można wyczytać, iż Sanchez podkreślał, iż jego kraj jest intensywnie zaangażowany w „opracowanie pozytywnego programu i poszukiwanie kompromisowych rozwiązań, które przyniosą korzyści wszystkim stronom, w tym Europie”. Co więcej, hiszpański premier utwierdzał, iż relacje pomiędzy Europą a Chinami powinny być „jak najściślejsze, bogate i zrównoważone”, a to wszystko w oparciu o wzajemne zaufanie.

Jak można dalej wyczytać ze źródeł rządowych, Sanchez podniósł temat również konfliktów na Ukrainie i w Palestynie. Oznajmił on, iż w interesie nie tylko Hiszpani i Europy, ale też Chińskiej Republiki Ludowej jest znalezienie wspólnego rozwiązania opartego na prawie międzynarodowym oraz zasadach widniejących w Karcie Narodów Zjednoczonych. W tym miejscu podkreślił, iż „wpływ Chin jako kraju zaangażowanego w pokój ma fundamentalne znaczenie dla próby rozwiązania konfliktów, które niestety dotykają planetę”. Ze strony chińskiej jednak można odnaleźć jedynie jedno zdanie, które mówi, iż liderzy obydwu państw „wymienili swoje poglądy w sprawie kryzysu ukraińskiego, konfliktu palestyńskiego i innych kwestii”. Tak więc widać wyraźnie, iż Pekin w dalszym ciągu pozostaje przy po pierwsze takiej nomenklaturze, a po drugie przy „prorosyjskiej neutralności”.

Tego samego dnia premier Hiszpanii spotkał się także ze swoim chińskim odpowiednikiem – Li Qiangiem. Spotkanie to można uznać za bardziej praktyczne, gdyż na jego koniec zawarto siedem porozumień w zakresie ekologii, handlu, inwestycji, kultury, edukacji i nauki. W czasie rozmowy Sanchez w wymowny sposób oznajmił, iż Hiszpania dąży do rozwoju współpracy, zwłaszcza gospodarczej, z Chinami: „Chcemy budować mosty, aby wspólnie bronić sprawiedliwego porządku handlowego, który pozwala naszym gospodarkom rozwijać się i przynosi korzyści naszemu przemysłowi i obywatelom”. Z kolei Li dodał ze swojej strony, iż Chiny ogłaszają gotowość do współpracy z Hiszpanią „celu wdrożenia ważnego konsensusu osiągniętego przez przywódców obu krajów, budowania wzajemnego zaufania politycznego i wspólnego budowania dwustronnych relacji o strategicznym charakterze”.

Kontynuacją wizyty premiera Hiszpanii w Państwie Środka była jego wizyta w Szanghaju, w którym odbył szereg spotkań z przedstawicielami biznesu i kultury. W pierwszej kolejności podczas swojego przemówienia na otwarciu Spain-China Business Meeting opowiadał się za otwartością gospodarczą, tj. większym handlem i inwestycjami, jednocześnie warunkując, iż będą one sprawiedliwe i zrównoważone. Jego zdaniem widmo wojny handlowej powinno zostać zniwelowane przez dialog, a sam konflikt handlowy „nie przyniesie korzyści nikomu”, zaś rozwiązanie powinno zostać wypracowane w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Dalej podczas spotkania premiera Hiszpanii z zarządem chińskiej firmy Envision podpisano umowę dotyczącą elektrolizerów do produkcji zielonego wodoru. Kolejną biznesową wizytą było spotkanie premiera z prezesami chińskich firm motoryzacyjnych: Chery, SAIC Motor i Hunan Yuneng – firmy te wyraziły swoje zainteresowanie obecnością na rynku hiszpańskim, zwłaszcza SAIC, którego prezes potwierdził chęć wybudowania fabryki na terenie kraju. Sanchez odwiedził również Uniwersytet Tongji oraz inaugurował otwarcie drugiego już w Chinach Instytutu Cervantesa.

10.09. Pekin chce negocjacji w sprawie samochodów elektrycznych

10 września Chińska Republika Ludowa wyszła z propozycją przeprowadzenia negocjacji w sprawie chińskich samochodów elektrycznych i zatwierdzanych na nie unijnych ceł wyrównawczych. Celem takiego ruchu była oczywiście próba złagodzenia wysokości proponowanych ceł przez Komisję Europejską. Chińczycy wysłali do Brukseli specjalną delegację, której przewodził wiceminister handlu ChRL Li Fei. Stronę Unii Europejskiej reprezentowała Sabine Weyand, pełniąca funkcję dyrektor generalnej ds. handlu. Podczas rozmów Li próbował przekonywać, iż warto zwrócić się w stronę konsultacji całej problematyki dwustronnej wymiany i chińskich pojazdów elektrycznych.

Misję Li można opisać następującymi słowami, wypowiedzianymi przez rzecznika MSZ ChRL: „Chiny są gotowe kontynuować ścisłą współpracę z UE w celu szybkiego znalezienia rozwiązania, które będzie odpowiadać wspólnym interesom obu stron i będzie zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu, aby promować solidny i stabilny rozwój stosunków gospodarczych i handlowych między Chinami a UE”. Pekin miał też świadomość tego, co podkreśliło ministerstwo handlu, iż problematyka chińskich elektryków jest „złożona”, a osiągnięcie sukcesu stanowi „znaczne wyzwanie”. To jednak wyraził – już nie pierwszy raz – nadzieje, iż uda się rozwiązać tę kwestię ugodowo: „nadal zachowujemy najwyższą szczerość i mamy nadzieję na rozwiązanie sporu poprzez dialog i konsultacje oraz na znalezienie wzajemnie akceptowalnego rozwiązania”.

Trzeba jeszcze zauważyć, iż wizyta delegacji Li w Brukseli miała jeszcze jedno zadanie, a mianowicie stworzyć podwaliny pod rozmowy pomiędzy ministrem handlu ChRL Wangiem Wentao a jego unijnym odpowiednikiem Valdisem Dombrovskisem. O tych konsultacjach szerzej będzie można przeczytać w dalszej części „Przeglądu”.

12.09. Unia odrzuca propozycje chińskich producentów

Do opinii publicznej, za sprawą słów rzecznika Komisji Europejskiej ds. handlu Olofa Gilla, przedostała się informacja, iż Komisja odrzuciła propozycje chińskich producentów aut elektrycznych, które miały dotyczyć dostosowania cen w celu uniknięcia niepożądanego wzrostu wartości taryf przed potencjalnie kluczowymi rozmowami między Pekinem a Brukselą. Gill oznajmił, iż pomimo iż Komisja nie przyjęła „oferty zobowiązań cenowych” wysuniętej przez chińskich eksporterów, nie oznacza to, iż Unia zamyka się na rozmowy, wręcz przeciwnie – jest „otwarta na rozwiązanie negocjacyjne”. Ponadto Gill dał do zrozumienia, iż lwia część wysiłku wypracowania rozwiązania konfliktu o pojazdy elektryczne leży po stronie Pekinu, a nie Brukseli: „Komisja nie ma obowiązku określania, jak to rozwiązanie powinno wyglądać […] To ich kolei”. Zapewnił także, iż Komisja podjęła stosowną analizę tychże ofert „w oparciu o przepisy Światowej Organizacji Handlu i przepisy antysubsydyjne UE”. Dalej uszczegółowił, na czym dokładnie to polegało: „Nasz przegląd skupił się na tym, czy oferty te wyeliminują szkodliwe skutki subsydiów zidentyfikowanych w naszych dochodzeniach i czy te zobowiązania cenowe można skutecznie monitorować i egzekwować”. Niestety dokładniejsze informacje na ten temat nie zostały ujawnione i pozostają poufne.

Jak można się domyślić, wspomniany przegląd wykazał, iż nie ma możliwości zaakceptowania wysuniętych propozycji. ale – jak podaje „Financial Times” – podjęcie takiej decyzji nie obyło się bez sporów wewnętrznych. Co niektóre kraje członkowskie przede wszystkim obawiają się działań odwetowych („oko za oko”) ze strony Chińskiej Republiki Ludowej. Można już o nich usłyszeć: Chińczycy pod lupę biorą przede wszystkim europejskie produkty mleczne, wieprzowinę i brandy.

W odpowiedzi na poczynania Unii Europejskiej Chiny wyraziły swoje rozczarowanie. Zdaniem Pekinu Bruksela zlekceważyła „dobrą wolę i wysiłki chińskiego przemysłu pojazdów elektrycznych” poprzez odrzucenie zaoferowanych rozwiązań sporu wokół chińskich elektryków i braku woli przeprowadzenia szerszych konsultacji na ten temat. Ministerstwo Handlu ChRL ogłosiło, iż „będzie uważnie śledzić kolejne działania UE” i w razie potrzeby „podejmie wszelkie niezbędne środki w celu obrony uzasadnionych praw chińskich firm”.

13.09. Chiny potępiają obecność niemieckich statków w Cieśninie Tajwańskiej

Cieśnina Tajwańska jest niezwykle kłopotliwym obszarem wodnym z powodu panującego tam konfliktu pomiędzy Chińską Republiką Ludową a Republiką Chińską, czyli Tajwanem. 13 września zaognić sytuację w regionie postanowił niemiecki tranzyt dwóch okrętów wojennych. Była to bezprecedensowa sytuacja – po raz pierwszy od dwudziestu lat. Zdaniem dziennikarzy Reutersa był to wyraz „determinacji Berlina, by stanąć po stronie zachodnich sojuszników w czasach rosnących napięć między Tajpej a Pekinem”. Stwierdzenie to niekoniecznie zostało potwierdzone przez niemiecki rząd – minister obrony RFN Boris Pistorius wypowiedział się w następujący sposób: „Wody międzynarodowe to wody międzynarodowe. To najkrótsza i, biorąc pod uwagę warunki pogodowe, najbezpieczniejsza trasa. Więc przepływamy przez [nie]”. Więc pytanie, czy była to oznaka jawnego wsparcia Tajwanu, zostaje otwarte. W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik niemieckiego MSZ Christian Wagner, który pytany podczas konferencji prasowej o rejs fregaty, odpowiedział, iż wybór takiej trasy jest najlepszy pod względem logistycznym – to znaczy, iż panują tam najkorzystniejsze warunki atmosferyczne do żeglugi. Dalej z kolei dodał, iż rząd Niemiec nie widział żadnej potrzeby informowania Pekinu o tranzycie okrętów: „Zgodnie z międzynarodowym prawem morskim powiadomienia nie są wymagane na wodach międzynarodowych. Można tam swobodnie się przemieszczać. Właśnie to teraz robimy”.

Warto w tym miejscu wyjaśnić, iż niemieckie okręty nie pływają po tych bez powodu. Jest to związane z tegorocznym niemieckim planem rozmieszczenia jednostek w regionie Indo-Pacyfiku, które rozpoczęło się 8 maja wraz z wypłynięciem dwóch niemieckich okrętów, o których mowa. Wspomniany już wcześniej minister Pistorius w maju oznajmił, iż „rozmieszczenie w Indo-Pacyfiku to złożone przedsięwzięcie naszych sił morskich i powietrznych ze szczególnym uwzględnieniem Pacyfiku – regionu o coraz większym globalnym, strategicznym znaczeniu również dla Niemiec i Europy […] Chcemy wzmocnić nasze partnerstwa regionalne i skonsolidować naszą pozycję jako wiarygodnego podmiotu w regionie”.

Niemniej jednak dla Pekinu przepłynięcie niemieckiej fregaty stanowiło „prowokację”, którą Chiny „stanowczo potępiają”. Tymi słowami posłużyła się chińska rzeczniczka MSZ ChRL Mao Ning podczas konferencji prasowej z 13 września. Stwierdziła, iż „kwestia Tajwanu nie dotyczy wolności żeglugi, ale suwerenności i integralności terytorialnej Chin”, dlatego też nie uznaje tłumaczeń strony niemieckiej. Jednocześnie podkreśliła, iż Pekin respektuje „prawo państw do żeglugi na odpowiednich wodach zgodnie z prawem Chin i prawem międzynarodowym”, co jednak nie oznacza to, iż przyzwolenia na „akty prowokacji pod pretekstem wolności żeglugi, które szkodzą suwerenności i bezpieczeństwu Chin”. Dzień później głos zabrał rzecznik chińskiego ministerstwa obrony Li Xi, który równie dobitnie oskarżał Niemców o prowokację oraz iż „działania Niemiec zwiększyły ryzyko bezpieczeństwa i wysłały złe sygnały”, dodając, iż wojska chińskiego Dowództwa Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na Wschodnim Teatrze Wojennym pozostawały w stanie „najwyższej gotowości” do odparcia wszelkich zagrożeń i prowokacji.

Jak się finalnie okazało, chińskie wojska mogły spokojnie opuścić ten stan i odmaszerować.

16.09. Wang i Tajani

Minister Handlu Chińskiej Republiki Ludowej Wang Wentao rozpoczął swoje zapowiadane już wcześniej „Tour de Europa”, którego celem było lobbowanie za złagodzeniem unijnego kursu wobec chińskich pojazdów elektrycznych, od spotkania z włoskim ministrem spraw zagranicznych w Rzymie. Antonio Tajani jeszcze przed tym spotkaniem zapytany o nie przez jednego z dziennikarzy włoskiej gazety „Corriere della Sera” odpowiedział, iż Włochy popierają działania Komisji Europejskiej, które mają wyrównać szanse na rynku motoryzacyjnym i zapobiec nieuczciwym zagrywkom, takim chociażby jak dumping. „Nasze firmy muszą konkurować na równych warunkach. Aby osiągnąć te cele w Brukseli wspieramy zaproponowane przez Komisję Europejską obowiązki mające na celu ochronę konkurencyjności naszych firm” – stwierdził szef włoskiego MSZ. O takim podejściu świadczy również niewiążące głosowanie państw członkowskich w sprawie wejścia w życie proponowanych ceł wyrównawczych – Włochy wtedy wyraziły swoją aprobatę (temat ten poruszyliśmy w lipcowym „Przeglądzie”).

Ministrowie Chin i Włoch spotkali się 16 września bieżącego roku w rzymskim Farnesina i jest to już trzeciego tego typu spotkanie. Jak podaje źródło rządowe, wizyta Wanga w Rzymie ma stanowić preludium pod planowaną wizytę prezydenta Republiki Włoskiej Sergia Mattarelliego w Chinach. Tajani oświadczył, iż „stosunki między Włochami a Chinami przechodzą istotną fazę ożywienia” – co jest faktem, gdyż po wyjściu z Inicjatywy Pasa i Szlaku pod koniec 2023 roku w roku następnym Włosi starają się ułożyć relacje z Chinami na nowo, proponując swojego rodzaju reset tychże stosunków i przejścia na bardziej partnerski poziom współpracy. Tajani dodał dalej, iż dostrzega wyraźną „potrzebę sprawiedliwego dostępu do chińskiego rynku i równych warunków działania dla naszych przedsiębiorstw, w szczególności dla SME [ang. Subject-Matter Expert] i przedsiębiorstw w sektorze rolno-spożywczym”. I właśnie dlatego jego zdaniem Włochy chcą dalej współpracować z Chinami „w celu wzmocnienia współpracy gospodarczej i przywrócenia równowagi w bilansie handlowym między Rzymem a Pekinem”.

Włoski minister spraw zagranicznych poruszył również kwestie dotyczące bezpieczeństwa międzynarodowego, zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie i konfliktu w Gazie. Cytując jego słowa: „Poruszyłem kwestię dostaw sprzętu wojskowego dla Rosji”, a także uznał on, iż „współpraca Chin ma fundamentalne znaczenie także w perspektywie następnej konferencji pokojowej”. Bliższy Włochom problem tyczył się bezpieczeństwa na Morzu Czerwonym. Tajani tutaj również odwołał się do Chińczyków, zauważając, iż „bardzo ważne jest, aby Chiny współpracowały na rzecz bezpieczeństwa Morza Czerwonego, regionu o kluczowym znaczeniu dla wolności żeglugi i bezpieczeństwa eksportu”.

Jak podaje agencja Reuters, Wang miał stwierdzić podczas swojej wizyty w Rzymie, iż unijne dochodzenia budzą niepokój w chińskich inwestorach i poważnie wpływają na ich zaufanie do inwestowania – w tym przypadku we Włoszech. Co więcej, w rozmowie tym razem z włoskim ministrem rozwoju gospodarczego Adolfo Urso stwierdził zachęcająco, iż podstawy pod współpracę między Pekinem a Rzymem w kontekście branży motoryzacyjnej są „solidne”, a jej potencjał – „ogromny”.

17.09. Wang i Habeck

Kolejnym przystankiem dla chińskiego ministra handlu był Berlin i spotkanie z ministrem gospodarki RFN Robertem Habeckiem, które odbyło się 17 września. Niemcy są bardziej skore to rozwiązania tego konfliktu bez niepotrzebnych strat, ponieważ największe motoryzacyjne firmy niemieckie chcą w dalszym ciągu współpracować z Chinami i tę współpracę pogłębiać, a niejednokrotnie cytowani już w wielu edycjach „Przeglądu” prezesi np. Vokswagena czy BMW wprost mówili o niekorzyściach, jakie może przynieść wejście w życie ceł wyrównawczych. Habeck w swoim przekazie stwierdził, iż Niemcy nie dążą do rozwoju konfliktu handlowego, a chcą go uniknąć: „Chcemy za wszelką cenę uniknąć konfliktu handlowego z rosnącymi taryfami, który ostatecznie zaszkodzi obu stronom”. Dlatego też w jego mniemaniu wyjściem z tej sytuacji jest „polityczne rozwiązanie”. Niemiecki minister, rozmawiając ze swoim chińskim odpowiednikiem, chciał także podkreślić, iż w interesie Niemiec nie jest to, aby unikać konkurencji z Chińczykami: „Wręcz przeciwnie, akceptujemy konkurencję — ale musi ona odbywać się na uczciwych warunkach” – stwierdził, chcąc najprawdopodobniej rozwiać wątpliwości, iż Niemcy skorzystaliby na osłabianiu Chin na europejskim rynku. Pytanie brzmi, czy powiedział to szczerze, czy była to jedynie próba dobrego zaprezentowania się przed stroną chińską.

Mówiąc o stronie chińskiej, Wang przyznał, iż działania Komisji Europejskiej „poważnie zakłócą” współpracę pomiędzy Chinami a Niemcami o podłożu handlowym i inwestycyjnym. Wyraził także swoje nadzieje, iż omawiany spór uda się rozwiązać w ramach Światowej Organizacji Handlu w trybie niemalże ekspresowym, ponieważ w takiej sytuacji można będzie uniknąć dalszego pogłębiania tarć na linii Pekin-Bruksela. Chińczycy ponadto chcą przypisać Niemcom główną rolę w działaniach mających na celu sabotowanie planów Komisji Europejskiej. Jako iż starania samego Pekinu spełzły na niczym, gdyż Unia nie zareagowała na próby powzięcia konsultacji, chce w tym momencie wywołać je od środka – w tym przypadku za pośrednictwem Niemiec. Jak sam Wang stwierdził, Chiny będą kontynuować swoje starania „do ostatniej chwili”. Tym samym wyraził również nadzieje, iż „Niemcy, jako główny członek UE, przejmą inicjatywę, odgrywając aktywną rolę i wezwą Komisję Europejską do wykazania się wolą polityczną i współpracy z Chinami w celu adekwatnego rozwiązania sprawy”.

19.09. Wang i Dombrovskis

Ostatnim i docelowym przystankiem Wanga w jego podróży po Europie była Bruksela i spotkanie z Valdisem Dombrovskisem – wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej oraz komisarzem ds. handlu. Tematem rozmowy oczywiście była kwestia unijnych ceł na pojazdy elektryczne z Chin. Jak podaje komunikat Komisji Europejskiej, Dombrovskis i Wang „przeprowadzili szczerą i konstruktywną dyskusję”. Ze swojej strony wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej przyznał swojemu rozmówcy, iż prowadzone przez UE dochodzenie „opiera się ściśle na faktach i dowodach oraz jest w pełni zgodne z zasadami WTO i prawem UE”. Jednocześnie dodał, iż pomimo to rynek europejski pozostaje „otwarty na import chińskich pojazdów elektrycznych”, gdyż Unii nie chodzi o to, aby gloryfikować jedynie europejskie przedsiębiorstwa i zamykać się na zewnętrzne firmy, czyli popadać w izolacjonizm i protekcjonizm, często zarzucany Brukseli przez Pekin, ale żeby rekompensować wykryte dotacje państwowe i wyrównać w ten sposób szanse na rynku. Co więcej, obydwie strony wskazały, iż w dalszym ciągu wyrażają swoją wolę do prowadzenia konsultacji, które pomogłyby zakończyć ten spór w „pokojowy” sposób. Dlatego też Dombrovskis i Wang mieli poinstruować swoje zespoły robocze, aby te dołożyły „wszelkich starań” w celu wypracowania rozwiązania akceptowalnego zarówno dla strony europejskiej, jak i chińskiej. Ponadto zgodzili się, by rozpocząć funkcjonowanie specjalnego kanału komunikacji na szczeblu ministerialnym, który miałby wspomagać proces konsultacji i łagodzenia napięć. Unijny komisarz nie omieszkał nie wspomnieć o chińskich dochodzeniach przeciwko towarom z Unii Europejskiej. Mowa tutaj o brandy, wieprzowinie i produktach mlecznych. Zdaniem Dombrovskisa są one „nieuzasadnione” oraz „opierają się na wątpliwych zarzutach”, a także „nie mają wystarczających dowodów”. Tak więc są one – zdaniem Komisji Europejskiej – bezzasadne i powinny zostać wstrzymane przez ChRL, a sama Unia będzie stanowczo „bronić interesów swojego przemysłu”.

Ze swojej strony Wang, jak można przeczytać w artykule z „Global Times”, podczas rozmowy określił orzeczenia wszczętych przez Komisję Europejską dochodzeń antysubsydyjnych na trzy sposoby: po pierwsze, iż były „niezgodne z prawem”, po drugie – „nierozsądne” i po trzecie – „niesprawiedliwe”. Wezwał on również do wdrożenia „konsensusu osiągniętego przez przywódców Chin, Francji i UE”, chcąc w ten sposób przywołać stanowiska niektórych z państw członkowskich UE, sugerując – prawdopodobnie – iż Komisja działa wbrew woli krajom UE.

Cui Hongjian, (Pekiński Uniwersytet Języków Obcych) w ramach cytowanego tekstu z „Global Times” wysunął sugestię, jakoby rozmowy Dombrovskis-Wang z 19 września miały stanowić „pozytywny sygnał dla obu stron”. Nieco odmienną narrację można odnaleźć w prasie zachodniej, przykładowo na portalach POLITICO czy też Euronews. W tych dwóch przypadkach oceny rozmowy były bardziej powściągliwe i niekoniecznie wskazujące na spory optymizm. Podano fakt, iż Bruksela i Pekin wyraziły zgodę na ponowne rozpatrzenie zobowiązań cenowych, co miałoby wspomóc ograniczenie napięć pomiędzy dwoma stolicami. Jednakże sytuacja ta nie okazała się żadnym przełomem w całej sprawie i można uznać, iż Komisja Europejska nie zbacza z obranego przez siebie kursu. Finalną destynacją będzie głosowanie z 4 października 2024 roku i głosowanie państw członkowskich UE w sprawie przyjęcia ceł (przeczytać o tym można będzie w kolejnej edycji „Przeglądu”).

23.09. UE kwestionuje chińskie dochodzenie w sprawie produktów mlecznych z Europy

Miesiąc temu, w sierpniowym wydaniu „Przeglądu”, pisaliśmy o tym, jak Chiny odwetowo postanowiły ogłosić dochodzenie antysubsydyjne na europejskie produkty mleczne. Była to odpowiedź na ujawnienie przez Komisję Europejską ostatecznych wartości ceł. Niemniej jednak Unia niespecjalnie przejęła się takim krokiem ze strony Pekinu.

23 września Komisja Europejska złożyła wniosek o konsultacje w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO), kwestionując zasadność chińskiego dochodzenia. Jak podkreślono w komunikacie prasowym Komisji – co później również uwypuklił Reuters – podjęcie takiego działania przez UE ma miejsce po raz pierwszy z tego względu, iż wcześniej nie zdarzyło się, aby zakwestionowanie dochodzenia miało miejsce „już na etapie jego wszczęcia”. Uzasadnieniem do zakwestionowania chińskiego dochodzenia według Komisji są po pierwsze „wątpliwe zarzuty” i po drugie „niewystarczające dowody”. Co więcej, zdaniem Komisji, działanie takie jest w pełni uzasadnione, gdyż w taki sposób Komisja Europejska realizuje to, do czego się zobowiązała: „do zdecydowanej obrony interesów unijnego przemysłu mleczarskiego i wspólnej polityki rolnej przed nieuczciwie prowadzonymi postępowaniami”. Konsultacje w ramach WTO mają stanowić pierwszy krok do rozstrzygnięcia sporu pomiędzy stronami. Jednakże jeżeli to nie pomoże, wtedy UE ma prawo zwrócić się do WTO z prośbą o zwołanie specjalnego panelu, który zająłby się podjęciem decyzji w sprawie dochodzenia.

Tego samego dnia, dowiedziawszy się o złożeniu wniosku przez Komisję, chińskie ministerstwo handlu postanowiło się odnieść do całej sprawy. Ze słów reprezentanta ministerstwa zawartych w komunikacie agencji Xinhua można wyczytać, iż Pekin jest rozczarowany ruchem Unii Europejskiej: „Chiny żałują, iż UE przekazała sprawę dochodzenia antysubsydyjnego mechanizmowi rozstrzygania sporów WTO i zajmie się nią zgodnie z odpowiednimi zasadami WTO”. prawdopodobnie liczono na to, iż uda się tę sprawę załatwić dzięki bilateralnych konsultacji, bez postronnych, a same rozmowy mogłyby mieć wpływ na kwestię ceł na chińskie samochody elektryczne.

26.09. Spotkanie szefów dyplomacji Polski i Chin na marginesie sesji ZO ONZ

26 września, na uboczu sesji Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych, polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski miał okazję porozmawiać z wieloma przedstawicielami państw członkowskich ONZ. Jednym z nich był jego chiński odpowiednik – szef MSZ Chińskiej Republiki Ludowej Wang Yi.

W czasie rozmowy poruszone zostały dwie palące kwestie: wojna na Ukrainie i scenariusze jej zakończenia oraz stosunki unijno-chińskie – o czym poinformowało polskie MSZ za pośrednictwem portalu X. Z relacji Polskiej Agencji Prasowej można wyczytać, iż zdaniem Sikorskiego Chin „warto słuchać”, gdyż są one mocarstwem – i faktycznie tak jest, gdyż jest to druga gospodarka na świecie i potencjał państwa chińskiego jest ogromny. Co więcej, stwierdził on, iż rola Chin w zakończeniu konfliktu na Ukrainie może polegać nie tylko na byciu mediatorem, ale również może stanowić istotny czynnik zmuszający Rosję do zaprzestania swojej agresji. Z wpisu na wspomnianej platformie można się jeszcze dowiedzieć, iż minister spraw zagranicznych Chin przyjął zaproszenie do Polski, a wizyta prawdopodobnie odbędzie się jeszcze w tym roku.

Natomiast Wang miał zaapelować w rozmowie z Sikorskim, by Polska starała się „zapewnić uczciwe i niedyskryminujące środowisko biznesowe dla chińskich przedsiębiorstw” w kontekście jej przyszłej prezydencji w Unii Europejskiej. Ponadto PAP przekazał, iż Wang poruszył również sprawę unijnych ceł na chińskie pojazdy elektryczne. Jego zdaniem są one „typowym protekcjonizmem”, a „Komisja Europejska powinna wykazać się szczerością, zmierzać ze stroną chińską w tym samym kierunku, szukając wzajemnie akceptowalnego rozwiązania”. Wang wspomniał także o potrzebie budowania wspólnego poczucia bezpieczeństwa i płynności w komunikacji pomiędzy Brukselą a Pekinem. I tutaj widzi aktywną rolę Polski – według Wanga obydwa państwa „powinny utrzymywać kontakty na wszystkich szczeblach, promować zrównoważony rozwój handlu dwustronnego, rozszerzać współpracę”. Można podejrzewać, iż chiński minister spraw zagranicznych wzmocni swoją dyplomatyczną ofensywę w kierunku Polski, jeszcze zanim ta obejmie prezydencję UE w pierwszej połowie 2025 roku – przyjęcie zaproszenia i planowana na ten rok wizyta w Warszawie – pomijając kwestie kurtuazyjne – jest tego idealnym przykładem.

Idź do oryginalnego materiału