Poseł Kaczyński z Wadowic na warcie przy pomniku smoleńskim: "Niespotykana agresja"

1 tydzień temu

Filip Kaczyński, poseł z Wadowic, jest we wtorek jednym z tych, którzy zdecydował się wystąpić ze strażą przy pomniku smoleńskim. Parlamentarzyści PiS domagają się ochrony miejsca pamięci przed ludźmi, którzy każdego 10-tego miesiąca bezczeszczą pomnik.

Jak relacjonuje nam poseł Filip Kaczyński z Wadowic, wokół pomnika na placu Piłsudskiego w Warszawie parlamentarzyści utworzyli kordon, który ma chronić pomnik przed atakami.

Jestem tutaj na miejscu. Chronimy pomnik. Nie możemy sobie pozwolić na hejt, wulgaryzmy, zakłamanie historii oraz niszczenie pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku - mówi nam Filip Kaczyński.

Parlamentarzysta PiS relacjonuje, iż na miejscu przed południem pojawiła się grupa osób z wulgarnymi transparentami i wieńcami poniżającymi zmarłych.

Jest tutaj też policja, która próbuje opanować tę niespotykaną agresję - dodaje poseł.

PiS obawia się prowokacji podczas kolejnych miesięcznic smoleńskich. Na Nowogrodzkiej wymyślono jak sobie z tym radzić. Wszyscy politycy partii, którzy będą uczestniczyć w tych wydarzeniach, mają obowiązek mieć przy sobie urządzenie rejestrujące to, co będzie się działo pod pomnikiem ofiar katastrofy.

Grupa przeciwników PiS, każdego miesiąca zostawia przed pomnikiem smoleńskim kwiaty z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski".

Jarosław Kaczyński wielokrotnie niszczył tabliczkę, czym wywoływał wściekłość demonstrujących. Największa awantura miała miejsce miesiąc temu, 10 sierpnia. Z przepychankami nie była sobie w stanie poradzić choćby policja.

Politycy PiS pojawili się we wtorek przed pomnikiem smoleńskim po godz. 11. Tym razem głos zabrał m.in. Jarosław Kaczyński. Szef PiS odniósł się do incydentów, do których regularnie dochodzi 10. dnia każdego miesiąca.

Policja udaje, iż się nic nie dzieje. Pojedynczy policjanci czasem reagują i tu jesteśmy wdzięczni. Ci, którzy dowodzą mają najwyraźniej inne rozkazy. To pozostało jeden z dowodów na bezczelne i niesłychane łamanie prawa. Tym bardziej, iż tolerowana jest agresja, którą można określić krótko. To jest proszę państwa putinada! - mówił prezes PiS.

Jarosław Kaczyński stwierdził także, iż katastrofa smoleńska była "dziełem Putina i jego polskich sojuszników".

Idź do oryginalnego materiału