Opolskie kadry z nadania PiS oczekują na miotłę. „Ich dni są policzone”

10 miesięcy temu

Przed wyborami z 15 października dużo mówiło się o tym, iż są najważniejsze od 1989 roku, ponieważ zdecydują o tym, jaki kurs obierze Polska na kolejne lata. Ważyła się w nich też przyszłość szeregu działaczy i członków rodzin polityków obozu władzy na stanowiskach w spółkach skarbu państwa i jednostkach podległych władzom centralnym. Tę grupę obejmują też opolskie kadry z nadania PiS.

– Na przestrzeni lat każdy poseł starał się upychać swoich ludzi gdzie tylko się da. Tu nie chodziło tylko o kontrolę nad danym miejscem. Tu chodziło też o to, by ludzi od siebie uzależnić. By byli gotowi bronić partii, bo od tego zależy ich przyszłość na danym stołku. By gryźli trawę w kampanii – mówi nieoficjalnie jeden z opolskich polityków PiS.

Przyznaje, iż gdy nadszedł czas kampanii, to średnio się to sprawdziło.

– Bo każdy wierzył sondażom dającym nam taką przewagę, iż mało kto zakładał utratę władzy. No i niby wygraliśmy, ale to jest robienie dobrej miny do złej gry. Zdobyliśmy najwięcej głosów w kraju, ale to opozycja ma 248 posłów, z którymi może zmontować rząd – kwituje polityk PiS.

Zauważa, iż w obozie prawicy są jeszcze tacy, co liczą, iż opozycja się nie dogada, a PiS uda się powyciągać dość posłów, by zyskać tą minimalną większość w Sejmie.

Ale większość traci złudzenia – przyznaje. – I już szykują się, by się pakować. Zakładają, iż tak jak my wymiataliśmy ludzi PO-PSL niezależnie od kompetencji w 2015 roku, tak opozycja będzie wymiatać naszych ludzi.

Opolskie kadry z nadania PiS – ZAK na celowniku

Opolscy politycy opozycji pytani o miejsce, w którym w pierwszej kolejności należy spodziewać się kadrowych zmian, bez wahania wymieniają Zakłady Azotowe Kędzierzyn. Przypominają, iż ZAK były miejscem, w które każdy z posłów obozu prawicy starał się upychać swoich ludzi – czy to do zarządu, czy to do rady nadzorczej, czy pomniejsze stanowiska kierownicze. Na przestrzeni lat dochodziło zresztą do szeregu przetasowań w tych gremiach.

Prezesem jest w tej chwili Filip Grzegorzczyk. W latach 2015-2016 był wiceministrem finansów, a potem do 2020 roku prezesem Tauronu. Wiceprezesem jest Artur Kamiński, w przeszłości uchodzący za człowieka posłanki PiS Katarzyny Czochary. Z kolei członek zarządu Jakub Gładysz kojarzony jest z ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem.

Najkrótszy staż w zarządzie ZAK ma Lucjusz Standera, który przyszedł tam po krótkim pobycie w spółce Orlen Centrum Serwisowe, a który wcześniej przez około osiem lat pracował w Wodociągach i Kanalizacji w Opolu. Gdy w firmie wybuchł głośny konflikt na linii prezes Ireneusz Jaki – władze Opola, Lucjusz Standera trzymał stronę ojca europosła Patryka Jakiego.

Jeśli obozowi opozycji uda się zbudować rząd, to zmian można się również spodziewać w radzie nadzorczej ZAK. Przedstawicielem obozu PiS jest Adrian Czubak. Choć na prawicy słychać, iż byłemu wojewodzie opolskiemu najbliższej było ostatnio do wiceministra obrony narodowej Marcina Ociepy, lidera stowarzyszenia OdNowa, powstałego na gruzach Porozumienia Jarosława Gowina. Człowiekiem bezpośrednio związanym z tym stowarzyszeniem w radzie nadzorczej ZAK jest Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika.

Opolskie kadry z nadania PiS – gdzie są ludzie Suwerennej Polski

Wiceprzewodniczącym rady nadzorczej ZAK jest natomiast Mateusz Magdziarz. To jedna z ciekawszych karier ludzi związanych z obozem władzy. W latach 2016-2021 był dyrektorem TVP3 Opole z nadania Suwerennej Polski (wtedy Solidarnej Polski). Gdy przestał pełnić tę funkcję, trafił na fotel dyrektora przywięziennej fabryki obuwia PPO w Strzelcach Opolskich. Oczywiście, za sprawą ziobrystów, którym podlega resort sprawiedliwości i Służba Więzienna. Mateusz Magdziarz zaliczył też krótki, trzytygodniowy epizod w zarządzie ZAK, po którym wrócił do rady nadzorczej spółki. Teraz nie może być pewien przyszłości na żadnym z piastowanych stanowisk.

Będąc przy ludziach kojarzonych z partią Zbigniewa Ziobry, Januszem Kowalskim i Patrykiem Jakim, nie sposób nie wspomnieć o dyrektorze Elektrowni Opole. Jest nim Mirosław Pietrucha, były wiceprezydent Opola (od końcówki 2014 do początku 2018 roku), który po odejściu z ratusza został prezesem spółki Orlen Centrum Serwisowe w Opolu. Dyrektorem elektrowni jest od połowy 2019 roku. Długo się nie wychylał, ale ostatnio stał się bardziej widoczny, co zrodziło pogłoski, iż obóz prawicy przymierza go do roli swojego kandydata na prezydenta Opola w wyborach samorządowych zaplanowanych na wiosnę 2024 roku.

Elektrownia Opole to zresztą miejsce, w którym pracuje też inny znany „ziobrysta”. Mowa o Tomaszu Gaborze, radnym wojewódzkim klubu PiS. Niegdyś często sekundował Januszowi Kowalskiemu podczas jego konferencji w Opolu. Od pewnego czasu ma być jednak w niełasce i nie widać go u boku wiceministra rolnictwa.

Opolskie kadry z nadania PiS – Sławomir Batko, prezes spółki Orlen Centrum Serwisowe

A skoro wspomnieliśmy o spółce Orlen Centrum Serwisowe, to trzeba powiedzieć, iż to również „dom” dla ludzi Suwerennej Polski. w tej chwili jej prezesem jest Sławomir Batko, wiceprzewodniczący opolskiej rady miasta z ramienia klubu PiS. Wcześniej za kadencji tej władzy miał stanowisko kierownicze w PKP Intercity Remtrak w Opolu, która modernizuje tabor kolejowy. Z wykształcenia jest farmaceutą.

Na liście ludzi związanych z „ziobrystami” na wysokim stanowisku jest też Sławomir Brzeziński. Ten były radny PiS jest wiceprezesem spółki Węglokoks.

Opolskie kadry z nadania PiS – partyjne księstwa rolnicze

Sporych roszad można się też spodziewać w jednostkach związanych z rolnictwem. Szczególnie, iż tutaj nie brak osób powiązanych z aktualnym obozem władzy.

Przykładem Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Opolu. Tutaj dyrektorem jest Wojciech Komarzyński, radny PiS z Brzegu, kojarzony z Violettą Porowską. Z kolei jego zastępcą jest Przemysław Tetłak, człowiek Janusza Kowalskiego, radny gminy Paczków z Suwerennej Polski.

W opolskim oddziale Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa dyrektorem jest Waldemar Janeczek, kojarzony z Violettą Porowską. Przez pewien czas był też jednym z wicedyrektorów, gdy przez około pół roku opolskim KOWR kierował Henryk Kuriata. Ten został jednak odwołany ze stanowiska krótko po tym, jak złożył doniesienie do prokuratury, zarzucając podwładnym nieprawidłowości przy przetargach na nieruchomości.

Opolskie kadry z nadania PiS – Michał Nowak, lider klubu radnych PiS w Opolu i p.o. wicedyrektora opolskiego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa

Jednym z wicedyrektorów KOWR w Opolu jest teraz Michał Nowak, przewodniczący klubu PiS w radzie miasta Opola. Zaś w strukturze jednostki pozostaje też Piotr Semak, radny opolskiego sejmiku i działacz Suwerennej Polski.

Zgodny podział wpływów od paru tygodni panuje też w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Łosiowie. Dyrektorem jest Mariusz Litwinowicz, związany z Violettą Porowską. Człowiekiem Katarzyny Czochary w kierownictwie OODR jest Robert Woźniak, który prowadzi Zespół Pieśni i Tańca w Nysie. Zaś interesów Janusza Kowalskiego od niedawna pilnuje tam Krzysztof Kurowski.

Opolskie kadry z nadania PiS i rodzina „na swoim”

W jednostkach obsadzanych przez ludzi partii nie brak też rodzinnych powiązań. Przykładem rodzina Stępkowskich. Józef Stępkowski, były poseł Samoobrony, od 2016 roku jest prezesem Stadniny Koni w Prudniku. Jego brat Jan Stępkowski w latach 2016-2020 stał na czele Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Opolu. w tej chwili jest członkiem zarządu PGNiG Termika Energetyka Rozproszona. Zaś syn Jana – Paweł Stępkowski – w latach 2019-2023 kierował spółką Orlen Centrum Serwisowe, a od wiosny tego roku jest wiceprezesem spółki PGNiG Termika.

W Ośrodku Hodowli Zarodowej w Głogówku zatrudniona jest Joanna Czochara, radna wojewódzka klubu PiS i córka posłanki Katarzyny Czochary. Z kolei od połowy tego roku wicedyrektorką opolskiej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego jest Iwona Porowska, siostra Violetty Porowskiej.

Będąc przy KRUS, to przyszłości nie może być pewien również Piotr Ciona, który w połowie tego roku zastąpił Lecha Waloszczyka na stanowisku dyrektora jednostki.

Fachowcy na stanowiskach

Zmian można się też spodziewać w innych jednostkach. Przykładowo, około dwóch lat temu zarząd Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poszerzono o stanowisko wiceprezesa. Przypadło ono Jerzemu Naszkiewiczowi, byłemu posłowi PiS (był nim przez kilka miesięcy, pod koniec kadencji 2015-2019). Zajmuje się ochroną środowiska, choć z wykształcenia jest nauczycielem.

Opolskie kadry z nadania PiS – radny Marek Kawa to w tej chwili zastępca Opolskiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej w Opolu.

Nauczycielem akademickim i filologiem z wykształcenia jest Marek Kawa. W poprzednich latach był wicedyrektorem w ARiMR, a w tej chwili jest zastępcą Opolskiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej. Dodajmy, iż to również radny PiS w Opolu.

Radnym PiS w Nysie jest natomiast zwierzchnik Marka Kawy – Paweł Nakonieczny. On kieruje Wojewódzkim Inspektoratem Inspekcji Handlowej w Opolu.

W przypadku wszystkich można założyć, iż stracą stanowiska wraz ze zmianą władzy. Podobny los czeka wojewodę Sławomira Kłosowskiego. Stanowisko to piastuje od wiosny 2021 roku. Był to dla niego powrót z politycznej banicji, trwającej od nieudanej walki o mandat posła w 2019 roku. Teraz historia z odejściem w cień może się powtórzyć. Sławomir Kłosowski kandydując z 6. miejsca na liście PiS nie wywalczył poselskiego mandatu.

Z urzędem wicewojewody najpewniej pożegna się zaś Tomasz Witkowski. To człowiek Marcina Ociepy.

„Nie możemy być PiS bis”

– W spółkach i jednostkach podległych władzom centralnym mamy szereg partyjnych aparatczyków. Ich dni są policzone – mówi Witold Zembaczyński.

– To, iż do zmiany władzy jeszcze nie doszło, wynika m.in. z tego, iż każdego dnia ci ludzie odcinają kupon o łącznej wartości 5,5 mln zł. Dlatego będą to przeciągać, jak tylko się da. Proces zmiany jest jednak nieunikniony. I konieczny, co pokazała skala niekompetencji kierownictwa spółki Orlen Centrum Serwisowe przy masowych „awariach” dystrybutorów paliw – argumentuje.

Witold Zembaczyński od razu zaznacza, iż „nie można przy tym wylać dziecka z kąpielą”.

– Nie po to walczyliśmy o zaufanie Polaków mając na sztandarach to, iż nie będziemy jak PiS, by potem wejść w ich buty i po partyjniacku dzielić stanowiska – zaznacza poseł KO i wiceprezes Nowoczesnej.

W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy, wybrany posłem na X kadencję Sejmu z województwa opolskiego.

– Kadrowe rozliczenia to w istocie nie jest temat dla posła – stwierdza. – O ich obsadzie nominalnie decydują odpowiednie organy. W przypadku wojewodów jest to premier, w spółkach są to rady nadzorcze. Ważnym jest, aby te nominacje były transparentne, a nie niczym w PRL, gdzie liczyły się znajomości, a nie kompetencje. w tej chwili spółki i rady nadzorcze są mocno upartyjnione. To oczywiście trzeba zmienić. Ale w sposób przejrzysty, z pomocą fachowców, a nie partyjnych kolesi.

Powściągnąć apetyty

Deklaracje to jedno, tymczasem w kuluarach opolskich gabinetów politycznych niektórzy już przymierzają się do dzielenia stref wpływów. Przykładem obsada stanowiska wojewody. W tym przypadku słyszymy, iż widzi się na nim Zbigniew Kubalańca, wicemarszałek województwa z PO. Takie ambicje ma też Ryszard Wilczyński, który po ośmiu latach żegna się z Sejmem, a który w latach 2007-2015 był wojewodą. Ambicje do obsady stanowiska wojewody sygnalizuje również Nowa Lewica.

Opolskie kadry z nadania PiS – po stronie aktualnej opozycji nie brak chętnych, by obsadzić stanowisko wojewody, które w tej chwili zajmuje Sławomir Kłosowski

– Wszystko wskazuje na to, iż te decyzje zapadną na poziomie Warszawy – mówi nam polityk opozycji. – Przypominam Pakt Senacki. Tutaj w ramach centralnych ustaleń Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga odpuściły kandydata z Opola i powiatu opolskiego na rzecz Nowej Lewicy. I teraz, gdy liderzy się układają, elementem tych działań są wpływy w urzędach wojewódzkich. Nie jest powiedziane, iż wszędzie wojewodów nominuje Platforma.

Polityk opozycji dodaje, iż część działaczy irytuje też to, kiedy za obsadę stanowisk chcą się brać ci, którzy przez ostatnie lata nie byli na froncie walki z obozem władzy.

– Część koleżanek i kolegów siedziała sobie bezpiecznie w gabinetach i nie angażowała się zbyt otwarcie. A teraz to pierwsi opozycjoniści i chcą sobie budować wpływy. Nie o to walczyliśmy przez ostatnie lata – mówi z goryczą.

Tomasz Siemoniak podkreśla, iż co bardziej wyrywni działacze powinni powściągnąć apetyty.

– Powołania polityków na stanowiska nie są wykluczone. Chodzi nam jednak o to, aby na pierwszym planie nie była legitymacja partyjna, a kompetencje – stwierdza wiceprezes PO.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału