Ona ścigała trucicieli środowiska. On chce im uchylić nieba

4 tygodni temu

Już 20 lat temu jako prokuratorka okręgowa stworzyła jedną z pierwszych jednostek sprawiedliwości środowiskowej w USA. Później ścigała firmy motoryzacyjne, które oszukiwały ws. emisji, deptała też po piętach paliwowych gigantów, którzy truli środowisko. Kamala Harris ma w ręku mocną zieloną kartę. Na drugim biegunie znajduje się jej kontrkandydat – podważający zmiany klimatu były prezydent Donald Trump. Sprawa zmian klimatycznych będzie jednym z ważniejszych tematów kampanii prezydenckiej w USA. Co interesujące w niektórych kwestiach związanych ze środowiskiem w USA panuje ponadpartyjny konsensus.

Kamala Harris i Donald Trump wywodzą się z dwóch różnych środowisk, a tym samym dzielą ich poglądy na różne sprawy, w tym sprawy związane z polityką klimatyczną. To przekłada się na takie zmienne jak inwestycje w OZE, czy najważniejsze – redukcję emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Oczywiście, jak pokazują dane, emisje CO2 niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu, stale się obniżają, choć tempo to jest niewielkie.

Biden zmienił politykę klimatyczną USA, ale efekty nie są natychmiastowe

Wiele zależy od innych czynników, niemniej jednak to prezydentura decyduje o tempie zmian i perspektywach na dalsze zmiany.

Administracja Bidena uchwaliła w 2022 roku najbardziej radykalne prawo klimatyczne w historii USA. To Ustawa o Redukcji Inflacji z ang. Inflation Reduction Act. Efekty tej ustawy dopiero nadchodzą. Jak zauważa Ben King, zastępca dyrektora w Rhodium Group, skutki tego prawa dopiero zaczynają być odczuwalne i prawdopodobnie nie będzie miało to znaczącego wpływu na emisje przez następne kilka lat. Kontynuacja polityki Joe Bidena przez Kamalę Harris będzie przybliżać USA do celów klimatycznych, choćby jeżeli nie zostaną osiągnięte w zakładanym czasie.

  • Czytaj także: Unia się kłóci, w USA robią swoje. 300 tys. nowych miejsc pracy dzięki „Zielonemu Ładowi”

Kamala Harris poważnie traktuje problem globalnego ocieplenia

Będąc wiceprezydentem, Harris oddała decydujący głos w sprawie uchwalenia najważniejszego osiągnięcia administracji Bidena w walce ze zmianami klimatu, czyli wspomnianej Ustawy o Redukcji Inflacji.

– Najdalej idące prawo klimatyczne w historii, Ustawa o Redukcji Inflacji, katalizuje transformację gospodarki USA w kierunku czystszej energii i czystszego transportu – zmianę, która według Międzynarodowej Agencji Energetycznej, Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ i innych, musi nastąpić, aby świat zredukował emisję gazów cieplarnianych do poziomów, które według naukowców zapobiegłyby najbardziej katastrofalnemu i nieodwracalnemu chaosowi klimatycznemu – powiedziała Barbara Grady z Yale Climate Connections.

Harris jasno dawała do zrozumienia przez całą swoją karierę, iż postrzega zmiany klimatyczne jako poważne zagrożenie. Przemawiając na szczycie klimatycznym ONZ w Dubaju w 2023 roku, powiedziała liderom:

„Na całym świecie społeczności są duszone przez suszę, zmywane przez powodzie i dziesiątkowane przez huragany. Dym pożarów zaciemnia nasze niebo, a podnoszące się morza zagrażają życiu i źródłom utrzymania milionów ludzi. Waga tego momentu jest oczywista. Zegar nie tylko tyka, on wali. I musimy nadrobić stracony czas”.

Ekolodzy popierają Harris

Dlatego też środowiska ekologiczne z zadowoleniem przyjęły wiadomość o starcie Harris w wyborach prezydenckich po rezygnacji Bidena. Przypomnijmy, iż szanse urzędującego prezydenta na zwycięstwo były niewielkie. W przypadku nowej kandydatki Demokratów sytuacja wygląda inaczej. Zdaniem wszystkich tych, którzy chcą ambitnej polityki klimatycznej, Kamala Harris ma bardzo dobre osiągnięcia w dziedzinie ochrony środowiska.

– Jesteśmy przekonani, iż jest ona gotowa kontynuować historyczne dziedzictwo prezydenta Bidena i wyznaczyć nowe, wysokie standardy ambicji klimatycznych w Ameryce – powiedziała Lena Moffitt, dyrektor wykonawcza Evergreen, jednej z wielu amerykańskich organizacji ekologicznych.

Należy dostać, iż niektóre organizacje ekologiczne nigdy nie popierały żadnego kandydata na prezydenta. To się jednak zmieniło. Nowa kandydatka ożywiła ruch klimatyczny. Co więcej, grupy ekologiczne, organizacje proklimatyczne mają angażować się w kampanię Harris. – Jesteśmy gotowi ruszyć pełną parą, rozmawiając z młodymi ludźmi o stawce tych wyborów i o tym, co druga prezydentura Trumpa oznaczałaby dla naszego pokolenia – powiedziała Aru Shiney-Ajay, dyrektor wykonawcza Sunrise, kierowanej przez młodzież grupy klimatycznej.

Temat zmian klimatycznych może mieć wpływ na kampanię prezydencką w USA

Sprawa zmian klimatycznych będzie jednym z ważniejszych tematów kampanii prezydenckiej w USA. Obecne lato w USA jest gorące. Na zachodzie szaleją pożary, a wschodnią część dotykają burz. We Florydę uderzył huragan Debby. Choć nie był silny, to meteorolodzy porównali go do jednego z najbardziej „mokrych” cyklonów, jaki kiedykolwiek nawiedził USA, powodując śmierć wielu ludzi.

Poruszanie tematu zmian klimatycznych w sytuacji, gdy Trump odrzuca fakty naukowe, może okazać się kluczowa dla Kamali Harris. Przykładem są badania socjologiczne. Niepokój klimatyczny lub inaczej nazywany: eko-lęk, rośnie wśród Amerykanów. Od 2012 roku liczba Amerykanów, którzy twierdzą, iż globalne ocieplenie jest poważnym zagrożeniem wzrosła ponad dwukrotnie. Z 12 do 26 proc. Rośnie również odsetek osób, które często odczuwają niepokój z powodu zmian klimatycznych. Według raportu ośrodka badawczego z 2022 roku około 10 proc. Amerykanów odczuwa w tej chwili nerwowość, niepokój lub zdenerwowanie z powodu globalnego ocieplenia.

– Coraz częściej specjaliści ds. zdrowia psychicznego przyznają, iż ich pacjenci o tym mówią – powiedziała Susan Clayton, prof. psychologii i studiów środowiskowych na College of Wooster. To może sprawić, iż Harris utrzyma dobry wynik, szczególnie w tzw. „swing states”, czyli kluczowych stanach USA, w których decydują się losy kampanii.

– Całe swoje życie poświęciła sprawiedliwości, walcząc o słabszych i upewniając się, iż nikt nie stoi ponad prawem. Każdego dnia będzie walczyć o to, by wszyscy Amerykanie mieli dostęp do czystego powietrza, czystej wody i zdrowego środowiska – powiedziała Gina McCarthy, była główna doradczyni Joe Bidena ds. klimatu.

Przez lata działała na rzecz środowiska i klimatu

Praca Harris nad kwestiami środowiskowymi sięga wczesnych etapów jej kariery sprzed dwóch dekad. Wtedy to stworzyła jedną z pierwszych jednostek sprawiedliwości środowiskowej w USA jako prokurator okręgowy w San Francisco. Później, jako prokurator generalna Kalifornii, Harris uzyskała wielomilionowe ugody od Volkswagena za używanie w pojazdach systemu fałszującego emisje spalin. Także od firm naftowych Phillips 66 i ConocoPhillips za naruszenia przepisów dotyczących ochrony środowiska. Patrząc też na jej wypowiedzi, nie ulega wątpliwości, co będzie robić, jako prezydent USA.

– Każdego dnia na całym świecie skutki kryzysu klimatycznego są jaskrawe i żywe. Widzimy to w czasie rzeczywistym. W całym naszym kraju widzimy społeczności uduszone przez suszę, zmyte przez powodzie i zdziesiątkowane przez huragany – powiedziała w przemówieniu z 2023 roku.

Gdy Harris startowała w prawyborach Demokratów w 2019 roku, promowała ekologiczną agendę znacznie ambitniejszą niż ta przedstawiona przez Bidena. Wezwała do wprowadzenia podatku węglowego, zakazu szczelinowania w celu wydobycia ropy i gazu na gruntach publicznych. Chciała też inwestycji w wysokości 10 bilionów dolarów na walkę z globalnym ociepleniem. Choć stało się to kilka więcej niż tylko listą życzeń, Harris stała się orędowniczką ustawy klimatycznej Bidena, gdy została wiceprezydentką.

Ponadpartyjna zgoda. Prawie 70 proc. wyborców w USA popiera inwestycje w OZE

Po zamieszaniu z kandydaturą Joe Bidena rosną szanse na zwycięstwo Kamali Harris. Badania pokazują, iż prawie 70 proc. wyborców w USA uważa, iż ​​następny prezydent powinien dalej inwestować w odnawialne, bezimplozyjne źródła energii. I co ciekawe, jest to pogląd wykraczający poza granice partyjne. Połowa wyborców republikańskich, dwie trzecie niezależnych i 71 proc. młodych wyborców w wieku 18-34 lat popiera to stanowisko. Ten przytłaczający konsensus podkreśla rosnące znaczenie czystej energii w krajobrazie politycznym. W takiej sytuacji Trump ze swoim „Projektem 2025” znajduje się na przegranej pozycji.

A skoro mowa o planach polityki klimatycznej Donalda Trumpa, to nowa analiza pokazuje, iż realizacja jego polityki w ramach Projektu 2025 skutkowałaby emisją dodatkowych miliardów ton CO2. W raporcie czytamy, iż jeżeli Trump odzyska Biały Dom i uchwali politykę energetyczną i środowiskową zawartą w kontrowersyjnym dokumencie Projektu 2025, emisja gazów cieplarnianych w USA znacznie wzrośnie. Dokładnie o 2,7 mld ton ponad obecną trajektorię do 2030 roku, co będzie porównywalne z całkowitą roczną emisją Indii.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Maxim Elramsisy/Phil Mistry

Idź do oryginalnego materiału