Michalkiewicz: Bisurmanie źli i dobrzy

goniec.net 8 godzin temu

No proszę; daj kurze grzędę, a ona – wyżej siędę! – powiada przysłowie. I słuszna jego racja – o czym możemy przekonać się na przykładzie Wielce Czcigodnego Franciszka Sterczewskiego.

Jak tylko powrócił na ojczyzny łono po zakończeniu wesołym oberkiem (z nutką męczeństwa na pluszowym krzyżu) letniego, śródziemnomorskiego pikniku aktywistów, zorganizowanego pod pretekstem pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków w Strefie Gazy, zaraz dźgnął nieubłaganym palcem Księcia Małżonka w obłudne i chore z nienawiści oczy, iż nie okazał aktywistom należnych względów.

Już samo to by wystarczyło do refleksji nad dalszym losem Wielce Czcigodnego Franciszka Sterczewskiego w Volksdeutsche Partei obywatela Tuska Donalda – ale Wielce Czcigodnemu najwyraźniej było tego za mało, bo zaraz skrytykował naszą niezwyciężoną armię za to, iż na granicy polsko-białoruskiej “nie przestrzega procedur”, wskutek czego zginął był tam z rąk nachodźcy-migranta Mateusz Sitek, żołnierz Straży Granicznej. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego natychmiast określiło tę opinię, jako “skandaliczną i kłamliwą”.

Początkowo nie było wiadomo, jak zareaguje ścisłe kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, bo BBN stanowi część ekipy pana prezydenta Karola Nawrockiego, a między nim, a obywatelem Tuskiem Donaldem, Księciem Małżonkiem i całym vaginetem, panuje stan napięcia – ale wicepremier i minister obrony, Władysław Kosiniak-Kamysz od razu zorientował się, iż to kolejna prowokacja Putina, z którą nie ma co dyskutować.
Dzięki temu przekonaliśmy się, iż jeżeli chodzi o Putina i jego prowokacje, to mamy do czynienia z porozumieniem ponad podziałami. Znaczy się – jeżeli choćby się kopiemy, to tylko po kostkach – ale nie wyżej. Czynnikiem jednoczącym obydwa wrogie obozy polityczne jest służba narodu ukraińskiemu, a wiadomo, iż służba nie drużba i jak pan każe – sługa musi.

W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Wielce Czcigodny Franciszek Sterczewski się doigra – bo los każdej ruskiej onucy, a cóż dopiero – putinowskiego prowokatora, w naszym nieszczęśliwym kraju, wielkimi krokami zdążającego do wojny, nie jest do pozazdroszczenia, zwłaszcza, iż Wielce Czcigodny musiał zostać wcześniej zbisurmaniony przez bisurmanów, którzy na wspomnianym pikniku musieli podstępnie zainfekować go wirusem antisemitismusa. W takim razie ma przechlapane, bo nie ujmie się za nim choćby Judenrat “Gazety Wyborczej”, właśnie świętujący powrót do domu izraelskich zakładników, uwolnionych przez złowrogi Hamas.

Jak wynika z oświadczenia Judenratu, czekał on na ten dzień przez 738 dni – a ta deklaracja jest świadectwem spontanicznego wybuchu uczuć narodowych ścisłego kręgu Judenratu, podobnego do tego, jaki nastąpił po uchwale Knesetu o włączeniu Jerozolimy do terytorium państwowego Izraela. “Gazeta Wyborcza” poświęciła temu wydarzeniu całą kolumnę druku, ale najlepszy był tytuł: “JEROZOLIMA NASZA!” Jak na gazetę wychodzącą w języku polskim w Warszawie było to trochę dziwne, ale jeżeli zrozumiemy, iż był to spontaniczny wybuch uczuć narodowych całego Judenratu, to niczego dziwnego w tym nie ma.

Bezcenny Izrael święci bowiem “wielkie zwycięstwo” – o czym zapewnia wszystkich premier tamtejszego rządu jednosci narodowej Beniamin Neatanjahu. Te zapewnienia są konieczne w sytuacji, gdy nie jest to takie oczywiste. Oficjalnym celem operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy było rozgromienie Hamasu. Tymczasem widać, iż wcale nie został on rozgromiony; wprost przeciwnie – bezcenny Izrael, wprawdzie przez papierek, to znaczy – przez pośredników – niemniej jednak, musi nie tylko z tym całym Hamasem negocjować, ale choćby – spełniać jego warunki w postaci np. uwolnienia prawie 2 tysięcy więźniów, w tym – 250 skazanych na dożywotnie więzienie. Hamas wypuścił bodajże 20 żywych żydowskich zakładników, co pokazuje, iż proporcja jest podobna do stosowanej podczas niemieckiej okupacji w Generalnej Guberni – za jednego Niemca – 100 Polaków. W tej sytuacji trudno mówić o “rozgromieniu” – chyba, iż teraz, po powrocie zakładników, Izrael oskarży Hamas o złamanie warunków rozejmu – i wszystko rozpocznie się on nowa – tyle, iż już z błogosławieństwem Amerykanów, który w dodatku zmłotują wszystkich swoich wasali do przyjęcia, iż wszystkiemu winien jest Hamas. Dlatego właśnie izraelscy Żydowie przyjęli amerykańskiego prezydenta owacjami, jako “najlepszego przyjaciela” bezcennego Izraela.

Niestety te wszystkie owacje mają charakter namiastki Pokojowej Nagrody Nobla, która – jak wiadomo – ominęła prezydenta Donalda Trumpa, a trafiła do rąk Madame Marii Coriny Machado, pozostającej w nieprzejednanej opozycji wobec wenezuelskiego reżymu Mikołaja Maduro, który z kolei jest na amerykańskim celowniku.

Można tedy powiedzieć, iż część tego noblowskiego splendoru jednak spływa na prezydenta Donalda Trumpa, który już kilka razy dosięgnął wenezuelskich łodzi dalekonośnymi kartaczami. Toteż, jak tylko CIA uda się obalić znienawidzony reżym Mikołaja Maduro w Wenezueli, to nie ulega wątpliwości, iż Mademe Maria Corina Machado zostanie demokratycznym prezydentem tego kraju, podobnie, jak u nas Kukuniek, który też jest przecież laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.

Tymczasem naszym nieszczęśliwym krajem wstrząsnęła wiadomość, iż ma on zostać wyłączony z traktatu migranicyjnego. Podobno vaginet obywatela Tuska Donalda przekonał Reichsfuhrerin Urszulę Wodęleje i innych brukselskich dygnitarzy, iż Polska, która “gości” ponad 2 miliony Ukraińców – to znaczy – wzięła ich na utrzymanie, a poza tym – po staremu futruje Ukrainę forsą i innymi zasobami państwa – oczywiście za darmo, z odróżnieniu od państw poważnych, które za podobne usługi każą sobie płacić – została zwolniona z obowiązku przyjmowania wyznaczonych kwot migrantów, a także – z kar za odmowę ich przyjmowania. Są to na razie “informacje nieoficjalne”, które mają być potwierdzone 15 października – ale kręgi związane z Naczelnikiem Państwa Jarosławem Kaczyńskim nie bardzo wierzą, iż to może być prawda.

Skoro jednak nasz nieszczęśliwy kraj jest przez państwa poważne wyznaczony do wepchania w wojnę z Rosją, to rzeczywiście – po co wysyłać do nas migrantów, z którymi i tak są same zgryzoty? Jeszcze, nie daj Boże, stałaby się im jakaś krzywda, a wtedy na naszym nieszczęśliwym kraju państwa miłujące pokój nie zostawiłyby suchej nitki tym bardziej, iż Jego Świątobliwość Leon XIV 5 października dał do zrozumienia, iż Europa powinna migrantów liczących na tutejszy socjal, przyjmować bez żadnych zastrzeżeń.

Stanisław Michalkiewicz

Idź do oryginalnego materiału