Opłaty wystrzelą w górę. Mieszkańców czekają kolejne gigantyczne podwyżki. Dotkną każdego Polaka

2 godzin temu

Polskie gminy nie mogą osiągnąć wymaganych poziomów recyklingu, mimo iż kary za ich niespełnienie wynoszą prawie 400 złotych za każdą tonę. Mieszkańcy płacą za śmieci coraz więcej – w niektórych miejscach ponad 46 złotych od osoby miesięcznie. A teraz przyszedł kolejny nakaz z Brukseli: w ciągu pięciu lat musimy zredukować ilość odpadów o milion ton.

Fot. Warszawa w Pigułce

Nierealne wymogi unijne i polskie zaostrzenia

Od 2025 roku gminy mają obowiązek osiągnąć poziom recyklingu na poziomie pięćdziesięciu pięciu procent odpadów komunalnych. Pierwotnie Komisja Europejska wymagała dokładnie tego progu, ale Polska uzyskała zgodę na obniżenie wymogu do pięćdziesięciu procent. Problem w tym, iż zmiana ta wciąż nie została zapisana w krajowym prawie. Ministerstwo planowało uwzględnić ją w nowelizacji ustawy o czystości i porządku w gminach, ale przepisy wejdą w życie dopiero w 2027 roku. Tymczasem w 2026 roku obowiązywać będzie próg pięćdziesiąt jeden procent, a w kolejnych latach wskaźnik ma rosnąć o jeden punkt procentowy rocznie, aż do osiągnięcia sześćdziesięciu pięciu procent w 2035 roku.

Przedstawiciele branży odpadowej są zgodni – wymogi są całkowicie nierealistyczne. Przy dzisiejszych możliwościach technicznych i technologicznych maksymalny osiągalny poziom to około czterdzieści pięć procent. Więcej nie da się uzyskać, bo nie leży to w kompetencjach ani instalacji, ani samorządów. Wszystko zależy od tego, jak mieszkańcy segregują odpady u siebie w domach, a także od producentów, którzy powinni projektować opakowania łatwiejsze do recyklingu. Tymczasem rozszerzona odpowiedzialność producentów, która miała przynieść ulgę gminom, jest opóźniona o dwa lata. Ustawa dostała w konsultacjach prawie tysiąc pięćset uwag, więc jej procedowanie potrwa znacznie dłużej niż zakładano.

Nie zdążyliśmy jeszcze wdrożyć jednych wymagań unijnych, a już pojawiają się kolejne. Przed nami także prace nad rozszerzoną odpowiedzialnością producentów na tekstylia, co ma nastąpić w ciągu trzech lat. realizowane są intensywne prace legislacyjne, ale procesy są przewlekłe, a zgody na budowę nowych instalacji realizowane są latami. Polska sama nierzadko narzuca sobie wyśrubowane normy, które są bardziej rygorystyczne niż wymaga tego Unia Europejska.

Kary mordercze, ale nieuniknione

Za każdą tonę odpadów poniżej wymaganego poziomu recyklingu gminy zapłacą w 2025 roku 382 złote. Dla wielu samorządów to oznacza kary liczące się w milionach. w tej chwili płacenie kar ma wymiar śladowy, ale już dotyka wszystkie gminy – zarówno duże miasta, jak i małe wiejskie ośrodki. Pojawia się choćby pytanie, czy czasem nie opłaca się po prostu płacić kar zamiast inwestować w drogi system segregacji i przetwarzania odpadów. Samorządy nie godziły się na te standardy, nie godziły się też na kary, ale zostały nimi obciążone wbrew swojej woli.

W 2023 roku luka między tym, co gminy mogłyby zebrać gdyby stosowały maksymalne poziomy recyklingu, a tym co faktycznie zebrały, wyniosła prawie dwa i pół miliarda złotych. Rok później było to już trzy i osiem dziesiątych miliarda. Do tego dochodzi ponad osiemset pięćdziesiąt milionów złotych utraconych przez przyznane ulgi. Deficyt systemu odpadowego w 2024 roku przekroczył miliard sto milionów złotych, podczas gdy rok wcześniej wynosił czterzysta siedem milionów. Sytuacja finansowa samorządów pogarsza się w dramatycznym tempie.

Mieszkańcy już płacą fortunę, a będzie tylko drożej

Ceny za wywóz śmieci wystrzeliły w całej Polsce. W Kłodzku mieszkańcy płacą już czterdzieści sześć złotych od osoby miesięcznie. W Długołęce to czterdzieści pięć złotych, w Nowej Rudzie czterdzieści cztery złote. Dla rodziny dwa plus dwa w Kłodzku oznacza to ponad dwa tysiące dwieście złotych rocznie tylko za odbiór odpadów. To więcej niż roczny podatek od mieszkania o powierzchni sześćdziesięciu metrów kwadratowych, który wynosi zaledwie sto dwadzieścia-sto pięćdziesiąt złotych.

W Bydgoszczy stawka wzrosła z dwudziestu jeden do dwudziestu siedmiu złotych od stycznia 2025 roku. W Lublinie planowana jest podwyżka do czterdziestu dwóch złotych w zabudowie wielorodzinnej. W Grudziądzu opłaty poszły w górę o trzydzieści dwa procent, w Słupsku aż o czterdzieści cztery procent. Niektóre gminy próbują jeszcze bronić portfeli mieszkańców – na przykład Czarna Woda na Pomorzu utrzymała stawkę trzydziestu ośmiu złotych bez zmian, a Warszawa obniżyła opłaty o trzydzieści procent.

Powody są wszędzie te same: wzrost kosztów paliw i energii, rosnące wynagrodzenia, wyższe opłaty za zagospodarowanie odpadów w instalacjach przetwarzania. Gminy muszą płacić więcej firmom zajmującym się wywozem śmieci, a koszty te nieuchronnie lądują na mieszkańcach. Wielu samorządowców wprost przyznaje, iż stawki już osiągnęły granicę akceptowalności społecznej. jeżeli system rozszerzonej odpowiedzialności producentów nie zatrzyma tych wzrostów, możemy mieć problem ze znalezieniem zrozumienia u obywateli.

Bioodpady jako ratunek

Jedyną realną szansą na poprawę poziomów recyklingu jest lepsze zagospodarowanie bioodpadów, szczególnie odpadów kuchennych. Poziomy recyklingu liczy się od masy, więc najważniejsze znaczenie ma zbiórka surowców, które dużo ważą. Takim właśnie są bioodpady – resztki jedzenia, obierki, skoszona trawa. W Polsce mamy dziś miejsce na zbudowanie około tysiąca biogazowni, a nie mamy ich choćby stu. Obecne instalacje mają moce przerobowe około dwustu tysięcy ton rocznie, podczas gdy potencjał wynosi około dwóch milionów ton.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wraz z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przygotowało specjalne wsparcie finansowe. Miliard złotych trafił na rozwój biogazu komunalnego, a kolejne osiemset milionów na biometan. Duża część to będą bezzwrotne dotacje, reszta to pożyczki preferencyjne. Pierwsze nabory miały ruszyć na przełomie 2025 i 2026 roku. Zagospodarowanie bioodpadów to nie tylko kwestia recyklingu, ale też źródło energii rozproszonej. W dzisiejszej rzeczywistości trudno przecenić znaczenie niezależności energetycznej.

Resort klimatu planuje także rozszerzenie możliwości kompostowania nie tylko na nieruchomości wielolokalowe, ale również na rodzinne ogrody działkowe i tereny publiczne. Mieszkańcy, którzy kompostują odpady w przydomowych kompostownikach, będą mogli liczyć na zniżki w opłatach za śmieci, a gminy będą mogły wliczać takie działania do poziomów recyklingu.

Biurokracja zjada samorządy żywcem

Polska gospodarka odpadami tkwi w chaosie organizacyjnym. Pozwolenie na funkcjonowanie zwykłego wiejskiego punktu selektywnej zbiórki odpadów, jakiego w Polsce jest ponad dwa tysiące, liczy sto pięćdziesiąt stron. W innych krajach podobne dokumenty mają kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt kartek. Wszystkie kody odpadów są starannie wypisane, jakby chodziło o stację kosmiczną, a nie o miejsce, gdzie mieszkańcy oddają stare meble czy zużyty sprzęt elektroniczny.

Na wydanie najprostszej decyzji administracyjnej gminy czekają miesiącami, często ponad pół roku. Urzędy marszałkowskie zasypują wnioskodawców dodatkowymi wymogami, poprawkami i aneksami. Dokumentacja rośnie do setek stron, w których dosłownie ginie sens całej procedury. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprawdzie wystąpiło do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska o wzmocnienie osobowe stanowisk zajmujących się wydawaniem pozwoleń, ale na większość problemów resort nie ma wpływu. Jedynym narzędziem, jakim dysponuje ministerstwo, jest zgoda na jeszcze dłuższe rozpatrywanie wniosków.

Co to oznacza dla ciebie

Jeśli mieszkasz w gminie, która jeszcze nie podniosła drastycznie stawek za śmieci, przygotuj się na podwyżki w najbliższych miesiącach. Koszt odbioru i zagospodarowania odpadów będzie rósł, a gminy muszą znaleźć równowagę między pokryciem realnych wydatków a gniewem mieszkańców. W wielu miejscach opłaty mogą skoczyć do czterdziestu, a choćby pięćdziesięciu złotych od osoby miesięcznie. Dla czteroosobowej rodziny to choćby dwa tysiące czterysta złotych rocznie.

Segreguj odpady jak najlepiej, bo od tego zależy, czy twoja gmina uniknie kar. Im lepiej posegregowane śmieci trafiają do instalacji przetwarzania, tym większa szansa na osiągnięcie poziomów recyklingu. Kompostowanie w ogrodzie może przynieść ci zniżkę w opłatach – warto sprawdzić, czy twoja gmina oferuje taką możliwość. jeżeli masz działkę, rozważ własny kompostownik na bioodpady.

Pamiętaj też, iż nie wszystko zależy od ciebie. Producenci powinni wreszcie zacząć projektować opakowania, które łatwo poddają się recyklingowi. System rozszerzonej odpowiedzialności producentów ma to zmienić, ale na realne efekty przyjdzie nam poczekać co najmniej do 2028 roku. Do tego czasu gminy będą balansować między rosnącymi kosztami, nierealnymi wymogami unijnymi i oczekiwaniami mieszkańców, którzy już teraz mówią dość podwyżkom.

Źródła: Portal Samorządowy / PAP/ Warszawa w Pigułce

Idź do oryginalnego materiału