Legiec: Polityczne trzęsienie ziemi, czyli wiatry przez cały czas wieją w Europie – z prawej strony.

goniec.net 10 godzin temu

Na kanwie wyborów parlamentarnych w Czechach.

Jak długo może się ostać budowla, której ściany maja rysy i pęknięcia, i która trzyma się pazurami przy życiu wbrew coraz większych starć z niezadowolonymi z metod jej funkcjonowania ? Rok, może dwa, trzy. Ale żadnego dnia dłużej! I nie uratują jej ani puste frazesy niewybieranej przez nikogo, stojącej na świeczniku szefowej, która dorwała się do władzy poprzez intrygi i wygłaszanie pustych frazesów o „sojusznikach i przyjaciołach” oraz o „silnych gwarancjach bezpieczeństwa”, ani umieszczenie na ścianie nad głównym wejściem tego budynku w Brukseli nazwiska włoskiego komunisty Altiero Spinellego jako „ojca i opiekuna”, wyznaczającego kierunek działania tej instytucji. Nie pomogą też chwilowe zwyciąstwa, w rodzaju pierwszego (przygotowywany jest teraz drugi) wniosku z czerwca tego roku o usunięcie z funkcji owej „szefowej” i zesłaniu owych urzedników na „zieloną” trawkę. Upadek tej słynnej budowli, której nazwa „Unia Europejska ” skradziona została pierworodnym jej twórcom (m.inn.Konrad Adenauer, Johan W. Beyen, Winston Churchill) – wydaje się nieunikniony ! Tym bardziej, iż nad nią pojawiły się, wiejące z prawej strony – silne wiatry, które coraz mocniej wstrząsają posadami tego związku państw europejskich. O tym – informowałam już w polonijnych mediach – w prasie („Gwiazda Polarna” 2024, nr.12) i w radiu „Rozmaitości” w Detroit, mój głos miał tytuł „Wiatry w Europie wieją z prawej strony”. Już kilkanaście mięsiecy wstecz znalazłam 28 partii prawicowych w Europie, które wyrażały postawy obywateli niezadowolonych z charakteru działań Unii Europejskiej, szczególnie Komisji Europejskiej i Ursuli von der Leyen. A do tego – jakby tych prawicowych wiatrów było jeszcze za mało – pojawiła się 30 czerwca 2024 jeszcze jedna, niezbyt dobra wiadomość dla UE: oto trzy członkowskie państwa zbuntowały się przeciwko jej dyktatowi i założyły skupiającą idee narodowo-konserwatywne – formację pod nazwą: „Patrioci dla Europy”. Jakże brzydka nazwa: „patrioci”, To są ci, którzy kochają własną „patria” – ojczyznę – bardziej, niż budowane przez nas – Unitów jedno superpaństwo – myśleli eurokołchoźnicy. Altiero Spinelli obraca się w grobie….

O formacji „Patrioci dla Europy” (polski serwis internetowy „OkoPress” określił ją „prawicowa supergrupa”) – przypomnienie: ta europarlamentarna formacja, która rozpoczęła polityczne zmiany w Europie, została utworzona w czerwcu 2024 z inicjatywy Viktora Orbana. Jak doniósł portal Politico – trójka parlamentarzystów tj. premier Wegier Wiktor Orban, premier Czech (wtedy „były”, teraz aktualny) Andrej Babis i były austriacki minister spraw wewnętrznych Herbert Klickl ułożyła „Manifest patriotyczny”, który koncentrował się na kwestiach migracji i zwalczaniu Zielonego Ładu. Ogłosili oni: „Będziemy przedkładać suwerenność narodową nad federalizm, wolność nad nakazy i pokój nad wojną”. Do tej frakcji, trzeciej najsilniejszej grupy parlamentarnej w Unii Europejskiej zaliczają się : ANO z Babisem, Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, i Fidesz Vikotra Orbana. Dołączyły do tego projektu w kolejnych tygodniach niemal wszystkie ugrupowania, które w poprzedniej kadencji wchodziły w skład Tożsamości i Demokracji (TD). „Patrioci dla Europy” mogą liczyć na 84 mandaty (z łącznie 720) i są trzecią największą grupą w PE. Jej przewodniczącym został Jordan Bardella z francuskiego Zjednoczenia Narodowego, a funkcję pierwszej wiceprzewodniczącej pełni Kinga Gál z Fideszu.

Jest to wielki polityczny projekt obliczony na lata, który – zdniem niemieckiej sceny politycznej – „osłabi integrację europejską” (”Falter”, 07.01.25).

I – oczywiście, W prorządowej prasie RFN – larum. Czarne scenariusze. Nie pomogły ostrzeżenia ze strony establishmentu niemieckiego przed tym „skrętem w prawo”. Od dłuższego już czasu niemieccy politycy ostrzegali: „ Prawicowe partie populistyczne „zniszczą” dobrobyt i wartości UE”, (Olaf Scholz, kampania wyborcza, kwiecień 2024). „(…) prowadzą kampanię przeciwko naszej zjednoczonej Europie i jej wartościom” (Scholz, 6 kwietnia w Bukareszcie) i „ zagrożenie dla zjednoczonej Europy !” (także Scholz), (…) Imiona mogą być różne, ale cel jest ten sam, oni chcą zdeptać nasze wartości i zniszczyć naszą Europę. My, Europejska Partia Ludowa nigdy na to nie pozwolimy” (Ursula von der Leyen. Kongres EPL, Bukareszt, marzec 2024), zaś Manfred Weber, niemiecki szef frakcji politycznej Donalda Tuska, nazwał rzeczy po imieiu i oficjalnie ogłosił, iż prawicowy rząd Polski jest ”wrogiem, który będzie zwalczany”, gdyż, jak stwierdził jest „ ksenofobiczny i nacjonalistyczny.” W ramach zwalczania tego ruchu wzywano do wprowadzenia w krajobraz polityczny tak zwanej „zapory ogniowej”, która miała chronić świat, nazywany przez lewicę „demokratyczny” przed prawicowymi hasłami. Ten termin, którego użył Friedrich Merz w grudniu 2021 roku, został przejęty przez parlament Unii Europejskiej i używany tam przez jego wiceprzewodniczącą Katarinę Barley.

8 września 2025 w medium „lpb” – „Landeszentrale für politische Bildung” pojawia się artykuł o wymownym tytule: „ Extrem rechte und ultrakonservative Parteien gewinnen in ganz Europa an Einfluss“ – „Skrajnie prawicowe i ultrakonserwatywne partie rosną w siłę w całej Europie”. To znaczy, iż próby postawienia zapory ogniowej jednak nie pomogły, ostrzeżenia niemieckich rządzących nie odwiodły obywateli Europy od walki o inną, sprawiedliwą, opartą na chrzescijańskich zasadach twórców – Unię Europejską i przesunęły centrum Parlamentu Europejskiego jeszcze dalej w prawo.

I oto w gazecie codziennej „Tagesschau” z 04 października pojawia się niedobra dla Berlina informacja pt. „ Parlamentswahl in Tschechien: Partei von Rechtspopulist Babis gewinnt“ – „Wybory parlamentarne w Czechach: partia prawicowego populisty Babisa wygrywa”, a pierwsze zdanie artykułu brzmi: – „Polityczne trzęsienie ziemi: prawicowy populista wygrywa wybory w Czechach”. To polityczne trzęsienie ziemi, to drżenie w posadach budowli pod nazwą Unia Europejska – zwielokrotnia zdaniem „Tagesschau „ mozliwość dołączenia do trzech prawicowych, zwycięskich koalicjantów również „skrajnie prawicowej” czeskiej partii „Wolność i Demokracja Bezpośrednia” (SPD) Tomio Okamury, domagającej się nie tylko możliwości przeprowadzenia referendum w sprawie wystąpienia z UE i NATO, ale także repatriacji ponad 383 000 ukraińskich uchodźców do ich ojczyzny.

Brigitte Granville, profesor ekonomii międzynarodowej i polityki gospodarczej na uniwersytecie w Londynie oznajmiła: „Europa już skręciła w prawo !”

Najnowsze wydarzenia na terenie Unii Europejskiej wydają się potwierdzać ten stan rzeczy. Czesi 3 i 4 października, jak już wiemy, wybrali swój parlament i partię Andreja Babisa. Niemieckie media – zatopione wiadomościami na ten temat. „Tagesschau”z 5 października zapytuje : „Czy po wyborach parlamentarnych Czechy zboczą z drogi europejskiej? („Biegt Tschechien von der Europa-Straße ab? „). Niepkoi się też dziennnik „IPG” (Informator o Międzynarodowej Polityce i Gospodarce): „Nowe zmartwienia dla Brukseli? Po zwycięstwie wyborczym Andreja Babiša Czechy stoją w obliczu zmiany kursu polityki zagranicznej” (Neue Kopfschmerzen für Brüssel? Nach dem Wahlsieg von Andrej Babiš droht in Tschechien ein außenpolitischer Kurswechsel). W artykule z „Tagesschau” (05.10.25) można przeczytać: ”Wybory parlamentarne w Czechach. Jakie skutki może mieć ten wybór dla Europy ?” („Parlamentswahlen in Tschechien“ – welche Auswirkungen könnte diese Wahl für Europa haben?”). Autor wylicza „szkody”, których ten wybór obywateli Czech wyrządzi Europie. Zagrożenia tkwią, zdaniem gazety w tym, iż Babis i jego partia ANO krytykuje nadmierną ingerencję instytucji unijnych w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, system ETS2, czyli unijny mechanizm handlu emisjami dla gospodarstw domowych i transportu, sprzeciwia się presji z Brukseli w kwestiach polityki migracyjnej i klimatycznej, stawia na suwerenność narodową (o! to jest w pojęciu rządzących nad Sprewą nie do zakceptowania !) i na pragmatyzm. Ponadto Andrej Babis domaga się ograniczenia wsparcia wojskowego dla walczącej Ukriny i skoncentrowania się na sprawach wewnętrznych. I jeszcze jedna „szkoda”: Babis i jego ANO – stoi za blisko Orbana. Również dla Unii Europejskiej te ostatnie wybory parlamentarne w Czechach nie przyniosły niczego dobrego. „Table Briefings” (zbiór informacji z życia politycznego NRF) z 05 paździenika zastanawia się: „Czy zwycięstwo Babiša grozi nowym problemem dla UE?” („ Droht bei Babiš’ Sieg ein neuer Problemfall für die EU?”) i stwierdza, iż będzie on trudnym partnerem dla UE, gdyż chce ograniczyć pomoc dla Ukrainy i stawia sprawy własnego kraju na pierwszym miejscu. od dzisiaj w Pradze obowiązuje zasada: „Najpierw Czechy!”. Jakoś nie wspomina się jednak w żadnej niemieckiej gazecie o jeszcze jednym ich problemie, mianowicie, czy w dalszym ciągu będą Niemcy mogli za pośrednictwem Czech – kupować gaz od Putina, tak jak to robili do tej pory.

Portretowanie Babisa dla niemieckich czytelnikow przez media w tym kraju – wyraża się tak, iż był on zafascynowany Trumpem jako przykładem silnego lidera, czeskiego polityka zamieszcza się z czerwoną czapeczką z napisem „Silne Czechy”.

A dla nas – Polaków jest to tylko powód do satysfakcji, bo nie tylko jest on „trumpistą” i nawróconym lewakiem, ale też chce dobrych stosunków z Polską i dzieli nasz sposób postrzegania roli eurokołchozu. Więc – górą „my” !

Idź do oryginalnego materiału