„Krew i woda nie mogą płynąć razem”. Dwa kraje walczą o najcenniejszy zasób

1 dzień temu

Po tym, jak konflikt między Indiami a Pakistanem wybuchł na nowo, dostęp do wody stał się jednym z narzędzi walki. To kolejny symbol czasów, w których żyjemy – czy czekają nas wojny o wodę?

Na początek słowo wyjaśnienia. Rzeka Indus i jej sześć głównych dopływów mają najważniejsze znaczenie dla rolnictwa, przemysłu i zaopatrzenia w wodę w Pakistanie i Indiach. Szacuje się, iż z tych zasobów korzysta choćby 237 milionów osób, z czego około 61 proc. mieszka w Pakistanie, a 35 proc. w Indiach. Indus i jego dopływy przepływają przez oba kraje, a najważniejszy problem polega na tym, iż główne źródła tych rzek znajdują się w Indiach (dokładniej: w Himalajach, głównie w regionie Dżammu i Kaszmiru), skąd woda płynie dalej do Pakistanu.

W ustanowionym w 1960 r. kompromisowym Traktacie o wodach Indusu (Indus Waters Treaty), Indie i Pakistan – pod mediacją Banku Światowego – ustaliły następujący podział wód:

  • Wschodnie dopływy: Bjas, Satledź, Rawi – przyznano w całości Indiom, które mają nad nimi pełną kontrolę.
  • Zachodnie dopływy: Indus, Dżhelam, Canab – tutaj dominujący wpływ ma Pakistan, choć Indie mogą z nich korzystać w ograniczonym zakresie, głównie do celów częściowego magazynowania wody oraz rozwoju energetyki wodnej.

Tu konflikt o wody trwa dekady

To właśnie na tych zachodnich rzekach budowa tam i zapór przez Indie budzi niepokój Pakistanu. Islamski sąsiad obawia się ograniczenia przepływu wody. Wszystkie wymienione rzeki biorą początek w Indiach lub przez nie przepływają. Często ich biegiem objęty jest Kaszmir – region od dziesięcioleci sporny, znajdujący się między oboma krajami.

  • Czytaj także: Chcą rozbudować kilkaset tam na trzeciej rzece Azji. Skutki mogą być fatalne
Pendżab. Dorzecze pięciu rzek. Źródło: Apuldram (Wikipedia)/CC BY-SA 3.0

Przed tragicznym zdarzeniem, w którym terroryści w Pahalgam zabili 26 indyjskich turystów, od stycznia 2023 r. Indie próbowały znaleźć z Pakistanem rozwiązanie, tak, aby magazynować więcej wody. Podnoszono przede wszystkim dwa argumenty: wyż demograficzny w regionie Pendżabu oraz postępujące zmiany klimatu. Jak wiadomo, oba kraje nie mają wystarczająco dużych zasobów wody pitnej, co stanowi poważny problem dla ich gospodarek. Zwłaszcza w sektorze rolniczym.

Indyjskie inwestycje hydrotechniczne

Indie na zachodnim dopływie rzeki Canab zbudowały cztery tamy: Pakal Dul (1000 megawatów (MW)), Kiru (624 MW), Kishtwar (540 MW) i Ratle (850 MW). Dla porównania: największa polska elektrownia Bełchatów dysponuje mocą około 5102 MW.

Zapory są też na Dżhelamie i na rzece Kishanganga. Z kolei na rzece Canab jest kilka elektrowni wodnych o mocach: 900 MW, 690 MW i 390 MW. Rząd Pakistanu od wielu lat protestuje przeciw ich działalności w Indiach. Od dawna odwołuje się do międzynarodowego Arbitrażu Sądowego na mocy wspomnianego Traktatu o wodach Indusu.

Fot. Widok na elektrownię wodną Salal z drogi Jyotipuram-Salal. Źródło: 7kB (Wikpiedia)/CC BY-SA 4.0

Jednak, po terrorystycznym incydencie, rząd Indii chce złamać traktat i zatrzymać dla siebie więcej wody niż dotychczas. Premier Indii Narendra Modi powiedział, iż „krew i woda nie mogą płynąć razem”.

W połowie maja Reuters ogłosił, iż rząd Indii zamierza zbudować na rzece Canab kanał o długości 60 kilometrów. Pakistan ostro zareagował, grożąc otwartym konfliktem.

Sama inwestycja nie pozostałaby bez wpływu na środowisko. – Rozbudowa tego kanału mogłaby przekierować do Indii 150 metrów sześciennych wody na sekundę, co byłoby znacznym wzrostem w porównaniu z obecnymi 40 metrami sześciennymi – informuje Bloomberg.

Radykalne działania władz indyjskich zaszkodzą wszystkim pięciu rzekom w Pendżabie oraz ekosystemom znajdującym się w ich obrębie. Przez nadmierną działalność hydrotechniczną ucierpią cenne lasy namorzynowe. Ponadto takie działania mogą poważnie zagrozić istnieniu 22 gatunków endemicznych ryb oraz delfinowi rzecznemu Indus. Ochrona różnorodności biologicznej sprzyja łagodzeniu zmian klimatu, w tym suszy w regionie.

Zależność Pakistanu od rzeki Indus. Północne Indie też mają problemy

Jak wskazuje Jakob Steiner, hydrolog z Uniwersytetu w Grazu w Austrii i członek Himalayan University Consortium, „Pakistan jest w całości zależny od rzeki Indus i od zaangażowania Indii w traktat”.

– jeżeli kwestia wody nie zostanie rozwiązana, za 6-10 lat czeka nas kolejna wojna – powiedział w maju Khurram Dastgir Khan, członek delegacji wysłanej przez Pakistan do stolic europejskich i USA.

W samym dorzeczu Indusu w Pakistanie jest 21 elektrowni wodnych, od których jest zależnych prawie 90 proc. obywateli tego kraju. Ponad 90 proc. upraw w tym kraju to pszenica, ryż i bawełna, pochłaniające ogromne ilości wody. Sektor rolniczy stanowi ok. 23 proc. PKB tego kraju. Jest w nim zatrudnionych 37 proc. obywateli, którzy odpowiadają za jedną czwartą eksportu.

Stany w północnych Indiach: Radżastan, Haryana, Himachal-Pradesh i Delhi także mają poważne problemy z dostawami wody. Wzrost liczby ludności w tym regionie oraz zmiany klimatu (zwłaszcza susze) są coraz bardziej odczuwalne. Tym bardziej, iż indyjski Pendżab jest mocno zależny od sektorów rolnictwa i przemysłu tekstylnego.

Narodowa Instytucja Transformacji Indii (NITI Aayog) informuje: – Indie są domem dla około 17 proc. światowej populacji, ale mają tylko 4 proc. światowych zasobów słodkiej wody. Do 2050 r. roczna dostępność wody na osobę zmniejszy się blisko oficjalnego progu niedoboru wody wynoszącego 1000 m3. Rząd oszacował 1486 metrów sześciennych w 2021 roku.

  • Czytaj także: Chińska Tama Trzech Przełomów z niepewną przyszłością

Zdjęcie tytułowe: mrinalpal/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału