Kolorz: Broniąc kopalń i elektrowni, bronimy naszej gospodarki i polskich rodzin

16 godzin temu

Przedwczesne zamykanie kopalń, przedwczesna likwidacja elektrowni węglowych dla wszystkich Polaków oznaczają jedno – potężny problem. Przerwy w dostawach prądu, drożyzna, ubóstwo energetyczne, bezrobocie. To problem dla całej gospodarki, bo energię trzeba będzie kupić drożej z zagranicy – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”.

Panie Przewodniczący, mija tydzień od kolejnego protestu w Warszawie. Dlaczego górnicy i tym razem wybrali się do stolicy?

– Ostatnią manifestację organizowała śląsko-dąbrowska „Solidarność”. Uczestniczyli w niej energetycy z naszego regionu i z innych części kraju. Wspierali ich górnicy z naszych kopalń, ale też hutnicy, pracownicy koksowni, reprezentanci innych branż przemysłu, byli też rolnicy. Ta manifestacja w obronie elektrowni węglowych była w istocie wystąpieniem po stronie całego polskiego przemysłu, całej polskiej gospodarki. A dlaczego w demonstrowaliśmy w mieście stołecznym? Bo to w Warszawie zapadły decyzje, przeciw którym protestujemy. To tam jest siedziba władz spółki PGE Polska Grupa Energetyczna, które to władze zdecydowały o przedwczesnym zamknięciu Elektrowni Rybnik i Elektrowni Dolna Odra. To był również protest przeciwko planom likwidacji Elektrowni Łaziska należącej do Grupy Tauron. To w stolicy ma swoją siedzibę Ministerstwo Aktywów Państwowych, które winno nadzorować takie spółki, jak PGE czy Tauron i dbać o bezpieczeństwo energetyczne kraju. To, iż resort aktywów państwowych nie reaguje na decyzje o przedwczesnym zamknięciu elektrowni węglowych, wbrew podpisanym wcześniejszym porozumieniom społecznym, których było sygnatariuszem, nie wystawia kierownictwu MAP dobrego świadectwa.

Podczas wcześniejszych protestów w minionym roku wspólnie z rolnikami protestowali też m. in. górnicy, ale też wielu ludzie z różnych branż. O co walczą pracownicy energetyki?

– Wszyscy protestujący, i ci pracujący w przemyśle, i rolnicy, mają pełną świadomość, skąd biorą się ich problemy. To skutek polityki klimatycznej Unii Europejskiej, skutek Zielonego Ładu. Ta chora ideologia uderza w każdego z nas.

Dlaczego Zielony Ład jest zły?

– Bo to twór ideologiczny. Zielona komuna, która ignoruje prawa fizyki, ekonomii i zdrowy rozsądek. To narzędzie ekooszustów, którzy zbijają majątki na wierzących w „nowy, wspaniały świat”. Zielony Ład odciska swoje piętno na każdej dziedzinie gospodarki. Zielony Ład to w efekcie horrendalnie droga energia, absurdalnie drogie mieszkania czy zakaz używania samochodów spalinowych. To w konsekwencji odbieranie ludziom ich własności. Myślę, iż więcej argumentów nie trzeba wyliczać. Ci, co pamiętają komunę, w wielu przypadkach mogą mieć deja vu.

Co dla nas oznacza likwidacja polskich kopalń?

– Przedwczesne zamykanie kopalń, przedwczesna likwidacja elektrowni węglowych dla wszystkich Polaków oznaczają jedno – potężny problem. Przerwy w dostawach prądu, drożyzna, ubóstwo energetyczne, bezrobocie. To problem dla całej gospodarki, bo energię trzeba będzie kupić drożej z zagranicy.

Trzeba też pamiętać, iż wygaszanie wydobycia w kopalniach to nie jest prosty proces. Po wielu bolesnych doświadczeniach z lat 90. ubiegłego wieku, udało nam się wypracować w 2021 roku umowę społeczną dotyczącą transformacji górnictwa. Ideą inicjatorów powstania tego dokumentu było takie przekształcanie przemysłu wydobywczego na Śląsku, aby złagodzić, a najlepiej zniwelować negatywne skutki tego procesu transformacyjnego – i te gospodarcze, i te społeczne. To plan rozpisany na lata. Zaakceptowany przez reprezentantów pracowników, pracodawców, samorządów i rządu. Problem w tym, iż wciąż nie został notyfikowany przez Komisję Europejską.

Co dalej z Elektrowniami Rybnik i Łaziska?

– Powiedzieliśmy w Warszawie wyraźnie: będziemy bronić polskich elektrowni wszystkim środkami, jakie mamy do dyspozycji jako związki zawodowe. Piłeczka jest po stronie MAP i po stronie władz spółek energetycznych, do których należą oba zakłady, czyli PGE i Tauronu.

Likwidacja miejsc pracy doprowadzi do biedy wielu rodzin… Chyba nie można o tym nie mówić, tego nie widzieć?

– Oczywiście. Walcząc w obronie zakładu pracy, nie walczymy o jego szyld, tylko o ludzi, którzy tam pracują. Zawsze próbujemy uświadomić i pracodawcom, i politykom, iż podejmując określone decyzje, biorą na swoje sumienie los ludzi, których te decyzję dotyczą. Likwidacja Elektrowni Rybnik oznacza, iż 500 ludzi traci pracę w tym zakładzie, kolejnych 1 200 – w otoczeniu. Ci pracownicy mają rodziny, więc liczba ludzi, których dotkną konsekwencje zamknięcia elektrowni znacząco wzrasta. Kolejne osoby, które ucierpią wskutek tej decyzji to mieszkańcy osiedli, które korzystało z ciepła systemowego dostarczanego przez elektrownie. Ucierpi też budżet samorządu, bo znacząco spadną wpływu z podatków. Takie rzeczy każdy polityk powinien wiedzieć. To elementarz. A u nas wciąż wielu nie wie albo cynicznie udaje, iż nie wie.

Jak osiągnąć sukces w dialogu?

– Niezbędna jest dobra wola, wzajemny szacunek zdolność do zrozumienia racji adwersarza, umiejętność dostrzeżenia korzyści z kompromisu oraz empatia. Niemniej trzeba też wiedzieć, kiedy powiedzieć „stop, dalej nie możemy się cofnąć”. Bo sukcesem w dialogu jest trwałe porozumienie, a nie umowa, którą dzień po zawarciu chce się zerwać.

Będą kolejne protesty?

– Decyzje co do dalszych protestów, ich formy i terminu uzależniamy od reakcji Ministerstwa Aktywów Państwowych i zarządu PGE na petycje, które przekazaliśmy im podczas manifestacji 9 stycznia.

Rozmawiała Marta Dybińska

Idź do oryginalnego materiału