„Jakby człowiek żył w budce telefonicznej”. Polacy za zakazem chowu klatkowego

2 tygodni temu

Polskie kury nioski żyją w tragicznych warunkach. – To niemal tak, jakby człowiek miał żyć zamknięty w budce telefonicznej – zauważa Julia Pająk ze stowarzyszenia Otwarte Klatki. W klatkach kury nie mają możliwości realizacji swoich naturalnych zachowań. Nie mogą choćby swobodnie rozprostować skrzydeł, a na skutek tych warunków dochodzi do ich śmierci, w tym także zjadania siebie wzajemnie – alarmują autorzy raportu.

Najnowsze badanie przeprowadzone przez Centrum Badawczo-Rozwojowe BioStat w grudniu 2024 r. wykazało, iż 69 proc. Polaków popiera wprowadzenie zakazu hodowli klatkowej kur niosek. Większość ankietowanych jest w stanie zapłacić za jaja więcej, gdy ma pewność, iż znoszące je kury żyją w dobrych warunkach,

  • Czytaj także: Tortura w imię nuggetsów. Tak powstaje mięso, które jemy

Spożywamy i produkujemy więcej jaj

Tymczasem produkcja jaj w Polsce rośnie. W minionym roku osiągnęła najwyższy poziom od 25 lat. Co ważne, spada udział hodowli klatkowych. Obecnie ponad 30 proc. kur w Polsce hodowanych jest w systemach alternatywnych, takich jak: ściółkowy, ekologiczny oraz wolny wybieg.

Choć dziś 30 proc. kur utrzymuje się w systemach bezklatkowych, 10 lat temu odsetek ten wynosił zaledwie 12,6 proc. Polska wciąż jest jednak pod tym względem w tyle za Unią Europejską, gdzie ponad 60 proc. kur jest trzymanych w chowie bezklatkowym. Jednocześnie polska produkcja jaj w 2024 r. wzrosła wobec poprzedniego roku o prawie milion sztuk, osiągając najwyższy poziom od 1999 r. Spożycie jaj na jednego mieszkańca także odnotowało znaczący wzrost — o 27 sztuk, osiągając średnio 179 sztuk na osobę rocznie.

Fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki, materiały ze śledztwa ws. chowu klatkowego

Jak żyją polskie kury a jak żyć powinny?

W chowie klatkowym kury zmuszone są do życia w ścisku i stresie. Na jedną kurę przypada powierzchnia kilka większa od kartki A4. Tymczasem w naturze kury większość czasu spędzają na eksploracji terenu i aktywnym poszukiwaniu jedzenia. W klatce nie mają szans na spełnienie tych potrzeb.

– W takich warunkach niestety kury wydziobują sobie pióra z frustracji. Zdarza się, iż dochodzi również do kanibalizmu.

Fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki, materiały ze śledztwa ws. chowu klatkowego

Dodatkowo, jak tłumaczy ekspertka zapytana przez SmogLab, struktura klatek prowadzi często do różnych urazów ptaków. – Jest to najgorszy możliwy sposób utrzymywania kur.

Chów ściółkowy, w którym kury są zamknięte w wielkich halach, choć zdaniem Julii Pająk nie jest idealny, daje ptakom większe szanse na naturalne zachowania. Z kolei w chowie na wolnym wybiegu i ekologicznym kury mają ruch na powietrzu. – Mogą poczuć pod łapami ziemię. Mają więcej miejsca na eksplorację terenu – dodaje Pająk.

– Pomimo rosnącej świadomości na temat cierpienia zwierząt w chowie klatkowym, ten system wciąż dominuje w Polsce – mówi Julia Pająk. – Na szczęście aż 170 firm zadeklarowało wycofanie jaj z chowu klatkowego do końca 2025 r., a około 40 proc. z nich już te zobowiązania spełniło – dodaje.

Z badania wynika, iż ponad 67 proc. ankietowanych sądzi, iż restauracje, sieci sklepów i producenci żywności powinny zrezygnować z jaj chowu klatkowego.

– Część dużych producentów jaj już w ogóle nie inwestuje w systemy klatkowe. Jednakże ta branża jest mocno zależna od wymagań swoich klientów, czyli sieci handlowych, restauracji, producentów żywności – przyznaje przedstawicielka Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Właśnie dlatego impulsem dobrej zmiany są decyzje firm z branży. Gdy te wycofają jaj z chowu klatkowego, wyślą producentom jaj jasny sygnał.

  • Czytaj także: Polski gigant raczy nas antybiotykami? Śledztwo dziennikarskie wykryło nieprawidłowości

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Mai.Chayakorn

Idź do oryginalnego materiału