Wziąć, czy wziąść?
Okazuje się, iż poprawnie jest powiedzieć/napisać ‘wziąć’.
A ja całe długie życie pisałam/mówiłam ‘wziąść’. I szkoły pokończyłam, i dyplomy zdobyłam, a tu taka niespodzianka. I to kto mi to mówi? Mój dobry znajomy Francuz z Quebecu, który wytrwale uczy się polskiego. Powiedział mi, iż mu źle napisałam, bo mu google wyświetlił moje wziąść na czerwono, i poprawił na wziąć. Tak się chyba na mnie odegrał, bo idzie mu gorzej z nauką polskiego, niż mnie z francuskim. Dlaczego, ach dlaczego on ciągle mnie pyta dlaczego tak, a dlaczego nie tak w polskim.
Ostatnio powiedział mi, iż to wziąć nie ma sensu, bo on nie rozumie różnicy między wzięli a brali.
A na dodatek mamy tak:
(1) Wziąć, (2) on wziął, ale (3) ona wzięła, a (4) ono wzięło, w liczbie mnogiej (5) oni wzięli, (6) one wzięły, (7) my bierzemy, (8) wy bierzecie, (9) oni biorą.
I jeszcze w czasie przyszłym: (10) ja wezmę, (13) ty weźmiesz, (14) on/ona/ono weźmie, (15) my weźmiemy, (16) wy weźmiecie, (17) ale oni wezmą (ale bez ‘ź’).
I jeszcze w czasie przeszłym: (18) wziąłem, (19) ona wzięła (tak jak w czasie teraźniejszym), (20) on wziął, ono (21) wzięło, my (22) wzięliśmy, wy (23) wzięliście, oni (24) wzięli.
A do tego dochodzi ‘brał’, brali, braliście, wzięliście, itd.
To nie wszystko – dobiłam go, bo są jeszcze tryby warunkowe, jak na przykład wzięłabym gdyby.., itd. Wyzywająco patrzę mu w oczy i milczę.
Po prostu się poddał. Powiedział, iż Sztuczna Inteligencja (AI) go zastąpi w tłumaczeniach i komunikacji w Polsce z moją rodziną. Dodatkowo oznajmił, iż teraz bardziej rozumie Polaków, a szczególnie ich skomplikowane sprawy, bo ten kto ustalał takie zasady języka musiał być bardzo, ale to bardzo skomplikowany. I prawdopodobnie za skomplikowanym językiem chciał ukryć pewne proste sprawy. A w tej chwili ten skomplikowany, często nielogiczny język, wpływa na Polaków odwodząc ich od prostoty i logiki. Przykład? Celebrujemy powstania i bitwy, które przegraliśmy ponosząc niepowetowane straty, a mało pamiętamy o tych wygranych. Tak jakbyśmy chcieli bardziej cierpieć od innej grupy etnicznej słynnej z bycia wieczną ofiarą.
Oburzyłam się, ale było to bardzo odkrywcze.
Ja za to mam problemy z francuskim, który pięknie połyka to co na końcu, chyba, iż połączy się z tym co przed nim. A także połyka to co na samym początku, jeżeli to się zaczyna z ‘h’. No i zaczęło się. Wojna, o to który język trudniejszy. Ale to nie o język chodzi, tylko o sfrustrowanego ucznia. Jak sami doskonale wiecie, koniecznie chcemy zastosować te naturalne zasady naszego pierwszego języka do tych języków wtórnych. Efekt? Frustracja i błędy, często śmieszne, dziwaczna wymowa. Do tego dochodzi intonacja i melodia języka. Są języki naturalnie wrzeszczące (wiecie jaki), śpiewające, i szeleszczące – taki jak polski.
Na pocieszenie i zgodę wygooglowaliśmy, iż najtrudniejszym językiem do nauczenia jest wietnamski. A jednym z najprostszych angielski, co by tłumaczyło jego niebywałą popularność.
A teraz dochodzimy do sprawy zasadniczej. Jak te języki wpływają na mentalność nie tylko indywidualną, ale i zbiorową. Mój kolega Francuz twierdzi, iż Polacy są właśnie tacy jak ich język: nieprzewidywalni, skomplikowanie bohaterscy, niejaśni w wywodach i prawdzie. Ja twierdzę, iż Francuzi zjadają początek wyrazów, bo im trudno zastartować, a końcówki bo im się nie chce kończyć. A i jedno i drugie jest objawem niejakiej powolności i przewlekłości. Język francuski zajmuje ponad 30% więcej miejsca niż angielski, a polski jeszcze więcej niż francuski.
Jedne języki są stworzone do bohaterstwa, inne do cierpiętnictwa, a jeszcze inne to stwarzania mitów nieomylności i wyższości.
Z tym nowym zasobem wiedzy zaczęłam obserwować obecnych polityków, i o dziwo! Nie tylko się te językowe wpływy sprawdzają, ale jeszcze dodatkowo jak się tak dobrze przyjrzeć to można zaobserwować więcej. Na przykład, w którą stronę się dany polityk wychyla, albo też z jakiej warstwy pochodzi. Tym zajmują się analitycy stylów i za poprawę stylu płaci się im słono. Pamiętacie? I u nas w Polsce był taki okres, iż wyśmiewano się z tych zamieszkałych w blokach, przyjeżdżających do dużych miast akademickich ze słoikami, itp. Mnie kiedyś jedna z wyższych sfer nie zaprosiła na kolację – bo co? Byłam córką górnika?. Ale zaprosiła mojego męża. Najdziwniejsze, iż mój mąż przyjął zaproszenie i poszedł. Zgadliście, to już były mąż.
Więc wracając do rzeczy, cechy języka francuskiego widać w politykach francuskich, języka niemieckiego u polityków i w polityce niemieckiej. A u naszych, polskich jest jak zwykle przemieszanie porozbiorowe. Bo przecież ci z zachodu mają inną mentalność (a i inaczej posługują się językiem), niż ci ze wschodu i z południa. No i oczywiście nie wolno zapominać o Warszawie, stworzonej od nowa przez komunistyczne elity. Po 80 latach jest to dalej bardzo widoczne, nie tylko wśród byłych działaczy młodzieżowych szczebla centralnego.
A jak to się ma obecnie?
Posłuchajcie. Była kanclerzyca Merkel, nigdy nie popełniła błędu. choćby kwestie otwartych ramion zachęcających najeźdźców nie jest jej błędem. To iż wiele państw do dzisiaj (prawie 10 lat) nie potrafi rozwiązać problemu nowoprzybyłych, którzy nie mają zamiaru się adoptować się do niczego nie ma znaczenia. Co tu ma język z tym wspólnego? Ano ma. Posłuchajcie tonu głosu, popatrzcie na mimikę twarzy. Polityk z żadnego innego kraju by tak nie potrafił. Podobnie z obecną szefową KE Ursulą von der Leyen. Zawsze, ale to zawsze ma rację.
A podłożem tego wszystkiego są teorie o potędze, o wyższości, o prawie do ekspansji czyimś kosztem. Tak dalej jest. Z uwagą słucham jak CBC (Canadian Broadcasting Corporation) relacjonuje pokój zawarty między Izraelem a Palestyną. Niby ten sam język – angielski, przedstawiający relacje uwolnionych zakładników. Każdy z zakładników (i Żyd z Izraela i Palestyńczyk) składa swoje relacje w języku angielskim, ale każdy trochę inaczej. prawdopodobnie dostali odpowiednie instrukcje jak i co mówić, a szczególnie czego nie mówić. prawdopodobnie też nie są to relacje na żywo, a jedynie z krótkim wyprzedzeniem, koniecznym na kontrolę tego co pójdzie na antenie.
Dwudziestu izraelskich zakładników zostanie uwolnionych w poniedziałek (ostatni pozostający przy życiu z grupy 251 osób, uprowadzonych podczas ataku Hamasu na Izrael 7 października dwa lata temu). Ich zwolnienie jest częścią obowiązującej od piątku pierwszej fazy rozejmu w Strefie Gazy. Hamas ma też wydać ciała 28 zabitych porwanych. Izrael w zamian uwolni 250 Palestyńczyków skazanych na dożywotnie pozbawienie wolności i ponad 1700 mieszkańców Strefy Gazy zatrzymanych po wybuchu wojny dwa lata temu. Te liczby mówią wiele. Sam język w sobie aby mógł być słyszany musi być wspomagany dodatkowymi środkami wspomagającymi skuteczność. I to o tę skuteczność chodzi. Można w uproszczeniu sparafrazować, iż im bardziej język jest skomplikowany, w tym bardziej skomplikowany sposób osiąga swoje cele. Tylko najpierw trzeba te cele mieć.
Alicja Farmus,
Święto Dziękczynienia w Kanadzie,
13 października, Millbridge, Ontario.