Byłe NRD daje nadzieję, ale też może się zamienić w Bawarię

2 tygodni temu

Skróty myślowe i hiperbole, to ulubione narzędzia propagandystów, a już redukcje do poziomu Hitlera, Stalina, Białorusi, nazizmu i innych takich, królują ponad miarę potrzeb. W europejskich warunkach prawie każda partia prawicowa wcześniej niż później musi się zmierzyć z metką „faszyzmu”. Jak dotąd Węgry i Victor Orban konsekwentnie się nie poddają poprawności politycznej, ale płacą za to olbrzymią cenę. Jednak od każdej reguły istnieją wyjątki i takim wyjątkiem jest „Alternatywa dla Niemiec”.

AfD jest ugrupowaniem, które początkowo było uznawane za margines niemieckiej polityki, właśnie dlatego, iż tej partii została przypięta metka nacjonalizmu. W pierwszych wynikach wyborczych, lokalnych i ogólnokrajowych zyskiwali poparcie na poziomie kolejnej partii Janusz Korwina-Mikke. Zbiegiem dni i zbiegiem lat zaczęli rosnąć w siłę i chociaż przechodzili przez rozmaite wahania, to 1 września 2024 roku pokazali siłę w wyborach na terenie byłego NRD. Nie lekceważmy tej symbolicznej daty! Turyngia i Saksonia, to niemieckie landy, które produkowały Trabanta i Wartburga, przy czym Saksonia bezpośrednio graniczy z Polską, a do Turyngii mamy „rzut beretem”.

W tych niemieckich „województwach” AdF uzyskała zaskakujące wyniki powyżej 30%, co samo w sobie robi wrażenie. jeżeli do tego dodać fakt, iż w Turyngii AdF wygrała wynikiem 33,5 procent, natomiast w Saksonii otrzymała 30 procent, czyli o 1,5 procent mniej od zwycięskiej CDU, to gęsia skórka powinna się pojawić na plecach liberalnych demokratów. Tam gdzie się martwią „liberalni demokraci” zwykle cieszą się konserwatyści, ale niemieckie rozstrzygnięcie polityczne jest bardziej skomplikowane niż się niektórym wydaje.

Prawdą jest to, iż AfD wygrała krytyką „zielonego ładu” i absurdalnej polityki emigracyjnej, zapoczątkowanej przez Angelę Merkel. Jedno i drugie jest dla Polski korzystne, ale o trzecim i bardzo niekorzystnym rzadko się mówi. AfD jest niemiecką partią nacjonalistyczną i takie połączenie dla Polski zawsze kończyło się źle. Dodatkową złą informacją jest to, iż AdF największe poparcie ma w byłym NRD, co tworzy wyjątkową mieszankę wybuchową. Gdy przełożymy nastroje niemieckie na Unię Europejską, zderzymy się z tym samy dylematem. Nowy niemiecki rząd z udziałem AdF daje nam szansę na oddech i nadzieję na posiadanie niemieckich diesli, ale w tym politycznym układzie musimy pilnować granicy na Odrze, jak nigdy przedtem.

Wybory lokalne nie są odzwierciedleniem ogólnokrajowych tendencji i im bliżej granicy z Francją, tym więcej Niemców jest „nowoczesnymi Europejczykami”, którzy są ślepi na zagrożenia związane z emigracją, czy lewicową ideologią. Pewne natomiast jest to, iż Niemcy zawsze się zmieniały pod wpływem impulsu i po I Wojnie Światowej bawarskie pijalnie piwa początkowo też nie odzwierciedlały oczekiwań większości Niemców, ale skończyło się tak, jak powinniśmy pamiętać ze szkolnych podręczników. Polityczna roszada w Niemczech jest dla Polski nadzieją, ale też ostrzeżeniem, bo cokolwiek płynie z tamtej strony, powinno być traktowane jak „dary od Greków”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału