Rozwiązanie zespołu prokuratorów badających sprawę inwigilacji systemem Pegasus, a następnie powołanie nowego zespołu w innym składzie, ma drugie dno. Według rozmówców „Rzeczpospolitej” kryje się za tym presja na szybki sukces, w tym zarzuty dla odpowiedzialnego za inwigilację, którym ma być były szef MSWiA i koordynator służb Mariusz Kamiński. Źródła gazety wskazują, iż ministrowi sprawiedliwości zależy, by sprawę załatwić, zanim polityka PiS chronić będzie europejski immunitet. Jak pisaliśmy w Onecie, Kamiński ma startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca w województwie lubelskim.
Tempo prac nie satysfakcjonowało Bodnara
Pierwszy zespół śledczy, powołany przez prokuratora generalnego Adama Bodnara w lutym składał się z trzech prokuratorów: Andrzej Rybak, Arkadiusz Jaraszek i Artur Kaznowski. Miał zbadać legalność, prawidłowość i celowość wykorzystania systemu Pegasus. Prace nad sprawą prowadzone były zgodnie z planem, jednak tempo prac nie satysfakcjonowało ministra Bodnara, co doprowadziło do zmiany zespołu.
Nowy zespół, powołany 22 kwietnia, składa się już z pięciu doświadczonych prokuratorów. To Artur Kassyk, Mariusz Sadło, Grzegorz Talarek i pozostały z pierwszego zespołu prok. Andrzej Rybak. A jego zakres działania został rozszerzony. w tej chwili ma on zbadać nie tylko nadużycie uprawnień przez funkcjonariuszy służb, ale także to, czy podżegali oni do nieuzasadnionego wykorzystania programu Pegasus wobec określonych osób z powodów innych niż zapobieganie, wykrywanie, ustalanie sprawców, a także uzyskanie i utrwalenie dowodów przestępstw umyślnych ściganych z oskarżenia publicznego.
– To przygotowanie gruntu do twierdzeń, iż choćby jeżeli była zgoda sądu, to wyłudzona przez służby. Z takim podejściem łatwo o zarzuty – komentuje jeden z rozmówców. „Rzeczpospolitej”.
Rzeczniczka ministra Bodnara, prok. Anna Adamiak, zapewnia jednak, iż przyczyny zmian zespołów są „organizacyjno-funkcjonalne”.
