4 tysiące na osobę. Kiedy zostanie wprowadzony dochód gwarantowany i czy to się opłaca?

2 miesięcy temu

Temat bezwarunkowego dochodu podstawowego, określanego potocznie jako dochód gwarantowany, wałkowany jest od lat. Rozwiązanie wymaga jednak gigantycznych nakładów finansowych i stwarza ryzyko inflacji. Mimo to wprowadzenie tego świadczenia może okazać się nieuchronne.

Wiosną 2022 r. media obiegła informacja o planowanym uruchomieniu pierwszego polskiego programu dochodu bezwarunkowego. Pilotaż miał zostać zrealizowany przez Stowarzyszenie Warmińsko-Mazurskich Gmin Pogranicza i objąć od 5 do 31 tys. osób zamieszkujących kilka gmin w pobliżu granicy z Rosją (obszar został wybrany ze względu na wysoki poziom ubóstwa i duży wskaźnik bezrobocia).

  • Czytaj także: Polacy w czołówce najciężej pracujących narodów w Europie. Młodzi mają dość

Uczestnicy projektu mieli otrzymywać 1300 zł miesięcznie przez dwa lata – zupełnie za nic i niezależnie od swojej życiowej sytuacji. Program miał ruszyć w ciągu kilkunastu miesięcy od uzyskania finansowania. To jednak nie nadeszło.

Inicjatywa została zawieszona, ale koncepcja bezwarunkowego dochodu podstawowego bynajmniej nie trafiła do lamusa. Temat jest żywy w wielu krajach świata i raczej nie umrze śmiercią naturalną. Postępujące rozwarstwienie majątkowe i widmo bezrobocia technologicznego sprawiają, iż tego typu rozwiązania wydają się niemal nieuchronne.

Tekst jest częścią naszego nowego cyklu „Żyć wolniej”, w którym przyglądamy się idei „slow life”, polskiej kulturze pracy, alternatywnym formom edukacji i spędzania wolnego czasu. Pokazujemy miejsca, które opierają się tradycyjnym procesom, rozmawiamy z ekspertami i ludźmi, którzy postanowili zwolnić i iść wbrew głównemu nurtowi. Wszystkie teksty będzie można znaleźć pod TYM LINKIEM. Cykl we współpracy z Fundacją Better Future.

Czy grozi nam bezrobocie technologiczne?

Nad projektem dochodu gwarantowanego pracuje między innymi OpenAI, jeden ze „sprawców” najnowszej „edycji” technologicznego bezrobocia – zjawiska, które towarzyszy ludzkości prawdopodobnie od czasów wynalezienia koła, jednak w niedalekiej przyszłości może przybrać bezprecedensowe rozmiary.

Nowoczesne technologie zasilane sztuczną inteligencją przejmują coraz więcej ludzkich kompetencji i robią to w niespotykanym dotąd tempie. W sierpniowym tekście Światowe Forum Ekonomiczne piórem swoich ekspertów przekonuje wprawdzie, iż AI nie zostawi nas bez pracy, ale robi to w oparciu o dość oględne argumenty i z zachowaniem krótkoterminowej perspektywy. Wcześniej w innym opracowaniu organizacja podawała – powołując się na wyliczenia Accenture – iż AI może „wywrzeć wpływ” choćby na 40 proc. „roboczogodzin”, stwarzając zagrożenie głównie dla pracowników biurowych.

Z perspektywą nagłej utraty pracy mierzy się coraz więcej osób na świecie. W 2023 r. w USA firmy technologiczne „zredukowały” prawie 200 tys. pracowników. Wpływ na ten trend ma kilka czynników, ale bez wątpienia jedynym z kluczowych są technologie AI, ograniczające zapotrzebowanie na pracę ludzkich rąk i umysłów na wielu stanowiskach (generują je w innych obszarach, ale w znacznie mniejszym stopniu).

Inwestycje w sztuczną inteligencję miały bezpośredni związek ze zwolnieniami m.in. w SAP, Google i Microsoft. Coraz częściej też mówi się o tzw. agentach AI, czyli programach wykonujących kompleksowe zadania i zdolnych zastąpić ludzką pracę na kilku odcinkach jednocześnie.

Twórcy ChataGPT rozdają pieniądze „za nic”

Nawet jeżeli jest za wcześnie, żeby bić na alarm, z pewnością warto czynić przygotowania do możliwych gwałtownych zmian w strukturze zatrudnienia. Jednym ze środków zaradczych jest kształcenie ustawiczne i rozwijanie – mówiąc językiem marketingu – kompetencji przyszłości, związanych m.in. z umiejętnością obsługi nowych technologii. To jednak głównie kwestia indywidualnych chęci i możliwości. W skali systemowej rozwiązaniem o wciąż niezbadanej skuteczności jest dochód gwarantowany.

W USA ta forma zabezpieczenia socjalnego testowana jest już w 35 stanach w ramach ponad 150 projektów.

Tego typu przedsięwzięcia koordynowane są głównie przez instytucje państwowe i samorządowe oraz organizacje pozarządowe. Jednak największy taki projekt to efekt inicjatywy prywatnej. Chodzi o OpenResearch – dzieło Sama Altmana, dyrektora generalnego i współtwórcy OpenAI, firmy, której flagowym produktem jest ChatGPT.

Organizacja opublikowała niedawno wyniki badań, podsumowujące trzyletni projekt, w ramach którego grupa mieszkańców Illinois i Texasu otrzymywała dochód gwarantowany w wysokości tysiąca dolarów (prawie 4 tys. zł) miesięcznie na osobę. Uczestnikami eksperymentu były osoby z obszarów wiejskich, podmiejskich i miejskich o dochodach z przedziału między federalnym progiem ubóstwa, a jego trzykrotnością.

Najbogatsi wydawali więcej na alkohol i marihuanę. Biedniejsi na transport, dzieci i jedzenie

W raporcie OpenResearch można przeczytać m.in., że:

  • beneficjenci programu o 18 proc. rzadziej niż osoby z grupy kontrolnej (uczestnicy badania, którzy otrzymywali symboliczne wynagrodzenie w wysokości 50 dolarów miesięcznie) oceniali swoją kondycję finansową jako słabą lub bardzo słabą,
  • w trakcie trwania programu maksymalna średnia wartość oszczędności jego uczestników była o 2372 dolary wyższa (35 proc.) od maksymalnej średniej (6769 dolarów) w przypadku osób z grupy kontrolnej,
  • miesięczne wydatki odbiorców świadczenia wzrosły o 310 dolarów miesięcznie i objęły prawie wszystkie wyszczególnione analizowane zakupowe (największe wzrosty dotyczyły zakupów spożywczych, opłat transportowych i płatności za wynajem nieruchomości),
  • o 26 proc. (22 dolary miesięcznie) wzrosły wydatki na wsparcie udzielane innym osobom.

Oto wykresy przedstawiające wzrost miesięcznych wydatków w stosunku do grupy kontrolnej z podziałem na kategorie zakupowe dla osób z wszystkich oraz poszczególnych przedziałów zarobkowych. Charakterystyczne, iż w przypadku osób z grupy o wyższych dochodach bardziej niż w przypadku pozostałych grup wzrosły wydatki na używki: papierosy, alkohol i marihuanę – a jednocześnie spadły wydatki na dzieci i opiekę nad dziećmi, rachunki i utrzymanie domu, zdrowie i transport.

Z drugiej strony spadek liczby przypadków nadmiernego spożycia alkoholu wśród wszystkich uczestników programu został oszacowany w raporcie na 20 proc.

Wzrost wydatków miesięcznych w stosunku do grupy kontrolnej dla wszystkich uczestniczących w programie. Źródło: OpenResearchLab.org
Wzrost wydatków miesięcznych w stosunku do grupy kontrolnej dla najsłabiej zarabiających uczestników programu. Źródło: OpenResearchLab.org

Wzrost wydatków miesięcznych w stosunku do grupy kontrolnej dla najlepiej zarabiających uczestników programu. Źródło: OpenResearchLab.org

Czy dochód podstawowy zniechęca do pracy?

Mniej korzystną informacją jest fakt, iż wśród odbiorców świadczenia wzrósł poziom zadłużenia – średnio o 1800 dolarów w porównaniu z osobami z grupy kontrolnej.

Zdaniem autorów raportu ten efekt nie jest jednak „statystycznie istotny”. Nie do końca jasny jest też wpływ dochodu gwarantowanego na poziom aktywności zawodowej. Z jednej strony beneficjenci byli o 10 proc. bardziej zaangażowani w poszukiwanie zatrudnienia przy wyższym o 9 proc. prawdopodobieństwie wysłania aplikacji.

Z drugiej – pracowali o 1,3 godziny mniej w ciągu tygodnia przy wskaźniku zatrudnienia o 2 proc. niższym niż wśród osób z grupy kontrolnej oraz dochodach niższych o 5 proc. w przeliczeniu na gospodarstwo domowe. Nie zaobserwowano też istotnego wzrostu chęci do kształcenia się czy zakładania własnej działalności.

W świetle uzyskanych danych trudno o jednoznaczne wnioski na temat tego, czy dochód gwarantowany miał motywujący, czy demotywujący wpływ na aktywność i rozwój zawodowy. Sami autorzy badania odżegnują się od uogólnień, podkreślając, iż wyniki różnią się w zależności od przypadku. Wpływ na nie mają m.in. takie czynniki, jak wyjściowy poziom dochodów, struktura rodziny oraz indywidualne priorytety.

Główny wniosek sformułowany przez badaczy jest taki, iż dodatkowy zastrzyk gotówki zapewnia większą „elastyczność”, pozwala na zaspokojenie indywidualnych potrzeb w zmieniających się warunkach i zapewnia większą „siłę sprawczą”.

Dlaczego wciąż nie wprowadzono gwarantowanego dochodu podstawowego?

Wnioski z projektu OpenResearch są do pewnego stopnia z bieżne z danymi z wcześniejszych projektów. We wrześniu 2022 r. udostępnione zostały wyniki podobnych inicjatyw realizowanych w ponad 20 amerykańskich miastach. Poza poprawą jakości życia w tym przypadku zaobserwowano jednak korzystniejszy wpływ na wzrost zatrudnienia wśród beneficjentów.

Podobne eksperymenty były lub są prowadzone również w innych krajach, m.in. Finlandii, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Są to jednak projekty realizowane na małą skalę, a ich efekty są trudne do ekstrapolowania na całą krajową, a tym bardziej międzynarodową gospodarkę. Skutki tego typu programów realizowanych w gronie stosunkowo nielicznych beneficjentów i w stosunkowo krótkim okresie mogą być zupełnie inne niż w przypadku wprowadzenia ogólnokrajowego świadczenia tego typu bezterminowo.

Jedną z głównych obaw, jakie wskazują eksperci w kontekście dochodu gwarantowanego, jest jego wpływ na inflację. Programy socjalne wprowadzane na masową skalę w widoczny sposób przyczyniają się do wzrostu cen – czego mieliśmy okazję doświadczyć w następstwie wprowadzenia świadczeń 500+ i 800+. Jeszcze większym wyzwaniem są koszty. W 2019 r. środki niezbędne do wprowadzenia takiego świadczenia wysokości 1200 zł dla osób w wieku produkcyjnym i 600 zł miesięcznie dla dzieci szacowano na 376 miliardów zł. Tymczasem koszty pozostałych świadczeń socjalnych, takich jak renty, emerytury i pomoc społeczna, wyniosły rok wcześniej 343 miliardy zł.

To wydatki, które trudno będzie sfinansować z podatków. Chyba iż pieniędzmi na tego typu świadczenia „podzieliliby się” giganci big tech i inne korporacje – główni beneficjenci postępu technologicznego. jeżeli bezrobocie technologiczne urośnie do niepokojących rozmiarów i stanie się zjawiskiem długoterminowym, dochód gwarantowany może się okazać jedynym rozwiązaniem, które zapewni spokój społeczny.

  • Czytaj także: Bieda zwiększa narażenie na smog? Na obszarach ubóstwa jakość powietrza jest znacznie gorsza

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Andrzej Rostek

Idź do oryginalnego materiału