Trudno chyba o przykład bardziej nieudolnego ministra rządu Mateusza Morawieckiego niż Zbigniew Ziobro. A trzeba przyznać iż konkurencja jest tutaj silna. Niemniej jednak „deforma” wymiaru sprawiedliwości, która spowodowała konflikt Polski z Unią Europejską to w największym stopniu jego zasługa.
Nic dziwnego, iż politycy PiS marzą o tym, by niefortunny polityk zniknął z ław rządowych. Godzą się przy tym choćby z myślą, iż rząd Morawieckiego straciłby przy okazji większość w Sejmie.
Ziobro doskonale zdaje sobie sprawę z nastrojów i prawdopodobnie dlatego stara się jak może zwrócić na siebie uwagę. Plotąc przy okazji trzy po trzy. Ot choćby uznając, iż Polska jest w tej chwili szantażowana przez… Ursulę von der Leyen i Donalda Tuska.
– Czy wiecie, ile rocznie kosztuje system ETS w Polsce? To jest jeden z narzuconych nam elementów kosztów pakietu energetyczno-klimatycznego. Czyli podatku sztucznie nakładanego na produkcję energii z węgla. Wiecie, ile to kosztuje Polaków? – pytał Ziobro w Katowicach.
– Chodzi o 40 miliardów złotych. A pomnóżcie to teraz państwo razy siedem, czyli tyle, ile Polska dostaje ze środków z Unii Europejskiej. Siedem razy 40 – ile to jest? To jest prawie 300 miliardów kosztów tego systemu, jeżeli połączyć ze składką, jaką Polska płaci – dodał.
– W tej chwili Polska płaci 30 miliardów rocznie. To jest kwota, która odpowiada wszystkim środkom, którymi dzisiaj Polskę szantażują Niemka von der Leyen i Donald Tusk. Zapowiadają oni, iż będą blokować fundusze z powodu rzekomego naruszenia praworządności, co jest czystym wymysłem i kłamstwem – bajdurzył Ziobro.
Donald Tusk jako szantażysta? Tego jeszcze nie grali.