Zandberg twierdzi, iż Tusk daje się czołgać Niemcom ws. Schengen, a potem grzecznie milczy.

1 miesiąc temu

Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem i poseł Lewicy, nie przebierał w słowach, oceniając politykę rządu Donalda Tuska wobec sytuacji na zachodniej granicy Polski. Jego słowa wybrzmiały jak akt oskarżenia wobec polityki, która – jego zdaniem – bardziej przypomina pasywną uległość niż odpowiedzialne przywództwo.

„Najpierw dać się czołgać Niemcom ws. Schengen, potem grzecznie milczeć, gdy łamią traktaty, następnie dalej milczeć, a na koniec oddać piłkę Bąkiewiczowi… to jest ta nowa polityka komunikacyjna rządu?”

To mocne podsumowanie działań koalicji rządzącej wskazuje na trzy poważne zarzuty: brak reakcji na działania władz niemieckich, ignorowanie naruszeń prawa międzynarodowego oraz rezygnację z realnego wpływu na debatę publiczną.

Jednym z głównych punktów krytyki jest sprawa przywrócenia przez Niemcy kontroli na granicy z Polską. Choć oficjalnie działania te miały związek z kryzysem migracyjnym, pojawiły się głosy, iż Berlin narusza zasady układu z Schengen – fundamentu europejskiej swobody przepływu osób. Tymczasem – jak zauważa Zandberg – polski rząd zareagował… milczeniem.

Czy milczenie to wyraz braku odwagi w konfrontacji z zachodnim partnerem? Dla wielu komentatorów to wydaje się oczywiste. Pytanie o obronę polskiej suwerenności i interesów obywateli przygranicznych pozostaje bez odpowiedzi.

W tle tej krytyki pojawia się szerszy problem: wybiórcze traktowanie prawa międzynarodowego. jeżeli jedna ze stron – w tym przypadku Niemcy – podejmuje działania sprzeczne z zasadami wspólnoty, a druga (czyli Polska) nie reaguje w żaden sposób, to trudno mówić o równorzędnym partnerstwie.

Brak oficjalnych interwencji, not dyplomatycznych czy publicznych deklaracji stawia polski rząd w roli biernego obserwatora. Tymczasem to właśnie jego obowiązkiem jest pilnowanie, by interesy państwa i obywateli były należycie chronione.

Krytyka Adriana Zandberga pokazuje, iż wobec najbliższych sąsiadów i partnerów z Unii Europejskiej potrzebna jest nie tylko dyplomacja, ale i odwaga. Milczenie nie jest strategią – jest kapitulacją. jeżeli rząd Donalda Tuska rzeczywiście chce prowadzić „nową politykę komunikacyjną”, to powinien zacząć od tego, by mówić w imieniu Polski – głośno, wyraźnie i z podniesioną głową.

Źródło zdjęć: https://www.facebook.com/zandberg.razem

Idź do oryginalnego materiału