„Zamiast szczuć na lekarzy, weźcie się do roboty”. Lekarze kontra resort zdrowia

4 dni temu
„To wyraźny sygnał środowiska lekarskiego, iż w obliczu narastających problemów systemowych i eskalującej retoryki antylekarskiej, potrzebny jest realny dialog i konkretne działania ze strony rządu” – tak o banerze przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia przy ul. Miodowej w Warszawie mówi Naczelna Izba Lekarska. (Fot. arch. Naczelnej Izby Lekarskiej)

„Zamiast strategii – likwidacja 1/3 szpitali. To plan ministerstwa na poprawę zdrowia Polaków. Zamiast szczuć na lekarzy, weźcie się do roboty” – baner o takiej treści pojawił się przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia przy ul. Miodowej w Warszawie. W tle jak zwykle pieniądze.

Czego wyrazem jest baner? „To wyraźny sygnał środowiska lekarskiego, iż w obliczu narastających problemów systemowych i eskalującej retoryki antylekarskiej, potrzebny jest realny dialog i konkretne działania ze strony rządu” – czytamy na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej.

Brakuje dialogu

– Jesteśmy gotowi do dialogu, jednak nasze próby podjęcia rozmów są konsekwentnie odrzucane – podkreśla prezes NIL, Łukasz Jankowski. – Zamiast zaproszenia do stołu rozmów zaproponowano nam oglądanie krótkich filmów na Facebooku, w których Minister Zdrowia deklaruje wolę dialogu. Dlatego takie hasło pojawiło się na Miodowej.

Dr Jankowski zwrócił uwagę, iż lekarze od miesięcy stają się celem ataków w mediach i przestrzeni publicznej, zawsze gdy wskazują na zagrożenia dla bezpieczeństwa pacjentów i problemy w systemie.

– Kiedy mówimy o realnych zagrożeniach dla pacjentów i konieczności zmian, słyszymy: „Weźcie się do roboty”. Tymczasem my tę robotę wykonujemy – jesteśmy przy pacjentach, leczymy, a nasza codzienna praca przykrywa niedostatki systemu ochrony zdrowia.

Według niego to politycy powinni usłyszeć słowa, które tak często kierują do lekarzy: – Obywatele muszą widzieć, iż o ile w tej debacie pojawia się hasło „weźcie się do roboty”, to dziś powinno być skierowane do polityków. Na lekarzy szczuto po to, żeby ukryć niekompetencję i brak realnych działań. My jesteśmy gotowi rozmawiać – czekamy na prawdziwy dialog.

Dyskusja o tym, iż w Polsce lekarze zarabiają za dużo, wybuchła w marcu

To wtedy Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przedstawiła raport, z którego wynikało, iż 431 lekarzy w Polsce zarabia miesięcznie od 100 tys. do choćby 300 tys. zł (dane obejmowały 90 proc. publicznych szpitali w kraju). Ponad 666 lekarzy otrzymuje miesięcznie od 80 do 100 tys. zł.

50 proc. – taki odsetek lekarzy zarabia od 15 do 25 tys. zł miesięcznie. Chodzi oczywiście o tzw. kontraktowców. Z raportu AOTMIT wynika, iż mediana zarobków w tej grupie, to 24,6 tys. zł.

Lekarze pracujący na umowę o pracę średnio zarabiają podobnie, bo ok. 21,5 tys. zł. Różnica polega na tym, iż nie ma tak dużych różnic w zarobkach.

Maksymalna pensja według Agencji wynosi 90 tys. zł. Ale liczba lekarzy, którzy mają wynagrodzenie miesięczne między 85 a 90 tys. zł, wynosi dosłownie: 2. 20 proc. lekarzy na etatach, co stanowi największą grupę, otrzymuje 15 tys. zł miesięcznie.

Z danych AOTMiT wynika jednak, iż niemal 73 proc. lekarzy pracuje na kontraktach. Ok. 25 proc. na umowę o pracę.

Rząd chce wprowadzić górny limit zarobków

Nie jest tajemnicą, iż w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia brakuje pieniędzy. Mowa o 14 mld zł w tym roku i grubo ponad 20 mld zł w przyszłym. W związku z tym rząd analizuje możliwość wprowadzenia górnego limitu wynagrodzeń dla medyków finansowanych ze środków publicznych. w tej chwili tzw. ustawie kominowej podlega jedynie dyrektor szpitala lub zarząd.

Zgodnie z propozycją byłoby to ok. 40 tys. zł brutto miesięcznie w przeliczeniu na etat. Możliwe byłoby podniesienie stawki godzinowej w wyjątkowych sytuacjach – wynagrodzenie maksymalne nie mogłoby jednak być wyższe niż 48 tys. zł brutto miesięcznie w przeliczeniu na etat.

Do dalszych rozmów ma dojść 18 listopada.

Idź do oryginalnego materiału