Prezydent Andrzej Duda wykonał podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych kawał dobrej roboty; polska dyplomacja, kierowana przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego i prezydent zagrali w jednej drużynie – ocenił wiceszef MSZ Andrzej Szejna.

Szejna zaznaczył we wtorek w Radiu Zet, iż nie lekceważy wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA, a zwłaszcza wizyty szefa MSZ Radosława Sikorskiego, ponieważ – jego zdaniem – efekty tych wizyt były „namacalne i podkreśliły bardzo dobre, bardzo mocno bilateralne stosunki Polski i Stanów Zjednoczonych”. Wskazał, iż Sikorski reprezentował Polskę i całą UE na forum ONZ, a prezydent Duda „również wykonał, można powiedzieć, kawał dobrej roboty”.
Według wiceszefa MSZ, o efektach wizyty prezydenta może świadczyć m.in. zapewnienie, iż kontyngent żołnierzy amerykańskich w Polsce zostanie zwiększony, „a nie jak wcześniej słyszeliśmy, iż Stany Zjednoczone będą się wycofywać (z Polski)”. Jak ocenił, „polska dyplomacja kierowana przez Radosława Sikorskiego i prezydent Andrzej Duda zagrali w jednej drużynie”.
Polski prezydent spotkał się z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę w National Harbor pod Waszyngtonem podczas konferencji CPAC. Po rozmowie Duda przekazał, iż nie ma obawy, żeby obecność USA w Polsce miała się zmniejszać i przywołał słowa Trumpa który miał potwierdzić, iż przewiduje raczej umacnianie obecności armii amerykańskiej w naszym kraju.
Szejna był także pytany o ewentualne porozumienie w sprawie nominacji ambasadorów między MSZ a prezydentem, o czym Duda mówił w poniedziałek. Wiceszef MSZ powiedział, iż jeżeli prezydent zapowiedział, iż będzie postępował i podpisywał nominacje, zgodnie z przebiegiem opisanym w ustawie i „zatwierdzi te kilkadziesiąt nominacji”, to będzie to „uskrzydlające dla polskich dyplomatów, którzy w tej chwili działają jako charge d’affaires”.
Powód zmiany postawy prezydenta w tej sprawie opisał jako „kroplę drążącą skałę”. Wyjaśnił, iż taki efekt przyniosły rozmowy Sikorskiego i polskiej dyplomacji z prezydentem Dudą, a także fakt, iż Polska znajduje się w „bardzo poważnej sytuacji – musimy się mierzyć z wyzwaniami związanymi z nową administracją prezydenta Donalda Trumpa”.
Dopytywany, czy Bogdan Klich zostanie ambasadorem Polski w USA, Szejna odpowiedział, iż „kropka +nad i+ leży po stronie pana prezydenta”. „Mam odczucie, iż prezydent widząc to co się dzieje na świecie, chce wzmocnić naszą dyplomację” – ocenił.
W kontekście doniesień dziennika Wall Street Journal dotyczących możliwości Ukrainy do prowadzenia walk z Rosją w obecnej intensywności tylko do połowy 2025 roku, w przypadku braku wsparcia militarnego ze strony USA, wiceszef MSZ podkreślił, iż według jego wiedzy, Ukraina „nawet samodzielnie może skutecznie prowadzić wojnę z Rosją przez najbliższy rok, do końca 2025 roku”.
„Ukraina ma zdolność do produkcji naprawdę setek tysięcy dronów, o ile choćby nie 1,5 miliona, ma milionową, wyćwiczoną armię, jedną z najsilniejszych, najbardziej sprawnych w Europie i da sobie radę z Rosją przez rok” – zaznaczył. Dodał jednak, iż należy pomagać Ukrainie i z tego powodu podczas zwołanego na 6 marca nadzwyczajnego posiedzenia Rady Europejskiej będzie mowa o pomocy dla Ukrainy i wzmocnieniu europejskiego bezpieczeństwa.
kl/mrr/PAP