Weto Nawrockiego. Wiatraki szkodliwe czy potrzebne? Naukowcy rozwiewają mity

2 godzin temu

21 sierpnia 2025 r. prezydent Karol Nawrocki zawetował tzw. „ustawę wiatrakową” – nowelizację prawa mającą ułatwić rozwój elektrowni wiatrowych na lądzie, przy jednoczesnym przedłużeniu zamrożenia cen energii dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku. Prezydent zawetował ustawę, wskazując na brak konsultacji społecznych i wpływ wiatraków na krajobraz.

Fot. thefad.pl / AI

Decyzja ta wywołała gorącą debatę: czy Polska rezygnuje z taniego, czystego źródła energii, czy chroni interesy lokalnych społeczności? W tle pozostaje pytanie – czy wiatraki są szkodliwe dla zdrowia i środowiska, czy może są nieodzownym elementem transformacji energetycznej? Przyjrzyjmy się, co mówi nauka i jakie są realia w Polsce.

Kontekst weta i „ustawy wiatrakowej”

„Ustawa wiatrakowa” miała znieść rygorystyczną zasadę 10H, wprowadzoną w 2016 roku, która wymagała, by turbiny wiatrowe były oddalone od zabudowań mieszkalnych o co najmniej dziesięciokrotność ich wysokości (często 1,5 km lub więcej). Nowelizacja proponowała skrócenie minimalnej odległości do 500 metrów, co miało odblokować inwestycje w lądową energetykę wiatrową, zwiększając dostępny obszar pod farmy wiatrowe z 2% do 4% powierzchni kraju.

Dodatkowo ustawa wprowadzała fundusz partycypacyjny, oferujący gospodarstwom domowym w promieniu 1000 m od turbin choćby 20 000 zł rocznie, co miało zwiększyć akceptację społeczną. Prezydent zawetował ustawę, wskazując na brak konsultacji społecznych i wpływ wiatraków na krajobraz.

Hałas, sen i zdrowie – co pokazują badania?

Największe obawy dotyczące wiatraków wiążą się z ich potencjalnym wpływem na zdrowie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w wytycznych z 2018 roku zaleca, by poziom hałasu generowanego przez turbiny nie przekraczał 45 decybeli w nocy, aby zapewnić komfort snu.

Badanie Health Canada z 2014 roku, jedno z największych badań terenowych, nie wykazało związku między hałasem z farm wiatrowych a nadciśnieniem, hormonami stresu czy innymi diagnozami medycznymi. Odnotowano jednak, iż u niektórych osób zamieszkałych w pobliżu turbin występuje irytacja i pogorszenie jakości snu, zwłaszcza przy poziomie hałasu powyżej 40 decybeli.

W Polsce badania nad wpływem hałasu wiatraków są ograniczone, ale Instytut Medycyny Pracy w Łodzi w raporcie z 2019 roku potwierdził, iż przy zachowaniu norm (40 dB w nocy, 50 dB w dzień) turbiny nie powodują trwałych szkód zdrowotnych. najważniejsze jest jednak odpowiednie planowanie lokalizacji i regularne pomiary porealizacyjne, co podkreśla Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Problemem pozostaje subiektywne odczucie uciążliwości, które może prowadzić do protestów społecznych, zwłaszcza w regionach wiejskich.

Krajobraz i przyroda – rzeczywiste zagrożenia?

Przeciwnicy wiatraków wskazują na ich wpływ na ptaki i nietoperze. Amerykańskie dane szacują, iż turbiny powodują śmierć setek tysięcy ptaków rocznie, ale w porównaniu z innymi zagrożeniami, jak ruch drogowy (miliony ofiar) czy koty domowe, skala problemu jest mniejsza.

W Polsce badania ornitologiczne, m.in. przeprowadzone przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP), wskazują, iż przy odpowiednim planowaniu lokalizacji – z dala od szlaków migracyjnych i lęgowisk – ryzyko kolizji można zminimalizować. Nowoczesne technologie, takie jak czasowe wyłączanie turbin w okresach wzmożonej aktywności nietoperzy, redukują ich śmiertelność choćby o 80%.

Morskie farmy wiatrowe, które rozwijają się na Bałtyku, budzą większe obawy. Budowa fundamentów może zakłócać życie morskich ssaków, ale po zakończeniu inwestycji turbiny tworzą sztuczne rafy, wspierając bioróżnorodność. najważniejsze jest przestrzeganie ocen oddziaływania na środowisko, co w Polsce nadzorują Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska.

Warto wspomnieć o projekcie Baltic Power – pierwszej polskiej morskiej farmie wiatrowej, której uruchomienie planowane jest na 2026 rok. Inwestycja o mocy 1,2 GW może zasilić ponad 1,5 mln gospodarstw domowych. Baltic Power pokazuje potencjał Bałtyku jako źródła czystej energii, ale jednocześnie podkreśla znaczenie rygorystycznych procedur środowiskowych już na etapie planowania.

Emisje CO₂ – wiatraki jako filar transformacji

W kwestii klimatu nauka jest jednoznaczna: energetyka wiatrowa jest jednym z najmniej emisyjnych źródeł energii. Według amerykańskiego National Renewable Energy Laboratory, turbiny w całym cyklu życia generują ok. 12 g CO₂/kWh, w porównaniu do 500 g dla gazu i ponad 1000 g dla węgla.

W Polsce, według danych z czerwca 2025 r., po raz pierwszy odnawialne źródła energii (44,1%) wyprzedziły węgiel (43,7%) w krajowym miksie energetycznym.

Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), każdy dodatkowy gigawat mocy wiatrowej obniża ceny energii o ok. 9 PLN/MWh. Szacunki PSEW wskazują również, iż rozwój lądowej energetyki wiatrowej może obniżyć rachunki gospodarstw domowych o kilkadziesiąt złotych rocznie, szczególnie przy wysokich cenach energii na rynku hurtowym. Dla porównania, koszt wytworzenia energii z węgla brunatnego w 2024 r. wynosił średnio 450 zł/MWh, podczas gdy dla farm wiatrowych – poniżej 250 zł/MWh.

Polskie realia – akceptacja społeczna i wyzwania

Weto prezydenta Nawrockiego nie kończy debaty o wiatrakach. Obawy lokalnych społeczności dotyczą nie tylko hałasu, ale także zmian w krajobrazie i potencjalnego spadku wartości nieruchomości.

Z raportu „Energetyka Wiatrowa w Polsce 2025” wynika, iż liberalizacja przepisów (np. zniesienie zasady 10H) mogłaby podwoić moc zainstalowaną w wiatrakach do 41 GW do 2040 roku, tworząc 50–70 tys. nowych miejsc pracy. Jednak bez społecznej akceptacji inwestycje mogą napotykać opór.

Przykłady lokalne pokazują, iż akceptacja społeczna może zależeć od sposobu prowadzenia inwestycji. Przykładowo, w Darłowie mieszkańcy otrzymują środki z funduszu partycypacyjnego, co zwiększyło poparcie dla farm wiatrowych. Z kolei w gminie Wolin planowana inwestycja spotkała się z protestami – obawy o krajobraz i brak konsultacji doprowadziły do wstrzymania prac.

Kluczowe znaczenie ma także edukacja i informowanie społeczności lokalnych. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) prowadzi programy dla gmin i szkół, mające na celu wyjaśnianie zasad działania farm wiatrowych, ich wpływu na środowisko i możliwości współuczestnictwa w inwestycjach. Lepsza komunikacja może zmniejszyć opór i pomóc w budowaniu lokalnego konsensusu.

Pomiędzy uciążliwością a koniecznością

Wiatraki mogą być uciążliwe – hałas, migotanie cienia i zmiany w krajobrazie są realnymi wyzwaniami. Jednak badania, zarówno międzynarodowe, jak i polskie, wskazują, iż przy odpowiednim planowaniu i przestrzeganiu norm nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia.

Dla klimatu i bezpieczeństwa energetycznego są jednym z filarów transformacji – niskoemisyjnym, coraz tańszym i technicznie przewidywalnym źródłem energii.

Kluczowe pytanie brzmi: jak budować wiatraki, gdzie i z kim? Odpowiedź wymaga dialogu między rządem, inwestorami a społecznościami lokalnymi. Czy Polska zdoła znaleźć kompromis, który pozwoli wykorzystać potencjał energetyki wiatrowej, nie ignorując głosu mieszkańców? To wyzwanie, które zdecyduje, czy wiatraki staną się symbolem zielonej przyszłości, czy pozostaną źródłem sporów.

Warto spojrzeć na doświadczenia innych krajów. W Danii ponad 50% energii pochodzi z wiatru, a społeczne spółdzielnie energetyczne są standardem. Niemcy, mimo gęstej zabudowy, rozwijają energetykę wiatrową z udziałem obywateli. W porównaniu do nich Polska dopiero nadrabia zaległości – liberalizacja zasady 10H może być kluczowym krokiem w tym kierunku.

DF, thefad.pl / Źródło: prezydent.pl, WHO, Health Canada, OTOP, PSEW, Baltic Power, Euronews

Idź do oryginalnego materiału