Za niecałe 15 miesięcy w życie wejdzie system opłat klimatycznych. Właściciele domów ogrzewanych gazem i węglem mogą stracić choćby 80 tys. zł w ciągu najbliższych 10 lat, a wymiana źródła ciepła kosztuje więcej niż nowy samochód. Mimo zapewnień premiera Tuska o „zablokowaniu”, mechanizmy prawne są już w ruchu.

Fot. Warszawa w Pigułce
Jak działa nowy podatek klimatyczny
System ETS2 (Emissions Trading System) to rozszerzenie unijnego mechanizmu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Od 1 stycznia 2027 roku obejmie nie tylko przemysł ciężki, ale także ogrzewanie budynków i transport drogowy.
Mechanizm jest prosty: firmy sprzedające paliwa kopalne – węgiel, gaz ziemny, benzynę, olej napędowy – będą musiały kupować uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. Każde takie uprawnienie ma swoją cenę rynkową, a wszystkie te koszty zostaną przerzucone na końcowego odbiorcę. W praktyce oznacza to, iż za każdy litr spalonego paliwa czy tonę węgla zapłacimy dodatkową opłatę klimatyczną.
Komisja Europejska zakładała pierwotnie cenę uprawnień na poziomie 45 euro za tonę CO2, jednak już w 2028 roku przewiduje wzrost do 50 euro. Co więcej, po połączeniu systemów ETS1 i ETS2 w 2030 roku ceny mogą skoczyć do poziomu 83-84 euro za tonę – tyle bowiem wynosi średnia cena w obecnym systemie obejmującym przemysł.
Dramatyczne prognozy dla budżetów domowych
Eksperci Wanda Buk i Marcin Izdebski przygotowali szczegółową analizę wpływu nowego systemu na koszty życia Polaków. Liczby nie pozostawiają złudzeń.
Rodzina ogrzewająca dom gazem zapłaci dodatkowo 6338 zł w latach 2027-2030. Do 2035 roku skumulowany koszt urośnie do 24 018 zł. Dla gospodarstw domowych korzystających z węgla sytuacja wygląda jeszcze gorzej – odpowiednio 10 311 zł i 39 074 zł.
Najbardziej ucierpią właściciele starszych, słabo docieplonych budynków. W przypadku domów o wysokim zużyciu energii dodatkowe koszty ogrzewania gazem w latach 2027-2035 mogą wzrosnąć aż o 45 851 zł, a węglem – o 77 318 zł. To prawie 80 tys. zł dodatkowych wydatków w ciągu zaledwie 8 lat.
Prof. Zbigniew Krysiak z SGH przedstawił jeszcze bardziej alarmujące wyliczenia. Według niego średnie gospodarstwo domowe będzie musiało dopłacać ponad 600 zł miesięcznie już od stycznia 2027 roku. W 2030 roku koszt przekroczy 1400 zł miesięcznie. Ekonomista ostrzega, iż takie obciążenia doprowadzą do masowych bankructw gospodarstw domowych i powszechnego ubóstwa energetycznego.
Paliwa podrożeją o kilkadziesiąt groszy na litrze
System ETS2 dotknie nie tylko właścicieli domów, ale każdego kierowcę. Według wyliczeń ekspertów ING BSK wprowadzenie opłat klimatycznych spowoduje wzrost cen paliw o 46 groszy na litrze benzyny i 54 grosze na litrze oleju napędowego. Gaz LPG podrożeje o około 21 groszy na litrze.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawia nieco łagodniejsze szacunki – odpowiednio 29, 35 i 21 groszy, jednak różnica wynika głównie z założeń dotyczących ceny uprawnień do emisji. W obu przypadkach konsekwencje dla budżetu domowego są poważne.
Rodzina posiadająca dwa samochody – benzynowy z rocznym przebiegiem 5 tys. km i diesla z przebiegiem 20 tys. km – zapłaci dodatkowo ponad 1000 zł rocznie tylko za paliwo. Dla przedsiębiorców prowadzących działalność transportową koszty będą jeszcze bardziej dotkliwe i nieuchronnie przełożą się na ceny towarów i usług.
Wymiana kotła: wydatek jak za nowe auto
Gdy nadejdzie moment wymiany starego kotła, właścicieli domów czeka prawdziwy szok cenowy. Kompleksowe przejście na pompę ciepła może kosztować od 80 do 150 tys. zł – więcej niż zakup nowego samochodu z wyższej półki.
Sama pompa ciepła z montażem to wydatek rzędu 50-80 tys. zł. Ale to dopiero początek. Często konieczna jest wymiana grzejników na większe (15-25 tys. zł), docieplenie budynku (20-40 tys. zł) oraz przebudowa instalacji centralnego ogrzewania (10-20 tys. zł). Do tego dochodzi instalacja fotowoltaiczna (25-35 tys. zł), bez której pompa ciepła traci większość swojej opłacalności – rachunki za prąd mogą sięgać 12-18 tys. zł rocznie.
Szczególnie trudna sytuacja czeka około 230 tys. gospodarstw domowych, które w ostatnich latach skorzystały z programu „Czyste Powietrze” i zainstalowały nowoczesne kotły gazowe. Te rodziny, które myślały, iż inwestują w ekologiczne rozwiązanie, za kilkanaście lat będą zmuszone do ponownej wymiany – tym razem na własny koszt.
Od stycznia 2025 roku program „Czyste Powietrze” całkowicie wycofał dotacje na kotły gazowe, olejowe i węglowe, koncentrując się wyłącznie na rozwiązaniach bezemisyjnych.
Systemy hybrydowe jako rozsądny kompromis
Nie wszystko jednak stracone. Istnieje rozwiązanie pośrednie, które pozwala zaoszczędzić i jednocześnie spełnić wymogi ekologiczne – systemy hybrydowe łączące istniejący kocioł z pompą ciepła.
W takim systemie pompa ciepła pracuje przez większość sezonu grzewczego, a kocioł włącza się automatycznie tylko podczas największych mrozów. To pozwala obniżyć koszty eksploatacji o 30-50% w porównaniu z samodzielnym kotłem, a jednocześnie zapewnia komfort cieplny choćby w ekstremalnych warunkach.
Typowa instalacja systemu hybrydowego kosztuje około 60 tys. zł, ale można otrzymać dotację choćby do 30 tys. zł. To znacznie bardziej przystępna opcja niż pełna wymiana na pompę ciepła. Co ważne, systemy hybrydowe przez cały czas kwalifikują się do dotacji – w przeciwieństwie do samodzielnych kotłów gazowych i węglowych.
Obietnice wsparcia finansowego
Unia Europejska powołała Społeczny Fundusz Klimatyczny o wartości 86,7 mld euro na lata 2026-2032. Polska może liczyć choćby na 50 mld zł z tej puli. Środki mają być przeznaczone na dopłaty do rachunków, inwestycje w efektywność energetyczną, wymianę źródeł ciepła oraz rozwój ekologicznego transportu.
Równolegle działa program „Moje Ciepło” z budżetem 600 mln zł, oferujący dotacje od 7 do 21 tys. zł na pompy ciepła w nowych domach. Program „Czyste Powietrze” funkcjonuje w nowej formule, skupiając się wyłącznie na technologiach bezemisyjnych.
Pozostaje pytanie, czy te środki będą wystarczające i czy faktycznie trafią do najbardziej potrzebujących. Doświadczenia z dotychczasowych programów pokazują, iż wymogi formalne i kolejki skutecznie zniechęcają wiele rodzin.
Polityczna rozgrywka wokół terminu wdrożenia
Po 13-godzinnych negocjacjach na szczycie w Brukseli premier Donald Tusk ogłosił sukces. Jak stwierdził, udało się wpisać do konkluzji możliwość rewizji systemu, co otwiera drogę do ewentualnego przełożenia terminu wdrożenia.
Problem w tym, iż w oficjalnych dokumentach ze szczytu słowo „rewizja” w ogóle się nie pojawia. Konkluzje mówią jedynie o tym, iż Komisja zamierza przyjąć środki ułatwiające wejście w życie systemu ETS2 i przedstawi „zmienione ramy wdrożenia”. To nie to samo co przesunięcie daty startu.
Michał Wojtyło, analityk Instytutu Reform, otwarcie przyznał, iż słowa premiera o potencjalnym odłożeniu są zaskakujące, bo z komunikacji Komisji Europejskiej i konkluzji szczytu nic takiego nie wynika.
Wiele państw – Słowacja, Węgry, Cypr, Bułgaria – popiera polskie stanowisko. Premier Słowacji Robert Fico postuluje wspólny sprzeciw państw Grupy Wyszehradzkiej. Także Francja i Włochy wyraziły obawy dotyczące tempa transformacji energetycznej.
Polityczna solidarność nie oznacza jednak automatycznych zmian w prawie. System został uchwalony, mechanizmy prawne ruszyły, a przesunięcie terminu wymagałoby jednomyślności wszystkich państw członkowskich – a tej po prostu nie ma.
Co możesz zrobić już teraz
Zostało 15 miesięcy do wprowadzenia systemu. To za mało na gruntowną termomodernizację, ale wystarczająco dużo, by podjąć podstawowe działania.
Pierwszym krokiem powinno być uszczelnienie okien i drzwi – to najtańsza inwestycja (kilkaset złotych) dająca natychmiastowe efekty w postaci 10-15% oszczędności na ogrzewaniu.
Jeśli kocioł ma więcej niż 10 lat i często się psuje, warto rozważyć przejście na system hybrydowy, póki można jeszcze otrzymać dotacje. Dla młodszych kotłów rozsądną strategią jest systematyczne odkładanie 400-600 zł miesięcznie na przyszłą wymianę.
Właściciele starych, nieocieplonych domów znajdują się w grupie największego ryzyka. W ich przypadku priorytetem powinno być pozyskanie dofinansowania z dostępnych programów na termomodernizację – to znacznie obniży przyszłe koszty eksploatacji.
Najważniejsze: nie panikować, ale też nie ignorować zbliżających się zmian. Mamy jeszcze czas na przygotowanie, ale im szybciej zaczniemy działać, tym mniej bolesne będą konsekwencje największej transformacji energetycznej w historii Polski.

2 godzin temu













