Choć rząd zapewnia, iż ceny energii elektrycznej na rynku spadają, to rzeczywistość dla milionów Polaków okaże się zupełnie inna. Od stycznia 2026 roku zwiększy się tzw. opłata mocowa, co oznacza, iż rachunki za prąd znowu wzrosną – i to choćby o kilkadziesiąt złotych rocznie.

Fot. Warszawa w Pigułce
Koniec mrożenia cen prądu
Minister energii Miłosz Motyka oficjalnie potwierdził, iż nie będzie przedłużenia mrożenia cen energii po 2025 roku. Argumentuje, iż przedsiębiorstwa energetyczne mają już tańsze kontrakty, a dopłaty z budżetu państwa nie są konieczne.
– Widzimy, iż ceny kontraktowe spadają, więc nie ma powodu, by dalej dopłacać do rachunków – wyjaśnił minister w rozmowie z TVN24.
Obecnie stawki są zamrożone na poziomie 500 zł za MWh netto, ale od 2026 roku powróci rynek wolnorynkowy. Mimo zapowiedzi o stabilizacji cen, specjaliści podkreślają, iż nikt nie może zagwarantować, iż energia faktycznie nie zdrożeje.
Ukryta podwyżka: opłata mocowa idzie w górę
Kluczową informacją, o której rząd mówi znacznie ciszej, jest wzrost tzw. opłaty mocowej. To dodatkowa danina doliczana do rachunków za prąd, przeznaczona na utrzymanie elektrowni w gotowości. Urząd Regulacji Energetyki (URE) ogłosił, iż od stycznia 2026 roku stawki wzrosną średnio o 50 procent.
Nowe opłaty będą wyglądać następująco:
- do 500 kWh rocznie – 4,29 zł miesięcznie (zamiast 2,86 zł),
- od 500 do 1200 kWh – 10,31 zł (zamiast 6,86 zł),
- od 1200 do 2800 kWh – 17,18 zł (zamiast 11,44 zł),
- powyżej 2800 kWh – 24,05 zł (zamiast 16,01 zł).
Dla przeciętnej rodziny zużywającej około 2500 kWh rocznie oznacza to wzrost kosztów o prawie 70 zł rocznie, mimo iż sama cena energii może pozostać bez zmian.
Polacy zapłacą więcej mimo obietnic
W praktyce więc, choćby jeżeli hurtowe ceny energii spadną, Polacy zapłacą więcej. Wyższe rachunki będą efektem nie tylko rosnącej opłaty mocowej, ale także kosztów dystrybucji, opłat przesyłowych i wzrostu wynagrodzeń w sektorze energetycznym.
– „To klasyczny przykład sytuacji, w której statystyki poprawiają się, ale zwykły obywatel i tak płaci więcej” – komentują eksperci rynku energii.
Budżet państwa odetchnie, ale konsumenci nie
Programy ochronne, takie jak mrożenie cen, kosztowały budżet państwa około 20 miliardów złotych rocznie. Rząd argumentuje, iż te pieniądze lepiej przeznaczyć na zdrowie czy edukację. Jednak dla obywateli oznacza to jedno – brak tarczy i realny wzrost rachunków.
Co to oznacza dla gospodarstw domowych?
Wzrost opłat najmocniej odczują osoby ogrzewające domy prądem lub korzystające z pomp ciepła i domowych ładowarek samochodowych. Dla nich miesięczne rachunki mogą wzrosnąć choćby o kilkaset złotych rocznie.
Eksperci ostrzegają, iż w praktyce, mimo deklarowanego „spadku cen energii”, rok 2026 może przynieść Polakom najwyższe rachunki od lat – właśnie przez rosnące opłaty i brak państwowej ochrony cen.
Ceny energii na rynku mogą spadać, ale rachunki Polaków znowu pójdą w górę. Od 2026 roku wzrośnie opłata mocowa, a rząd nie planuje już dopłat do prądu. Dla przeciętnej rodziny to kolejny cios w domowy budżet.

2 godzin temu













