Zaskoczony
(tak myślę) decyzją prezydenta Swoła i Rady Miasta - która w iście trampowskim
stylu wywróciła stolik i przyjęła uchwałę o zmianie Planu Przestrzennego
Zagospodarowania na terenie SSE Mielec (teren dawnego WSK) – Zarząd
Elektrociepłowni Mielec w trybie
gorączkowym rozpoczął „konsultacje” z mielczanami w sprawie budowy na
terenie Mielca Wielkiej
Spalarni Śmieci. Można by rzec, iż lepiej
późno niż wcale, ale naprawdę lepiej to by było, gdyby sobie już, i raz na
zawsze, Zarząd dał z tym pomysłem spokój.
Bo
z tymi wymuszonymi przez nieprzewidziane przez Zarząd zdarzenia „konsultacjami”
jest tak jak z „obywatelskim” kandydatem PiS na prezydenta. Mają one przekonać
naiwnych mielczan do wspaniałego pomysłu wielkiego niemieckiego koncernu
śmieciowego, iż tylko ten wybór jest dla nich adekwatny i gwarantuje im niskie
ceny ciepła, a tak naprawdę to choćby nie ceny gwarantuje, ale gwarantuje im ciepło
w domach.
Wybierzcie,
a nie pożałujecie.
A
że niskie ceny ciepła tylko obiecujemy, a nic nie gwarantujemy, to już inna
sporawa.
Wierzycie
w to, mielczanie? Ja nie wierzę. Ale jak mi donoszą uczestnicy tych
„konsultacji”, niektórzy mielczanie uwierzyli, lub są skłonni uwierzyć. Spora
grupa przewodniczących rad osiedli zdaje się być przekonana do ciepła ze
śmieci, podobnie jak reprezentanci (nie wiem w jakim składzie) Mieleckiej
Spółdzielni Mieszkaniowej.
Podano
uczestnikom konsultacji (czyli konsultowanym, bo nie konsultantom?) „jedyną
możliwą” opcję produkcji ciepła i postraszono ich „czarnym scenariuszem”
zdarzeń, jakie nastąpią, kiedy ta „jedynie możliwa” koncepcja będzie odrzucona.
Powiem
tak: choć mnie to wcale nie cieszy, widzę, iż nasz świat, także „śmieciowy” ale
i „zielony” odchodzi właśnie w przeszłość. Co z tego wyniknie, dzisiaj nikt nie
wie. Więc zwykłym nadużyciem jest mówienie, iż „my wiemy na pewno”. Nie wiecie
panowie z Zarządu nie tylko tego, co będzie za 5 czy 10 lat, ale także tego, co
będzie za miesiąc dwa.
Więc
dajcie sobie na wstrzymanie.
Poza
tym dzisiaj zamiast wydawać ponad miliard złotych na spalarnię śmieci, lepiej
będzie go wydać na zbrojenia, i to w Polsce, nie w Niemczech, albo na polską,
marną bo marną, ale jednak naukę
Skończyło
się szafowanie pieniędzmi. Nie tylko państwowymi, ale także bankowymi kredytami,
które prawdopodobnie byście brali. Kredyty też pójdą na zbrojenia.
To było z
tzw. grubej rury. Teraz będzie dubeltówka.
Ja sobie tak
myślę, a myślenie jeszcze mam w miarę jasne, iż interes Mielca i jego
mieszkańców to wy macie gdzieś daleko. Waszym głównym celem jest znaleźć
miejsce w Polsce, w którym oczadzona obietnicami i strachami finansowymi ludność,
za koraliki, zgodzi się oddać wam swoje powietrze, swoje nozdrza, swoje płuca,
swoje – nie daj Boże – zdrowie.
Koncern
Remondis na gwałt poszukuje miejsca, gdzie spali odbierane przez siebie w
różnych częściach Polski, a może i Europy, śmieci, te, które ładnie nazywają
się paliwem alternatywnym, ale może także wprost „śmieci – śmieci”, komunalne i
przemysłowe, tego akurat nie wiem. (ciekawe, czy w ramach „konsultacji”
wyjawiliście to reprezentantom mielczan, a po drugie, czy ładnej obietnicy,
jeśli była, dotrzymacie)
Jak trudno
jest sobie poradzić ze śmieciami, szczególnie gdy się ich ma w nadmiarze, i jak
bardzo to kosztowna sprawa, możemy się przekonać w Strefie przy ulicy
Inwestorów, gdzie właściciel tych śmieci (płynnych tym razem, ale jakoś nie
chcących gwałtownie wsiąknąć w glebę) usiłował (to ma wykazać śledztwo, ale jakoś
straszliwie powoli się porusza, tak ślimaczo) pozbyć się tych śmieci za darmo,
nie płacąc nikomu.
A jakie mamy
gwarancje, iż wasza spalarnia także czegoś nie wymyśli w sprawie tańszego
pozbywania się odpadów niż ich spalanie, bo wiadomo, iż komunalka wcale sama
spalać się nie będzie (zbyt niskie ciepło opałowe), tylko trzeba jej dostarczyć
dużo energii, by się jej pozbyć, a to kosztuje. A jak by, nie daj Boże
wymyśliła i zrobiła, to choć zaraz wezwiemy WIOŚ, to ono już kilka potrafi
zrobić. I tak się możemy potem wozić latami. Jak z Kronospanem, lat prawie 20,
by wreszcie na ulice wyszło 20 tysięcy ludzi. Jak teraz z płynem zalewającym
Inwestorów.
I tu
dochodzę do drugiej najważniejszej dla mnie sprawy. Do postawy Prezydenta
Swoła. Powiem tak: w bardzo wielu sprawach mam inne poglądy niż Pan Prezydent,
o czym prawdopodobnie dam mu znać przez najbliższe lata, ale tu mi zaimponował. Podjął
bardzo trudną, diabelnie trudną decyzję, by nie iść na pasku Remondisu, ale
wziąć sprawy w swoje ręce.
Jak trudna
to decyzja wiedzą ci, którzy mają pojęcie o inwestowaniu w tak niepewny biznes,
w tak niepewnym czasie.
Wierzcie mi
na słowo: Prezydent wykonuje właśnie „salto nad betonem”. Ale chce to zrobić w
interesie milczan, także tych, którzy dają się omamić obietnicami „koralików”.
Dlaczego to
robi? Nie wiem. Mogę jedynie snuć przypuszczenia.
Bo jest coś,
co nas obu łączy, co być może powoduje, iż mamy podobną wiedzę o gospodarce
śmieciowej, podobny pogląd na sprawę śmieci w Mielcu. To nasza praca w Euro
Eko. Bo obaj pracowaliśmy w tej firmie. Ja 15 lat temu, przez 1,5 roku na
stanowisku jakiegoś dyrektora, Pan Prezydent niedawno, na stanowisku Prezesa
Spółki.
Ani ja, ani –
w co wierzę – Pan prezydent, nie zrobiliśmy w spółce kupowanymi przez nią
śmieciami nic nielegalnego, ale obaj, bo nie może
być inaczej, poznaliśmy mechanizmy, które pozwalają na śmieciach robić kokosy.
Bo wiedzmy –
ze śmieciami jest tak, iż pieniądze za usługę wpływają do spółki na samym
początku procesu, wraz z odbieranymi śmieciami, a nie kiedyś tam, jak w
normalnej firmie, gdy się produkt wyprodukuje i sprzeda.
To jest
ogromna pokusa, by
- gdy się już ma
pieniądze w ręku – coś ze śmieciami zrobić, żeby tych pieniędzy na ich
przetworzenie nie wydać. Najprościej jest śmiecie zakopać, wylać, podpalić etc.
Zapewne przez ostanie lata stworzono nowe sposoby, których nie znam.
Ja
absolutnie nie sugeruję, iż Remondis, międzynarodowa spółka, o chyba dobrej
opinii, robi coś podobnego, broń Boże. Ale myślę, ze w obu z nas pozostała ta
trwoga przed tym, co się może dziać, gdy mamy WIOŚ jaki mamy, sądy jakie mamy,
korupcję jaką mamy itd.
To są
oczywiście moje dywagacje i nie muszą być prawdziwe. Na dodatek mówię tyle, ile
mogę mówić. Więcej powiedziałem kiedyś, dawno temu, w śledztwie.
I tak sobie
myślę, iż ten łączący nas czynnik pracy w jednej firmie, może być czynnikiem
uchronienia Mielca przez niechcianą przez nas inwestycją.