Ulewne deszcze nie rozwiązują problemu suszy, ale ją potęgują

1 tydzień temu

Dr Szklarek, autor bloga „Świat Wody”, podkreśla, iż obecne warunki hydrologiczne znacząco odbijają się na jakości i ilości upraw. Według danych Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB), aż 45% terenów rolnych i leśnych w Polsce jest zagrożonych suszą rolniczą. Szczególnie narażone są rejony centralne, jak Wielkopolska. Skutki są już zauważalne: spadek plonów, większa podatność upraw na szkodniki i wzrost cen żywności.

Ulewne deszcze – zagrożenie, nie ratunek

Często pojawia się przekonanie, iż intensywne opady deszczu rozwiązują problem suszy. Jednak – jak wyjaśnia ekspert – gwałtowne, krótkotrwałe ulewy nie uzupełniają efektywnie zasobów wodnych. Wysuszona gleba nie jest w stanie przyjąć dużych ilości wody w krótkim czasie. Woda spływa więc po powierzchni terenu, wywołując podtopienia, zamiast wsiąkać w glebę i zasilać rośliny czy wody gruntowe.

„To jak podlewanie przesuszonej rośliny. Większość wody przelewa się i nie zostaje tam, gdzie jest potrzebna” – mówi dr Szklarek. Efektem są nie tylko niewykorzystane zasoby, ale też rosnące ryzyko powodzi błyskawicznych.

Klimat i parowanie – ukryci sprawcy

Problem suszy pogłębia się również przez zmiany klimatyczne. Wzrost temperatury i dłuższe okresy bez opadów zwiększają parowanie – nie tylko z powierzchni wody, ale także z gleby i roślin. W efekcie krajobraz traci wodę szybciej, niż jest ona w stanie się w nim zatrzymać. To zaburzenie bilansu wodnego jest kluczowym mechanizmem stojącym za zjawiskiem suszy.

Innym czynnikiem pogłębiającym problem są przekształcenia krajobrazu – szczególnie w miastach. Przez dekady priorytetem była szybka kanalizacja i odprowadzanie wody opadowej. Powstawały kolejne powierzchnie uszczelnione – chodniki, parkingi, drogi – które uniemożliwiają wodzie wsiąkanie w grunt. Tymczasem, jak podkreśla dr Szklarek, każda kropla wody powinna być zatrzymana tam, gdzie spadnie – w glebie, zbiornikach, mokradłach czy miejskich terenach zielonych.

Rozwiązaniem problemu jest szeroko pojęta adaptacja do zmieniających się warunków klimatycznych. Obejmuje ona m.in. przywracanie mokradeł, budowę systemów małej retencji, wykorzystywanie deszczówki, zmiany w gospodarce wodnej i modyfikację praktyk rolniczych – w tym wprowadzanie odmian roślin bardziej odpornych na suszę. Konieczna jest także zmiana mentalności – odejście od myślenia o wodzie jako odpadu, a potraktowanie jej jako cennego zasobu.

Czy Polsce grozi kryzys wodny?

Obecnie dostęp do wody pitnej w Polsce nie jest bezpośrednio zagrożony. Większość mieszkańców korzysta z ujęć podziemnych, które są bardziej stabilne niż powierzchniowe. Niemniej jednak, jak zauważa ekspert, sytuacja może ulec zmianie. W niektórych krajach południowej Europy, jak Hiszpania, już teraz obserwuje się ograniczenia w dostępie do wody. Polska powinna zacząć przygotowywać się na podobne wyzwania.

Kluczowe znaczenie w walce z suszą ma również edukacja. Społeczeństwo musi być świadome, jak istotna jest każda kropla wody i jak można ją zatrzymać w miejscu opadu. Potrzebne są działania nie tylko systemowe, ale również lokalne – od budowy zbiorników wodnych po zielone dachy i ogrody deszczowe. Woda opadowa to nie problem do rozwiązania, ale potencjał do wykorzystania – podsumowuje dr Szklarek.

Idź do oryginalnego materiału