Ukraińcy nie wybaczą tym, którzy ich zawiedli. Donald Trump ponosi odpowiedzialność za przelaną krew

news.5v.pl 13 godzin temu

Pamiętajcie o Ukraińcach, którzy giną, gdy to czytacie.

Uporczywe ataki rakietowe Rosji na krytyczną infrastrukturę cywilną codziennie sieją spustoszenie. Przewidywanie manewrów wroga na polach bitew frontu wschodniego jest mniej wiarygodne. Mężczyźni, kobiety i dzieci są traumatyzowani, okaleczani lub zabijani z powodu próżności prezydenta Trumpa. Obezwłądniajac Ukrainę, zamiast powstrzymywać Rosję, staje się on współwinny rosyjskiej ludobójczej wojny przeciwko Ukrainie i Ukraińcom.

Wałerij Załużny, były głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych, a w tej chwili ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii, odpowiedział bez ogródek, potępiając Trumpa za „niszczenie” międzynarodowego porządku opartego na zasadach.

Zamierzając odnowić stosunki dyplomatyczne z Moskwą, jednocześnie naciskając na Kijów, aby zaakceptował pokój w stylu kartagińskim („Kartagina musi zostać zniszczona”), oferując choćby ulgi w sankcjach Władimirowi Putinowi, poszukiwanemu zbrodniarzowi wojennemu, Trump okazuje obojętność wobec ginących Ukraińców. Gra rozjemcę, pragnąc Pokojowej Nagrody Nobla. Jednak jego działania go dyskwalifikują. Donald Trump nie jest Martinem Lutherem Kingiem Jr, Jimmym Carterem, ani tym bardziej Barackiem Obamą.

W nowym trumpowskim porządku świata Ameryka sprzymierzyła się z dość osobliwymi sojusznikami. Podczas swojej pierwszej prezydentury, w styczniu 2018 r., Trump pozwolił sobie na prowokacyjnie rasistowski język podczas dyskusji na temat imigracji, odnosząc się do Salwadoru, Haiti i Afryki jako „dziur”. Nie jest pewne, czy rozumie on, iż Afryka to kontynent, a nie kraj.

Jak jego wcześniejsza bigoteria ma się do tego, co wydarzyło się na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ 24 lutego 2025 r.? Przy okazji trzeciej rocznicy rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie rezolucja jednoznacznie zidentyfikowała Rosję jako państwo agresora (co jest prawdą).


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jednak ludzie Trumpa zagłosowali przeciwko niej, opowiadając się za Rosją, Koreą Północną, Białorusią, Burkina Faso, Burundi, Republiką Środkowoafrykańską, Gwineą Równikową, Erytreą, Haiti, Węgrami, Izraelem, Mali, Wyspami Marshalla, Nikaraguą, Nigrem, Palau i Sudanem — „dziurami”, przynajmniej dla tych wyznawców MAGA, którzy podzielają uprzedzenia prezydenta Trumpa.

Tymczasem bardziej wybredni dyplomaci, w tym ambasadorowie Iranu, Indii, Chin, RPA i Brazylii, wstrzymali się od głosu. Ostateczny wynik głosowania to 93 głosy za, 18 przeciw i 63 wstrzymujące się. Wniosek przeszedł choćby po tym, jak prezydent Serbii Aleksandar Vucić stwierdził, iż jego kraj powinien wstrzymać się od głosu, a on popełnił „błąd”, głosując za Ukrainą, ponieważ „prawdopodobnie był zmęczony”. Bez wątpienia. Śledzenie poczynań Trumpa może być męczące, choćby w Belgradzie.

Europejczycy są zaniepokojeni. Przemawiając przed francuskim Senatem 4 marca, Claude Malhuret stwierdził bez ogródek: – Europa znajduje się w krytycznym punkcie zwrotnym swojej historii. Amerykańska tarcza rozpada się, Ukraina może zostać porzucona, Rosja wzmocniona (…). To tragedia dla wolnego świata (…). Klęska Ukrainy oznaczałaby klęskę Europy.

Prezydent Trump nie ma z tym problemu. Ten samozwańczy „mistrz układów” myli ustępstwa z pokojem. Dziedzictwo tego Chamberlaina naszych czasów będzie niesławne.

Historyczni ignoranci

Pierwszy sekretarz generalny NATO, lord Ismay, żartował, że celem NATO było „trzymanie Rosjan z dala, Amerykanów w środku, a Niemców na dole”. Prezydent Trump pozbywa się Amerykanów, zaprasza Rosjan i powstrzymuje wszystkich innych, nieodwracalnie niszcząc sojusz.

W trakcie wizyty brytyjskiego premiera Keira Starmera 27 lutego chwalił się, iż przywrócił popiersie Winstona Churchilla do Gabinetu Owalnego. Jednak bardziej świadomy człowiek mógłby zastanowić się nad tym, iż Churchill uważał NATO za „najlepszą, jeżeli nie jedyną, nadzieję na pokój w naszych czasach”. Jednak Trump nie jest lepszym historykiem niż jego przyjaciel Putin, który wierzy w fikcję „historycznej jedności” między Rosjanami i Ukraińcami, grubymi nićmi szytą opowieść kolonialną z czasów carskich, małpowaną przez rosyjskich faszystów do dziś.

Przemówienie Władimira Putina w trakcie obchodów Dnia Zwycięstwa. Moskwa, 9 maja 2024 r.EPA/MICHAEL KLIMENTYEV / SPUTNIK / KREMLIN POOL / / PAP

Architektura bezpieczeństwa Europy musi zostać przerysowana. Stany Zjednoczone nie są już wiarygodne. Przyspieszenie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej zapewni lojalność zaprawionej w bojach armii. Ukraińcy udowodnili, iż nigdy nie byli, nie są i nigdy nie będą Rosjanami. Wysłanie tych wypróbowanych i prawdziwych wojowników do obrony „bram Europy” jest mądrym posunięciem.

Po nieudanej próbie nakłonienia Wołodymyra Zełenskiego do podpisania umowy ze Stanami Zjednoczonymi na metale „ziem surowych” (sic!) , Trump wpadł w furię. Oglądanie J. D. Vance’a i Trumpa przypomniało mi opowieść o Aladynie. Zły czarnoksiężnik udaje, iż jest troskliwym wujkiem osieroconego Aladyna.

W rzeczywistości oszust chce wykorzystać chłopca do zdobycia magicznej lampy ukrytej pod ziemią, skarbu, którego nie może zdobyć w inny sposób. Kiedy Aladyn odzyskuje lampę, ale nie chce jej oddać, zanim nie zostanie wyciągnięty z jaskini, rozwścieczony czarownik go usidla. Irytacja Trumpa na Ukrainie jest podobna.

Ukraina się nie podda. Od początku tej wojny Ukraińcy udowodnili, iż potrafią improwizować, kiedykolwiek i jakkolwiek muszą. Zrobią to ponownie. Wielu zginie, zanim zwycięstwo zostanie odniesione. Ci, którzy przelewają krew, nigdy nie zapomną o wrogu ani nie wybaczą tym, którzy ich zawiedli.

Idź do oryginalnego materiału