Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szykuje najważniejsze zmiany w ustawie o wzmocnieniu Państwowej Inspekcji Pracy. Nowe przepisy mają ograniczyć skutki wsteczne decyzji inspektorów do trzech lat i wprowadzić zasadę, iż za błędy PIP zapłaci państwo, a nie przedsiębiorcy. To rozwiązania, które mogą uspokoić firmy obawiające się nadmiernych kontroli i kosztownych procesów.

Fot. Warszawa w Pigułce
Zmiany w ustawie o PIP. Państwo przejmie koszty błędów inspektorów
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szykuje najważniejsze poprawki do projektu ustawy o wzmocnieniu Państwowej Inspekcji Pracy. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiada modyfikacje, które mają zdjąć z przedsiębiorców obawy dotyczące wstecznych decyzji inspektorów i odszkodowań wynikających z błędów urzędników. To jedna z najważniejszych zmian w przepisach nadzorujących rynek pracy od kilku lat, a jej szczegóły mają realne znaczenie dla firm działających w całym kraju.
Minister potwierdziła, iż nowe regulacje ograniczą możliwość sięgania przez inspektora do zdarzeń sprzed kilku lat. Skutki wsteczne mają być ograniczone do trzech lat. To ważne, bo w ostatnich miesiącach wielu przedsiębiorców podnosiło alarm, iż zbyt szeroka interpretacja uprawnień mogłaby otworzyć drogę do kontroli obejmujących choćby kilkunastoletnie okresy zatrudnienia. Resort chce przeciąć te wątpliwości i wprowadzić jasną barierę czasową, która pozwoli firmom planować swoją działalność bez obaw o dalekie wstecz roszczenia.
Drugą kluczową zmianą jest sposób rozliczania błędnych decyzji inspektorów. Dziemianowicz-Bąk podkreśla, iż ani pracodawca, ani pracownik nie mogą odpowiadać za pomyłki organu państwowego. jeżeli więc sąd uchyli decyzję PIP, odszkodowanie nie będzie obciążać firmy. Całość kosztów ma przejąć państwo. Przedsiębiorca otrzyma pieniądze bez konieczności przechodzenia przez dodatkowe postępowania i bez prowadzenia osobnych procesów cywilnych. To rozwiązanie, które według resortu ma odbudować zaufanie między biznesem a instytucjami nadzoru.
Zmiany w przepisach zbiegają się z innym gorącym tematem na rynku pracy. W Sejmie realizowane są prace nad projektami dotyczącymi emerytur stażowych. Minister pozytywnie ocenia propozycje Lewicy oraz NSZZ „Solidarność”. Zastrzega jednak, iż każda decyzja musi uwzględniać zastrzeżenia Ministerstwa Finansów i Gospodarki. Chodzi o to, by system emerytalny pozostał stabilny, a jednocześnie by rozwiązania odpowiadały na potrzeby osób, które zaczęły pracę bardzo wcześnie i często wykonywały ciężkie zawody.
Według Dziemianowicz-Bąk państwo powinno wspierać dłuższą aktywność zawodową, ale jednocześnie zapewnić realną drogę do emerytury tym, którzy mają za sobą kilkadziesiąt lat pracy, nierzadko w warunkach, które dziś nie zostałyby dopuszczone. Minister deklaruje otwartość na korekty ustaw, jeżeli pozwolą one pogodzić oczekiwania pracowników z możliwościami budżetu.
Przedsiębiorcy czekają na finalny kształt przepisów, bo zmiany mogą istotnie wpłynąć na ich codzienne funkcjonowanie. Ograniczenie skutków wstecznych i gwarancja odszkodowań wypłacanych przez państwo ma szansę uspokoić rynek. Z kolei prace nad emeryturami stażowymi otwierają nowy etap debaty o przyszłości polskiego systemu zatrudnienia. Wszystko wskazuje na to, iż najbliższe tygodnie przyniosą rozstrzygnięcia, które będą odczuwalne dla tysięcy firm i pracowników w całej Polsce.

1 godzina temu









