Telewizja Republika postanowiła zrobić śledztwo i po tygodniach sprawdzania doszła do wniosku, iż Roman Giertych to rzeczywiście Roman Giertych, a to co mówi naprawdę mówi. Co prawda nagrania sprzedała jako sensacyjne tajne, wyniesione, podsłuchane (niepotrzebne skreślić), a okazały się być nagraniem samego posła z jego kanału na YT, ale za to cała reszta też się nie zgadza. To co jest najciekawsze to dlaczego teraz i skąd te nagrania się wzięły. Albo nagle państwo z telewizji Sakiewicza zorientowali się, iż wrzucając kolejne nagrania bardzo dokładnie wskazują ich źródło i dla niepoznaki wrzucili coś aktualnego, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej albo po prostu naprawdę nie wiedzieli co robią. Przez chwilę uznając, iż nie są kompletnymi amatorami i umieją sprawdzić, czy coś ukazało się na YT dwa miesiące temu należy przypuszczać, iż wrzucili te nagrania specjalnie żeby udawać przynajmniej przed swoimi widzami, iż naprawdę nie chodzi tu o inwigilację adwokata i jego klientów przy pomocy Pegasusa. choćby Sławomir Mentzen poświęcił jak to nazwał “kompromitacji Republiki” uwagę na swoim YT. Nie wiadomo w sumie co jest śmieszniejsze w tej historii - rozpaczliwe próby pracowników Republiki udowodnienia, iż w tych nagraniach naprawdę coś jest czy kolejni politycy PiS, którzy publicznie z kamienną twarzą próbują udawać, iż naprawdę jest afera a nieoficjalnie śmieją się, iż Republika jak zwykle przedobrzyła i robi chyba Giertychowi PR. Ma być nowy rzecznik rządu. To znaczy...