Kolejki na granicy, problem z dojazdem do pracy i szkoły, spadający popyt na usługi i produkty. To rzeczywistość z jaką mierzą się Słubice. Ma to związek z przygranicznymi kontrolami, jakie realizowane są po niemieckiej stronie granicy. Mieszkańcy, turyści, osoby przejeżdżające przez miasto tranzytem grzęzną w wielokilometrowych korkach. Miasto – zwłaszcza po weekendzie – jest sparaliżowane.
Marszałek województwa lubuskiego w ubiegłym tygodniu wystosował apeluj o pilną zmianę sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Marcin Jabłoński wysłał pismo do minister spraw zagranicznych Nancy Faeser z prośbą o pilne podjęcie kroków, które rozwiążą problem.
Przedsiębiorca ze Słubic mówi wprost: klienci omijają nas szerokim łukiem, bo boją się korków, a to uderza w nasze zarobki.
Słubiczanie często pracują po obu stronach granicy. Tak jest m.in w instytucjach kultury – Mamy problem by dotrzeć na czas do pracy – dodaje mieszkaniec.
Od wielu lat Niemcy przyjeżdżali do Polski na zakupy. Teraz wielu rezygnuje, bo nie chce tracić czasu w korku.
– Wszystkie ulice dojazdowe są zablokowane, to prawdziwy paraliż – dodaje obywatel Ukrainy, który mieszka w Słubicach
Dyrektor gabinetu wojewody lubuskiego Sławomir Pawlak mówi, iż ten problem został już dawno dostrzeżony przez władze regionu i przedstawicieli rządu w terenie. – Spotykamy się regularnie z przedstawicielami samorządów, dużą rolę odgrywa tu także policja – dodaje.
Burmistrz Słubic Marzena Słodownik mówi, iż Słubice i Frankfurt to jedna tkanka miejska. – Po obu stronach rzeki pracujemy, edukujemy się i mieszkamy, dlatego obecna sytuacja mocno nam doskwiera – dodaje.
– Szanujemy zaangażowanie włodarzy, przedstawicieli rządu, chcemy aby ta sytuacja była jak najszybciej rozwiązana – dodaje. Przez korki karetki mają problem z dojazdem, miasto jest sparaliżowane, a mieszkańcy wdychają spaliny.
Kontrole na polsko-niemieckim pograniczu obowiązują od października 2023 roku.
News powstał przy współpracy dziennikarzy Horyzont TV Słubice.