Skrócony czas pracy już za dwa tygodnie! Pracodawcy masowo dają wolny piątek, bo rząd dopłaca 20 tys. zł

1 dzień temu

Pierwszy taki eksperyment w tej części Europy wchodzi w życie szybciej niż myślano. Już 14 sierpnia pracodawcy będą mogli składać wnioski o dofinansowanie pilotażu skróconego czasu pracy. Państwo sięgnie głęboko do kieszeni.

Fot. Warszawa w Pigułce

Rewolucja na polskim rynku pracy nabiera tempa. Za niecałe dwa tygodnie, bo już 14 sierpnia, ruszy nabór do pierwszego w naszej części Europy pilotażu skróconego czasu pracy. Firmy, urzędy, organizacje pozarządowe – wszyscy będą mogli przetestować różne modele krótszej pracy i otrzymać za to solidne wsparcie finansowe od państwa.

Jak podał portal Polsatnews.pl, nabór potrwa tylko do 15 września, więc pracodawcy będą mieli miesiąc na przygotowanie wniosków. Później komisja ministerialna wybierze organizacje, które wezmą udział w bezprecedensowym eksperymencie.

Państwo nie będzie skąpić pieniędzy na eksperyment

Rząd przygotował na pilotaż poważne środki finansowe. Jak informuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, każda firma może otrzymać maksymalnie milion złotych dofinansowania, przy czym koszt w przeliczeniu na jednego pracownika wynosi do 20 tysięcy złotych.

To oznacza, iż średnia firma zatrudniająca 50 osób może liczyć na wsparcie państwa w wysokości choćby jednego miliona złotych. Mniejsze przedsiębiorstwa również nie będą pokrzywdzone – przy 10 pracownikach to 200 tysięcy złotych, a przy 25 osobach już pół miliona.

„To będzie pierwszy pilotaż skróconego czasu pracy w tej części Europy, pierwszy w naszym regionie, pierwszy na tak szeroką skalę pilotaż w Polsce” – podkreśliła minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w wypowiedzi cytowanej przez portal Rp.pl.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli pracujesz w firmie, która zdecyduje się na udział w pilotażu, czeka cię prawdziwa rewolucja w sposobie pracy. Będziesz pracować krócej, ale za tę samą pensję. To nie marzenie – to rzeczywistość, która może zacząć się już za kilka miesięcy.

Możliwe scenariusze to sześciogodzinny dzień pracy zamiast ośmiu godzin, trzydniowy weekend (praca od poniedziałku do czwartku) lub więcej dni urlopowych w roku. Twój pracodawca będzie mógł wybrać model najlepiej pasujący do specyfiki pracy.

Ważne: rząd kategorycznie zabronił obniżania wynagrodzeń uczestników pilotażu. „Nie ma mowy i nie będzie zgody na jakiekolwiek próby obniżania wynagrodzeń dla pracowników objętych pilotażem ani nie może być przyzwolenia na jakiekolwiek pogarszanie warunków pracy” – zastrzegła minister Dziemianowicz-Bąk, jak podaje portal Gov.pl.

Sukces firmy z Poznania pokazuje, iż to się opłaca

Przykład z życia pokazuje, iż skrócony czas pracy to nie utopia. Firma Herbapol Poznań wprowadziła pierwsze zmiany już w 2023 roku, początkowo spotykając się z krytyką i sceptycyzmem.

„Zasada, którą się kierowaliśmy, to: pracownik na tej zmianie może tylko zyskać, a firma nie może stracić” – powiedział prezes Tomasz Kaczmarek w wypowiedzi cytowanej przez portal Rp.pl.

Efekty? Mniejsza rotacja pracowników, mniejsza absencja chorobowa, a co najważniejsze – wyniki finansowe za 2024 rok były najlepsze od kilkunastu lat. Jak przyznał prezes, skrócenie czasu pracy było jedną z cegiełek składających się na ten sukces.

Urzędnicy we Włocławku już pracują 35 godzin tygodniowo

Podobny eksperyment przeprowadził urząd miasta we Włocławku. Prezydent Krzysztof Kukucki wprowadził 35-godzinny tydzień pracy najpierw w magistracie, potem rozszerzył go na jednostki podległe, a w tym roku objął nim również spółki komunalne.

Jak podaje portal Rp.pl, z dobrodziejstw skróconego czasu pracy cieszy się już kilka tysięcy osób. To pokazuje, iż pilotaż ma szanse na sukces nie tylko w sektorze prywatnym, ale także w administracji publicznej.

Restrykcyjne warunki mają zapewnić uczciwość eksperymentu

Rząd postawił jasne warunki uczestnictwa w pilotażu. W pierwszym półroczu firmy muszą skrócić czas pracy średnio o 10 procent, a w drugim półroczu co najmniej o 20 procent. Jednocześnie muszą utrzymać poziom zatrudnienia na poziomie co najmniej 90 procent stanu początkowego.

Jak informuje portal Gov.pl, pilotażem musi być objęta określona grupa pracowników, w której znajdą się zarówno pracownicy szeregowi, jak i ewentualnie przedstawiciele kadry kierowniczej. To ma zapewnić rzetelną ocenę wpływu zmian na całą organizację.

Program jest podzielony na trzy etapy: przygotowawczy (do końca 2025 roku), testowy (cały 2026 rok) i podsumowujący (do 15 maja 2027 roku).

Różne branże, różne rozwiązania

Pilotaż nie narzuca jednego sztywnego modelu. Jak wyjaśnia portal Interia.pl, w grze są różne warianty dostosowane do specyfiki branż. W biurach łatwiej będzie wprowadzić czterodniowy tydzień pracy, w zakładach produkcyjnych może się sprawdzić skrócenie dnia roboczego, a w niektórych firmach najlepsze mogą okazać się dodatkowe dni urlopowe.

„Pilotaż jest dla nich szansą, żeby sprawdzić, jak w praktyce może działać to, co za kilka, kilkanaście lat może stać się powszechną rzeczywistością” – mówiła minister Dziemianowicz-Bąk, jak cytuje portal Polsatnews.pl.

Praktyczne porady dla pracodawców

Jeśli prowadzisz firmę i chcesz wziąć udział w pilotażu, przygotuj się już teraz. Musisz spełnić kilka kluczowych warunków: prowadzić działalność przez co najmniej 12 miesięcy, zatrudniać minimum 75% pracowników na umowy o pracę i objąć programem co najmniej połowę załogi.

Wniosek możesz złożyć tylko elektronicznie przez specjalny generator dostępny na stronie ministerstwa. Do 15 października 2025 roku zostanie opublikowana lista pracodawców zakwalifikowanych do pilotażu.

Pamiętaj, iż uczestnictwo wiąże się z obowiązkami: systematyczne wypełnianie ankiet, regularne wypłacanie wynagrodzeń, brak zaległości podatkowych i składek ZUS. Ministerstwo będzie ściśle monitorować przebieg eksperymentu.

Społeczne konsekwencje wielkiego eksperymentu

Pilotaż może zmienić oblicze polskiego rynku pracy na dekady. Jak podaje portal PIT.pl, Polska znajduje się w czołówce państw UE pod względem długości czasu pracy – rzeczywisty tygodniowy czas pracy wynosi 39,3 godziny, podczas gdy średnia unijna to 36,1 godziny.

Minister Dziemianowicz-Bąk argumentuje, iż skrócenie czasu pracy to odpowiedź na kryzys demograficzny, rozwój sztucznej inteligencji i postępującą automatyzację. Wypoczęci pracownicy są zdrowsi, rzadziej biorą zwolnienia chorobowe, mają czas na życie rodzinne i są bardziej lojalni wobec pracodawcy.

To może oznaczać przełom w podejściu do pracy w Polsce. Zamiast konkurować długością czasu spędzonego w biurze, firmy będą musiały skupić się na efektywności i wydajności.

Perspektywy na przyszłość

Na podstawie wyników pilotażu rząd przygotuje konkretne propozycje legislacyjne. Jak informuje portal Interia.pl, w Ministerstwie Pracy zostanie powołany specjalny Zespół ds. Skróconego Czasu Pracy, którego zadaniem będzie monitoring pilotażu i przygotowanie rekomendacji.

Jeśli eksperyment się powiedzie, skrócony czas pracy może stać się standardem w polskich firmach. Minister Dziemianowicz-Bąk podkreśla, iż „państwo musi planować politykę w perspektywie nie jednej kadencji, ale całych pokoleń”.

To oznacza, iż za kilka lat 40-godzinny tydzień pracy może być już historią, a polscy pracownicy dołączą do europejskiej awangardy w zakresie organizacji czasu pracy.

Finansowanie z Funduszu Pracy

Cały pilotaż jest finansowany z Funduszu Pracy, co oznacza, iż środki pochodzą bezpośrednio z budżetu państwa. Na pierwszy rok przeznaczono 10 milionów złotych, ale jak zapowiedziała minister w rozmowie z Bankier.pl, „jeśli program będzie cieszył się większym zainteresowaniem, w kolejnym roku jesteśmy gotowi na zwiększenie finansowania”.

To pokazuje, iż rząd traktuje pilotaż jako długoterminową inwestycję w przyszłość polskiego rynku pracy, a nie jednorazowy eksperyment. Za dwa tygodnie okaże się, jak duże będzie zainteresowanie przedsiębiorców tym rewolucyjnym programem.

Idź do oryginalnego materiału