— W 1997 roku dotkliwie odczuliśmy tutaj w gminach nadodrzańskich, skutki ówczesnej powodzi. W 2010 zostało to powtórzone, ale już nie w takiej skali. W 2014 znowu odczuliśmy skutki powodzi, też w mniejszej skali. To, co dla mnie było wówczas najbardziej tragiczne to, iż stałem, patrzyłem i nie byłem w stanie pomóc ludziom ratować dobytek, czasami życie ludzkie. W 2024 roku, proszę Państwa, udało nam się, obroniliśmy. A dlaczego się obroniliśmy? Ponieważ wspólnie z Piotrem Nieznańskim WWF Polska, ówczesnym Nadleśniczym i innymi jednostkami państwowymi udało nam się odsunąć w naturalny sposób wały w zgodzie z przyrodą, z mieszkańcami — wyjaśnia Dariusz Chmura, burmistrz gminy Wołów.
Dzięki współpracy WWF Polska, samorządu województwa dolnośląskiego, nadleśnictwa Wołów i lokalnej społeczności udało się zrealizować projekt, który polegał na odsunięciu wałów Odry. W efekcie powstał naturalny zbiornik retencyjny o powierzchni 600 hektarów i objętości 12 milionów metrów sześciennych.
— Zaczęło się od tego, iż przygotowaliśmy atlas obszarów zalewowych Odry i rozpoznawaliśmy wzdłuż Odry takie miejsca, które są cenne przyrodniczo. Zarówno w międzywalu, czyli od strony rzeki, jak i położone w tej części za wałem. No i okazało się, iż bardzo dużo miejsc wzdłuż całej Odry jest chronionych wałami, a wcale nie jest zabudowanych. Więc pomyśleliśmy o tym, iż warto skupić się na tym, żeby miejsca, w których woda może się bezpiecznie rozlać, takie jak lasy nieużytki czy jakieś użytki zielone, chroniły miasta i tereny zabudowane. Ponieważ wygrywając takie miejsca dla retencji naturalnej, chronimy po prostu ludzi i ich majątek — informuje Piotr Nieznański, lider projektu odsuwania wałów w gminie Wołów.
— Dzięki temu odsunięciu mamy retencję naturalną poszerzoną właśnie w dolinie rzecznej, która jest 10 razy tańsza niż retencja np. na zbiorniku Racibórz. Dodatkowo mamy wodę, która się kumuluje na czas suszy, ale też służy to bardzo dobrze wartościom przyrodniczym, czyli konkretnie lasom — mówi Krzysztof Smolnicki, koalicja Czas Na Odrę.
Ten projekt to dowód na to, iż ochrona przed powodzią i suszą może iść w parze z troską o środowisko.
— Ja mogę powiedzieć z mojego doświadczenia, objeździłem tę Odrę od źródeł do ujścia, iż jest to jedna z gmin bardzo progresywnych, która zauważyła, iż tutaj zaprzęgnięcie natury w taki sposób, żeby ochronić też mienie, życie i zdrowie ludzi jest bardzo korzystne — podkreśla Piotr Nieznański, lider projektu odsuwania wałów w gminie Wołów.
— Ta inwestycja to idealny przykład na to, iż mądre zarządzanie lasami i krajobrazem może iść w parze i w zasadzie łączyć bezpieczeństwo i ochronę cennych zasobów przyrodniczych. To też przykład na to, iż Lasy Państwowe są otwarte na wszelkie działania dla ogółu społeczeństwa i nie zamykają się na szczególnie mądre inwestycje — podkreśla Paweł Gołąb, nadleśniczy nadleśnictwa Wołów.
Jak podkreśla Krzysztof Smolnicki to podejście, które warto naśladować i wdrażać w innych regionach.
— Tego typu przykład odsuwania wałów jest unikatowy dla Doliny Odry, dlatego dzisiaj organizujemy ponadregionalną konferencję po to, żeby pokazać, iż to się sprawdziło w czasie tej powodzi 2024, ale również, żeby pokazać, iż tego typu rozwiązania można realizować skutecznie na całej długości Doliny Odry — wyjaśnia Krzysztof Smolnicki, koalicja Czas Na Odrę.
— Trzeba się zabezpieczyć na przyszłość. Nie jesteśmy w stanie ciągle budować coraz wyższych wałów. Musimy myśleć o polderach zalewowych, odchodzić od rzeki Odry i pozwalać jej po prostu samoczynnie zalewać poldery. Z ministerstwa idą środki z Krajowego Programu Odbudowy właśnie na małą retencję, na polskie wody, aby po pierwsze odbudować ze zniszczeń — mówi Artur Jurkowski, wicewojewoda dolnośląski.
— Myślę, iż ten test 2024 roku dobitnie wskazał, iż to się da zrobić, iż to się opłaca — dodaje Krzysztof Smolnicki, koalicja Czas Na Odrę.
— Jeszcze dodam tylko tyle, iż dzięki właśnie tym wszystkim działaniom, tej pracy wykonanej w 2024 roku, obroniliśmy się przed żywiołem. To jest ten nasz wspólny sukces nas wszystkich, gdzie w naturalny sposób odsunięcie wałów spowodowało, iż bezpieczeństwo mieszkańców położonych w miejscowości nadodrzańskich udało się utrzymać — podkreśla Dariusz Chmura, burmistrz gminy Wołów.