Torontoński radny Brad Bradford zaprezentował plan tymczasowego zawieszenia zasad obowiązujących w tzw. korytarzu tranzytowym w centrum miasta. Jego zdaniem ma to pomóc w zmniejszeniu korków, które paraliżują ruch w rejonie King Street i Spadina Avenue. Sposób, w jaki ogłosił inicjatywę, wywołał jednak niezadowolenie wśród innych członków rady.
– To tak proste, jak zakrycie znaków ograniczających ruch workami na śmieci – stwierdził Bradford podczas czwartkowej konferencji, zorganizowanej w stylu kampanijnym, pod hasłem „Get Toronto Moving”.
Radny Beaches–East York zamierza formalnie złożyć wniosek w tej sprawie na przyszłotygodniowym posiedzeniu rady. Proponowane zawieszenie przepisów miałoby obowiązywać przez dwa miesiące – do czasu, gdy prace budowlane i tak wymuszą zmianę tras tramwajów.
Jego wystąpienie spotkało się z krytyką ze strony innych radnych.
– To może nie jest zły pomysł, Brad, ale czy naprawdę musisz to robić w ten sposób? – skomentowała Paula Fletcher. Przypomniała, iż sprawa była już wcześniej szeroko omawiana, a sam Bradford nie głosował, gdy zapadały decyzje. – Zejdź z konia. Miałeś dwa miesiące, żeby to zrobić – dodała.
Burmistrz Olivia Chow, nie wymieniając radnego z nazwiska, podkreśliła w oświadczeniu, iż temat był wielokrotnie analizowany podczas prac rady.
– Dziękujemy wszystkim radnym, którzy zgłosili swoje propozycje – zaznaczyła.
Bradford, choć pytany o swoje ewentualne burmistrzowskie ambicje odmówił komentarza. Bronił jednak swojej aktywności:
– Każdego dnia rozmawiam z torontończykami, którzy chcą praktycznych rozwiązań. Wiele osób ze wschodnich dzielnic czuje się dziś odciętych od centrum miasta – powiedział.
Na podst. CityNews