Przyszedł czas na niezależność Europy, ale brakuje woli politycznej

1 godzina temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/polityka-wewnetrzna-ue/opinion/przyszedl-czas-na-niezaleznosc-europy-ale-brakuje-woli-politycznej/


Europa toczy walkę – walkę o naszą przyszłość. W błyskawicznym tempie kształtuje się nowy porządek świata, oparty nie na zasadach, ale na surowej sile. Przyszedł więc czas na europejską niezależność.

Swoje ubiegłotygodniowe doroczne Orędzie o stanie Unii Europejskiej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaczęła od alarmu.

Po tak dramatycznym wstępie można się było spodziewać, iż najwyższa przedstawicielka polityczna UE nakreśli odważną wizję odrodzonej, silnej Unii; planu, który uczyni z Europy najsilniejszą i najbardziej innowacyjną gospodarkę świata oraz globalnego lidera w dziedzinie dobrobytu, wolności i równości. Europy naprawdę niezależnej – takiej, która wyznacza zasady, a nie tylko je przyjmuje w kwestiach klimatu, cyfryzacji, handlu i praw człowieka.

Tegoroczne Orędzie o stanie Unii było doskonałą okazją, by przywrócić zaufanie, dać nadzieję i sprawić, iż będziemy dumni z bycia Europejczykami.

Niestety, zamiast ogłosić długo oczekiwaną radykalną transformację UE, reszta przemówienia von der Leyen sprowadzała się zasadniczo do utrzymania status quo, pomalowanego nową farbą. Zamiast wizji politycznej mieliśmy listę punktów w postaci poszczególnych gałęzi polityki. – Nie ma miejsca na nostalgię – usłyszeliśmy. A jednak jej słowa były echem starej Europy.

Wiele propozycji zawartych w orędziu nie jest nowych – od dekad blokują je rządy narodowe. Powodem dwudziestu lat stagnacji na rynku wewnętrznym nie był brak rozwiązań, ale brak woli politycznej.

Pozostaje sprawą otwartą, czy zapowiedziana „Mapa drogowa dla jednolitego rynku do 2028 roku” czy pakiet dotyczący sieci energetycznych coś zmienią. Nie widać ambicji rzeczywistych reform, które zniosłyby pozostałe bariery narodowe w ramach wspólnego rynku. Wręcz przeciwnie – Komisja toleruje coraz silniejszą kontrolę rządów krajowych nad niektórymi sektorami, np. bankowością.

Ale ani dosypywanie pieniędzy w celu rozwiązania problemów, ani usuwanie regulacji klimatycznych, społecznych czy cyfrowych nie uczyni z Europy potęgi gospodarczej.

Inicjatywa von der Leyen dotycząca mieszkań socjalnych jest godna pochwały, ale jej los jest niestety przewidywalny – zależy w pełni od woli politycznej rządów krajowych. Jak sama przypomniała, Europejski filar praw socjalnych został przyjęty osiem lat temu i od tego czasu był w dużej mierze ignorowany przez państwa członkowskie.

Tymczasem w kwestii migracji orędzie szefowej KE wyszło naprzeciw oczekiwaniom skrajnej prawicy, przemilczając natomiast tak potrzebne propozycje dotyczące legalnej migracji zarobkowej. A choć tektoniczne zmiany w porządku światowym czynią kwestię rozszerzenia priorytetem dla Europy, von der Leyen ledwie o niej wspomniała. To, co powiedziała, brzmiało jak „business as usual”.

Nawet część dotycząca obronności była rozczarowująca – wojna w Ukrainie bez wątpienia pobudziła aktywność Europy w tej sferze, ale głównie poprzez działania pozaunijne, w ramach międzyrządowych koalicji chętnych.

Oczywiście, Komisja ma tu ograniczone kompetencje, ale nie powinno jej to powstrzymywać przed przedstawieniem wizjonerskich propozycji na rzecz prawdziwie zintegrowanej Europejskiej Unii Obronnej.

Krótko mówiąc, nowa, niezależna Europa przez cały czas wydaje się odległą perspektywą – brakuje pomysłów na przekształcenie systemu zarządzania w UE.

Dlaczego? Nie dlatego, iż samej von der Leyen brakuje ambicji czy determinacji. Wyjaśnienia należy szukać w 27 państwach UE.

Choć przewodnicząca Komisji wystosowała pilny apel do „proeuropejskiej większości” w Parlamencie Europejskim, w Radzie Europejskiej taka większość nie istnieje. Rządy mogą deklarować poparcie dla silnej Europy, ale absolutnie marzy im się silniejsza Unię. Ich niechęć do oddawania kompetencji na rzecz ponadnarodowej UE jest większa niż obawy przed zagrożeniami, przed którymi stoi Europa.

Przywódcy narodowi wolą, by Unia pozostała mała – wtedy sami mogą czuć się więksi. Ale walcząc z wyimaginowanym brukselskim superpaństwem, faktycznie oddają władzę (Donaldowi – red.) Trumpowi, (Władimirowi – red.) Putinowi i Xi (Jinpingowi – red.).

Komisja Europejska zapomniała o traktatowym obowiązku niezależności wobec rządów narodowych i przestała być strażniczką traktatów oraz siłą napędową integracji europejskiej.

Jak ujął to (były premier Włoch i prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario – red.) Draghi, Europa potrzebuje radykalnych reform, inaczej czeka ją powolna agonia. Dzięki odwadze, wyobraźni i jedności Europa może stać się najpotężniejszym kontynentem świata, z najwyższą jakością życia. Ale tegoroczne orędzie o stanie Unii nie jest kluczem do odblokowania tego potencjału.

Sophie in 't Veld to była holenderska liberalna europosłanka. W Parlamencie Europejskim była członkinią grupy Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), a następnie Odnowić Europę.

Idź do oryginalnego materiału