Oddziaływanie linii przesyłowych na ptaki jest duże, ale wprowadzenie kabli pod ziemię też nie odbyłoby się bez szkody dla środowiska – pisze w poniedziałkowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.
„DGP” podał, iż Polskie Sieci Elektroenergetyczne w 2021 r. wydały ponad 2 mln zł na monitoring przyrodniczy czy nasadzenia zastępcze, a w 2022 r. „ta kwota była wprawdzie o połowę mniejsza, jednak największe przedsięwzięcia PSE ma przed sobą”.Według dyrektor ds. ochrony przyrody w Ogólnopolskim Towarzystwie Ochrony Ptaków dr Jarosława Krogulca „budowa sieci elektroenergetycznych, jak wszystkie inne inwestycje liniowe, może mieć negatywny wpływ na siedliska ptaków”.„Jeśli więc poprowadzenie sieci pod ziemią jest możliwe, warto z tej opcji skorzystać” – ocenił w „DGP” Korgulec.
Gazeta zwraca uwagę, iż „linie elektroenergetyczne są drugim po szklanych budynkach najważniejszym ryzykiem śmiertelności ptaków stworzonym przez człowieka”.
„Szczególnie narażone na kolizje są ptaki o stosunkowo dużej rozpiętości skrzydeł, m.in sowy, kruki czy ptaki szponiaste. Dla bocianów białych linie elektroenergetyczne mogą być choćby najważniejszą przyczyną śmiertelności. W wyniku kolizji oraz porażenia prądem ginie w Polsce ponad 600 bocianów rocznie” – napisał „DGP”.
Ocenił, iż „w przypadku linii najwyższych i wysokich napięć (…) ryzyko porażenia jest znacznie niższe (…)jednak ryzyko kolizji jest dla ptaków wysokie z uwagi na wysokość przewodów, niewidoczny dla nich długi i cienki przewód odgromowy oraz piętrowy układ linii”.
Gazeta przekazała, iż „możliwość tzw. kablowania, czyli poprowadzenia danego odcinka pod ziemią, jest przez PSE brana pod uwagę w ostateczności” ze względu na koszty i „ewentualne naprawy usterek, które są bardziej uciążliwe”.
„Poprowadzenie nowej linii przesyłowej wiąże się także z dużymi wycinkami, w przypadku linii 400 kV to przynajmniej 3,2 ha lasu na każdy kilometr. Przy tej okazji PSE wycina także drzewa dziuplaste, nierzadko RDOŚ nakazuje więc m.in. budowę i montowanie budek dla ptaków i dla nietoperzy czy wręcz odtwarzanie korytarzy migracyjnych i żerowisk tych ostatnich” – zwrócił uwagę „DGP”.