Przełom w sprawie handlu? Sejm chce 2 niedziel handlowych w miesiącu!

2 godzin temu

Polacy mogą szykować się na wielką rewolucję zakupową. W Sejmie procedowany jest projekt ustawy, który zakłada wprowadzenie aż 24 niedziel handlowych w roku – zamiast obecnych czterech. Sklepy miałyby być otwarte w każdą pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca, ale los zmian zależy od prezydenta Karola Nawrockiego, który już zapowiada, iż nie zgodzi się na likwidację wolnych niedziel.

Fot. Warszawa w Pigułce

Dwie niedziele handlowe w miesiącu? Sejm pracuje nad nową ustawą, ale los projektu zależy od prezydenta

Debata nad zakazem handlu w niedziele powraca z nową siłą. Do Sejmu trafił projekt ustawy, który mógłby diametralnie zmienić zasady obowiązujące od 2018 roku. Zamiast dotychczasowych czterech niedziel handlowych w roku, Polacy mogliby robić zakupy aż w 24 niedziele – w każdą pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Projekt wzbudza jednak ogromne emocje, a jego przyszłość nie jest pewna, bo prezydent Karol Nawrocki zapowiada, iż nie zgodzi się na likwidację wolnych niedziel.

Jak jest teraz?

Obowiązująca od marca 2018 roku ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta zakazuje sprzedaży w sklepach i placówkach handlowych w większość niedziel roku. Wyjątki stanowią m.in. trzy niedziele poprzedzające Wigilię, niedziela przed Wielkanocą oraz ostatnia niedziela stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia. Zakaz nie obejmuje jednak np. stacji paliw, aptek, piekarni, cukierni, kwiaciarni, sklepów na dworcach czy w portach lotniczych.

Co zakłada nowelizacja?

Projekt zgłoszony przez posłów Polski 2050 – Trzeciej Drogi przewiduje zniesienie dotychczasowych czterech niedziel handlowych i zastąpienie ich systemem 24 niedziel handlowych w roku – dokładnie w pierwszą i trzecią niedzielę każdego miesiąca. Dodatkowo zakupy byłyby możliwe w dwie niedziele przed świętami Bożego Narodzenia oraz w niedzielę przed Wielkanocą.

W praktyce oznacza to, iż pracownicy handlu straciliby 20 wolnych niedziel, które dziś są gwarantowane. W zamian ustawa przewiduje ochronę – każdy pracownik musiałby mieć zapewnione minimum dwie wolne niedziele w miesiącu, a za pracę w niedzielę otrzymałby podwójne wynagrodzenie oraz inny dzień wolny.

Dlaczego zmiana jest proponowana?

Autorzy projektu wskazują, iż zakaz handlu wprowadzony w 2018 roku nie spełnił zakładanych celów. Zamiast wspierać małe, lokalne sklepy, przyczynił się do ich upadku – w latach 2014–2023 liczba takich placówek spadła o 33,5 tysiąca, a tylko w 2023 roku zamknięto aż 3 tysiące. Tymczasem wielkie sieci handlowe, szczególnie dyskonty, umocniły swoją pozycję dzięki elastycznym godzinom otwarcia i agresywnej polityce cenowej.

Badania opinii publicznej pokazują też, iż Polacy są podzieleni – 46 proc. popiera zniesienie zakazu, a 44 proc. chce jego utrzymania. Projekt ma więc charakter kompromisowy: sklepy miałyby być otwarte w część niedziel, a pracownicy otrzymaliby wyższe wynagrodzenie i dodatkowe dni wolne.

Co na to prezydent?

Kluczową rolę w całym procesie będzie odgrywał prezydent Karol Nawrocki. Jeszcze jako kandydat w wyborach podpisał umowę programową z NSZZ „Solidarność”, w której zadeklarował, iż nie zgodzi się na likwidację wolnych niedziel. Związek zawodowy przypominał o tej obietnicy w maju 2025 roku, podkreślając, iż Nawrocki zobowiązał się do „kontynuacji ochrony dotychczasowych osiągnięć dotyczących praw pracowniczych, w tym ograniczenia handlu w niedziele”.

Jeżeli więc ustawa przejdzie przez Sejm i Senat, prawdopodobne jest, iż trafi na biurko prezydenta i zostanie zawetowana.

Czy weto zamknie sprawę?

Nie do końca. Zgodnie z konstytucją, Sejm może odrzucić weto prezydenta większością 3/5 głosów. Jednak w obecnym układzie politycznym zebranie takiej większości będzie bardzo trudne. Oznacza to, iż choć projekt formalnie nie trafiłby do kosza, jego uchwalenie mogłoby zostać znacząco opóźnione, a szanse na wejście w życie wyraźnie by spadły.

Na razie projekt czeka na III czytanie w Komisji Gospodarki i Rozwoju. jeżeli zyska poparcie większości, trafi do dalszych prac legislacyjnych. Jednak biorąc pod uwagę stanowisko prezydenta, przyszłość reformy stoi pod dużym znakiem zapytania.

Idź do oryginalnego materiału