No wiec tak… W tej historii wszyscy póki co ściemniają i usiłują przedstawić wygodną dla siebie wersję wydarzeń. Celują w tym rzecz jasna pisiory, ale to zrozumiałe, jeżeli zrozumie się założenia i cel całej tej misternie wedle ich przekonania tkanej prowokacji. Pozbierajmy to szybciutko do kupy.
Wedle nieoficjalnej wersji, dwóch posłów PiS, Milewski i Cieciura, prawdopodobnie w porozumieniu z Mateckim (rola Giżyńskiego wydaje się w tej chwili nieco naciągana), zaprosiło do Sejmu aktora Kopczyńskiego (nie znam, w zasadzie kompletnie nie kojarzę, ale wierzę, iż to aktor, a rolą aktora jest odgrywanie ról za które mu płacą), znanego jakoby ze swych prokoalicyjnych sympatii, a więc dobrze pasującego do roli ciemnego charakteru. Przyjmować zaproszenie do knajpy od psiorów, to jednak kompromitacja, ale jak mówię, aktor gra rolę, którą dla niego napisał jakiś scenarzysta. Z tego żyje.
Umowa była taka, iż panowie i pani (bo doszła też partnerka aktora o bliżej nieokreślonej w tej chwili tożsamości), napiją się wódki, a następnie aktor pod byle pretekstem zaatakuje słownie i fizycznie Mateckiego, który akurat dziwnym trafem pojawił się na późnej (jest 22 z minutami) jakoby kolacji. Ma być z tego mega event polityczny, dowodzący, iż oto bandyci z PO i Koalicji, brutalnie atakują posłów opozycji, przed niczym się już nie cofają, do aktów agresji dochodzi choćby w sejmie, prawdopodobnie za cichym przyzwoleniem samego marszałka Hołowni. No tak to miało wyglądać, tak szyta była owa prowokacja, propagandowo nośna w zamyśle.
Panowie dali sobie w czajnik, chyba choćby nieco przeholowali, czyli coś wymknęło się spod kontroli, no i w pewnym momencie zgodnie ze scenariuszem, aktor ruszył do ataku na Mateckiego, tego słodziaka, do rany przyłóż, bogu dycha winnego człowieka zasad, cichutko siedzącego nad miską wczorajszego kapuśniaku (może była to grochowa, zeznania są tu sprzeczne. Panie z bufetu mówią dziś, iż nie pamiętają).
Matecki zgorszony zaczepką w postaci opinii o swoim szefie Ziobrze i jego preferencjach seksualnych, stanął oczywiście w obronie zbiorowej cnoty, czyli odstawił zupę, powstał choćby z krzesła w oczekiwaniu na zaplanowany i w szczegółach omówiony cios, który jednak nie nastąpił (napastnik zdążył go jedynie złapać za krawat; Armani, 3,5 tysiąca, wliczając w to zniżkę dla posła).
A nie dostał w papę dlatego, bo jak zeznaje świadek W i potwierdza to świadek R (zeznania świadka Goska są zupełnie niewiarygodne z powodów jego niepoczytalności), jeden z posłów biesiadujących, chodzi tu o tego Cieciurę, solidnie znietrzeźwiony, z nieznanego na razie powodu (staramy się to ustalić), zaczął obrzucać epitetami ową damę towarzyszącą aktorowi. Niespodziewanie więc scenariusz się zawalił, bowiem aktor zamiast zgodnie z zamówieniem przypierdolić Mateckiemu, odwrócił się na pięcie i prawym, acz mało precyzyjnym prostym trafił posła Cieciurę, głośno wygłaszającego wątpliwości co do prowadzenia się partnerki aktora. Zrobił się totalny zamęt, plan legł w gruzach, w ryj dostał nie ten co trzeba, tym samym prowokacja nie za bardzo się powiodła.
Przybyła na miejsce policja po pierwsze zwinęła aktora jako oczywistego agresora, a po drugie usiłowała sprawdzić trzeźwość uczestników zajścia, na co ci powołując się na immunitet, odpowiedzieli odmownie. Z wyjątkiem rzecz jasna Mateckiego, który jako jedyny z ochotą poddał się badaniu alkomatem. Nie muszę tu dodawać, iż był trzeźwy niczym świnia. Grał do końca swoją rolę.
Potem gwałtownie pobiegł do pokoju, żeby twitnąć zawczasu przygotowany komunikat: „Dwóch posłów opozycji, na terenie Kancelarii Sejmu, zostało pobitych przez prorządowego aktora. Co dalej? Będą nasyłać bojówki na wiece Karola Nawrockiego? Będą nas zabijać?”.
No i to cała na razie historia, wedle nieoficjalnych źródeł. Nie zmienia to postaci rzeczy, iż mieliśmy do czynienia z klasyczną, niezbyt wyrafinowaną ustawką, gdzie przede wszystkim chodziło o efekt, iż oto władza naszych bije. Niezależnie jakby tam było i co się w sumie okaże, jedno wszak wydaje się pewne, jeden ogólny wniosek wypływa z tej historii, iż wielu ludziom w Polsce, pewnie choćby ręka by nie drgnęła, gdyby mieli przypierdolić takiemu chujowi jak Matecki. No wcale nie trzeba być aktorem, żeby to zrobić. A tak swoją drogą… czego to PiSłajdaki nie wymyślą, żeby udowodnić biomasie jak to są bezwzględnie dyskryminowani i poniewierani. Miała by prowokacja a wyszła kompromitacja.