Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl
W pracach nad zmianą ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi pojawia się propozycja całkowitego zakazu reklamy piwa i piwa bezalkoholowego. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ocenia, iż jest to narzędzie, które stoi w sprzeczności z celami polityki zdrowotnej, ale może mieć też przełożenie na tysiące polskich przedsiębiorców, nie tylko w branży piwowarskiej, ale też gastronomii. Proponowane restrykcje są, w opinii ekspertów, niezrozumiałe w sytuacji, gdy rynek piwa od sześciu lat się kurczy i to właśnie mniejsze spożycie tego trunku odpowiada za ogólny spadek konsumpcji alkoholu w Polsce.
– W ostatnim czasie pojawiły się aż cztery projekty nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. To są projekty Lewicy, Polski 2050, rządowy oraz niedawno PiS-u, Konfederacji i PSL-u. Każdy z nich, chociaż w różnym natężeniu, zawiera przepisy szkodzące przedsiębiorcom i nie do końca realizujące cele polityki zdrowotnej – mówi agencji Newseria Aleksandra Wróbel, analityczka ds. regulacyjnych w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Mam tutaj na myśli zwłaszcza zakaz reklamy piwa oraz piwa bezalkoholowego, ponieważ obie te propozycje nie wspierają wyrażonego w art. 1 ust. 1 oryginalnej ustawy o wychowaniu w trzeźwości celu.
Wspomniany przepis mówi o tym, iż organy administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego mają obowiązek podejmowania działań „zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania, inicjowania i wspierania przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych napojów, działania na rzecz trzeźwości w miejscu pracy, przeciwdziałania powstawaniu i usuwania następstw nadużywania alkoholu, a także wspierania działalności w tym zakresie organizacji społecznych i zakładów pracy”.
– Naszym zdaniem zakaz reklamy piwa jest rozwiązaniem absolutnie nieproporcjonalnym. Jednym z argumentów, który można podać na poparcie naszej tezy, jest fakt, iż spożycie piwa spada nieprzerwanie od 2018 roku, pomimo dopuszczalności reklamy, i w tej chwili jest bardzo zbliżone do spożycia z roku 2003, kiedy ta reklama zaczęła być dopuszczalna, tak iż jest to narzędzie z naszej perspektywy absolutnie nieskuteczne – podkreśla Aleksandra Wróbel.
Ze statystyk przedstawionych przez Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) na podstawie danych GUS wynika, iż w 2024 roku spożycie napojów alkoholowych wyniosło 8,8 l 100-proc. alkoholu w przeliczeniu na jednego mieszkańca i było o 1 l niższe niż w 2019 roku. W tym czasie spożycie piwa w Polsce spadło z 5,3 l 100-proc. alkoholu do 4,72 l. Wielkość konsumpcji mocnych napojów alkoholowych pozostała w tym czasie na porównywalnym poziomie.
– Polacy piją coraz mniej, zwłaszcza piwa, i tutaj nagle się pojawiają projekty, które są bardzo rygorystyczne. One w sposób radykalny próbują ograniczyć przede wszystkim piwo, ale naszym zdaniem większość tych rozwiązań jest nieracjonalnych i nieproporcjonalnych do tej sytuacji. Bardzo często przywołuje się przykład Litwy jako kraju, w którym rząd podjął radykalne działania i ograniczył spożycie. Tylko zapomina się dodać, iż na Litwie sytuacja była dramatyczna, tam była największa konsumpcja alkoholu w Europie, dwa razy wyższa niż w Polsce – mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.
Dane związku wskazują, iż wraz ze spadającą konsumpcją kurczy się także polski rynek piwa. Wolumen produkcji piwa w latach 2019–2024 zmalał z 39,7 do 34,6 mln hl, czyli o 13 proc. Trend spadkowy obserwowany jest również w pierwszym półroczu br., kiedy wyniósł 6,9 proc. r/r., a wstępne dane za miesiące letnie wskazują na pogłębienie spadków.
– W tej sytuacji mamy projekty, które – nie waham się powiedzieć – uderzają przede wszystkim w piwo, a nie odnoszą się np. do zagadnień nadmiernej czy patologicznej konsumpcji, które Polacy w sondażach często wskazują jako najbardziej palące problemy – podkreśla Bartłomiej Morzycki.
Ekspert zwraca także uwagę na pominięcie w przepisach kwestii tzw. małpek i nocnej sprzedaży alkoholu. Branża podkreśla, iż konsekwencją wprowadzania ograniczeń reklamowych dla piwa będzie też zahamowanie rozwoju segmentu piw bezalkoholowych, co jest niezrozumiałe z punktu widzenia celów polityki zdrowotnej.
– Powinniśmy dążyć do zwiększania świadomości oferty napojów bezalkoholowych. To przyczyni się do kształtowania lepszych nawyków konsumenckich i realizacji celów polityki zdrowotnej – uważa Aleksandra Wróbel. – Są takie państwa jak Wielka Brytania czy Irlandia, które wręcz w sposób legislacyjny zachęcają do promocji tych produktów, a jednym ze sposobów ku temu jest zwolnienie z opłaty cukrowej. My idziemy w zupełnie przeciwnym kierunku. Ministerstwo Finansów rozważa podniesienie VAT-u na produkty bezalkoholowe.
Rządowy projekt ustawy nie mówi wprost o zakazie reklamy piw bezalkoholowych, jednak istnieje w nim zapis o tym, iż „każdy, kto wbrew art. 13.1 prowadzi reklamę lub promocję produktów i usług, których nazwa, znak towarowy, kształt graficzny lub opakowanie wykorzystuje podobieństwo lub jest tożsame z oznaczeniem napoju alkoholowego lub innym symbolem obiektywnie odnoszącym się do napoju alkoholowego podlega grzywnie od 20 000 do 750 000 złotych albo karze ograniczenia wolności, albo obu tym karom łącznie”.
Ekspertka ZPP zwraca uwagę, iż proponowane w projektach zmiany mogą potencjalnie dyskryminować małe sklepy. Pojawiają się bowiem niejasne zapisy, które mogą pozbawić sklepy poniżej 200 mkw. powierzchni możliwości sprzedaży trunków o zawartości poniżej 4,5 proc. alkoholu, w tym piwa.
– To byłaby zupełnie nieuzasadniona dyskryminacja pewnej grupy przedsiębiorców, na której zyskaliby więksi detaliści oferujący większy asortyment – tłumaczy Aleksandra Wróbel. – Ale przede wszystkim straciłyby małe miejscowości, które nie mają sklepów wielkopowierzchniowych. Tam mogłoby dojść do zmiany struktury spożycia alkoholu w kierunku trunków wysokoprocentowych.
Według proponowanych przepisów sprzedaż napojów alkoholowych z wykorzystaniem m.in. upustów, rabatów, bonifikat, pakietów i programów lojalnościowych, darowizn, nagród, wycieczek, gier losowych traktowana będzie jako forma ich promocji. ZPP widzi w tym ryzyko ograniczeń w relacjach B2B.
– Naszym zdaniem rabaty czy upusty w relacjach pomiędzy przedsiębiorcami są absolutnie naturalnymi mechanizmami rynkowymi i nie rozumiemy, dlaczego je również miałby obejmować zakaz reklamy i promocji, ponieważ w żaden sposób nie objąłby on końcowego konsumenta. Właśnie takie rabaty czy upusty służą usprawnieniu łańcucha dostaw – uważa analityczka ds. regulacyjnych w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
– Wpływ tego zakazu na branżę gastronomiczną i hotelarską jest bezpośredni. W tej chwili wszędzie widzimy parasole, ogródki piwne, które są sponsorowane, darowane przez producentów. o ile będzie trzeba te wszystkie parasole, szklanki, akcesoria wyrzucić do śmieci, to będą to dodatkowe koszty, bo restaurator będzie musiał sobie to kupić. W związku z tym restaurator czy hotelarz, który boryka się w tej chwili z problemami pracowniczymi, drogich mediów, będzie miał jeszcze jeden problem – mówi Sławomir Grzyb, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
Jak podkreśla, zakaz reklamy może oznaczać także zakaz pokazywania brandów browarów na butelkach, nalewakach w barze czy w menu.
– Wracamy do problemów, jakie mieliśmy z cenzurą w PRL, bo to będzie cenzura i ograniczanie wolności – uważa Sławomir Grzyb.
Kolejną branżą, na którą mogą wpływać proponowane regulacje, jest e-commerce. Zakładają one bowiem ograniczenie sprzedaży alkoholu przez internet wyłącznie do odbioru osobistego przez nabywcę w punkcie sprzedaży. To rozwiązanie, według ZPP, w praktyce eliminuje wariant bezpośredniej dostawy przesyłki do klienta.
– Naszym zdaniem to są przepisy zupełnie nadmiarowe, pomijające dynamiczny rozwój sektora e-commerce w ostatnich latach – mówi Aleksandra Wróbel. – Jednocześnie zgadzamy się z ustawodawcą, iż absolutnie konieczne jest zapewnienie skutecznej weryfikacji wieku kupujących, natomiast są na to inne sposoby, np. mógłby w tym pośredniczyć kurier. Docelowo uważamy, iż platformy powinny stworzyć systemowe mechanizmy do weryfikacji wieku i można by do tego wykorzystać rozwiązania już istniejące, jak np. systemy bankowe czy też mObywatela. Zachęcamy do rozwijania narzędzi, które po prostu ułatwią życie przedsiębiorcom.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zaapelował o gruntowną zmianę projektu i oparcie dalszych prac legislacyjnych na rzetelnych analizach oraz dowodach naukowych.
– W obecnym kształcie propozycje te nie tylko nie przynoszą korzyści dla zdrowia publicznego, ale też mogą zaszkodzić tysiącom polskich przedsiębiorców, ograniczyć konkurencję i spowolnić rozwój legalnego rynku napojów niskoprocentowych i bezalkoholowych – wskazuje analityczka ds. regulacyjnych w ZPP.

3 godzin temu











