Progresywna demokracja walcząca

2 godzin temu
Zdjęcie: Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie Źródło: PAP / Paweł Supernak


Sensem działań Donalda Tuska jest obrona ideologicznego i społeczno-gospodarczego panowania liberalizmu, a nie czegokolwiek innego.


Na spotkaniu w Senacie „Drogi wyjścia z kryzysu konstytucyjnego” 10 września premier Donald Tusk oznajmił marszałkom obu izb parlamentu, ekspertom i konstytucjonalistom, iż w celu restytucji praworządności władza publiczna musi funkcjonować w ramach „demokracji walczącej”, aby „przywrócić ład konstytucyjny i fundamenty liberalnej demokracji”. – Oznacza to, iż prawdopodobnie nieraz popełnimy błędy lub podejmiemy działania, które według niektórych autorytetów prawnych mogą być nie do końca zgodne z literą prawa, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku działania – wyjaśnił szef rządu.


Skąd ten rodzaj prawnego stanu nadzwyczajnego? „Ostatnie osiem lat [2015–2023 – przyp. L.Ż.] zdewastowało system prawny; toniemy w »luzach interpretacyjnych«”.


W tym kontekście od pewnego czasu mowa jest o ekstraordynaryjnych rozwiązaniach, które rządzący mieliby podjąć wobec Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego czy sędziów mianowanych po 2017 r. Przeciwnicy mówią o powrocie do demokracji socjalistycznej albo wręcz o stalinizmie prawnym, ale nie ma to nic wspólnego z tym, co głosi i praktycznie wykonuje Tusk.


Zwycięstwo bolszewików w Rosji czy faszystów we Włoszech nie wywołało jakiejś zasadniczej refleksji ustrojowo- -politycznej w środowisku liberalnych demokratów. Inaczej stało się w momencie przejęcia władzy w 1933 r. w Niemczech przez NSDAP. Doszło do tego w sposób legalny, zgodny z zasadami systemu parlamentarnego, jednak w szybkim czasie naziści doprowadzili do powstania zamiast demokracji liberalnej nowego ustroju, który ich przeciwnicy nazwą totalitaryzmem, aczkolwiek wcześniej używano już tego określenia wobec faszystowskich Włoch.
Idź do oryginalnego materiału