PREMIUMPolska prezydencja w Radzie UE: Gdyby nie te Węgry…

12 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/polityka-wewnetrzna-ue/news/polska-prezydencja-w-radzie-ue-gdyby-nie-te-wegry/


Dzisiaj kończy się rotacyjne półroczne przewodnictwo Polski w Radzie Unii Europejskiej. Udało nam się przekierować uwagę Unii na bezpieczeństwo, które było priorytetem naszej prezydencji, a może przegraliśmy z szantażującym pozostałe unijne państwa Viktorem Orbánem?

Dzisiaj Polska kończy prezydencję w Radzie UE – już drugą w ponad dwudziestoletniej historii naszego członkostwa we Wspólnocie. Jutro (1 lipca) przewodnictwo w instytucji gromadzącej ministrów państw członkowskich oddamy Danii.

Na ubiegłotygodniowym szczycie przywódców, odczas ostatniej wspólnej konferencji z przewodniczącym Rady Europejskiej Antóniem Costą i szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, premier Donald Tusk nie krył satysfakcji z tego, co naszemu krajowi udało się osiągnąć w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

– Dzisiaj mogę z satysfakcją ogłosić, kończąc polską prezydencję, iż adekwatnie wszystkie polskie marzenia sprzed wielu lat stały się dzisiaj naprawdę realnością europejską i iż Polska miała tu naprawdę bardzo duży wkład – stwierdził.

– Przyjęcie programu SAFE, oznaczającego aż 150 mld euro na obronność, wspólne inwestycje w europejskie bezpieczeństwo i zbrojenia, dwa nowe pakiety sankcji uderzających w rosyjską gospodarkę, wreszcie nieobejmowanie wydatków na zbrojenia w procedurze nadmiernego deficytu. Lista realnych sukcesów polskiej prezydencji jest długa, a wszystkie nasze postulaty zostały uznane i zrealizowane – ocenił entuzjastycznie europoseł Michał Szczerba podczas ubiegłotygodniowego spotkania w przedstawicielstwie Parlamentu Europejskiego w Warszawie.

– Polska prezydencja definiowała hasło «Bezpieczeństwo» wielowymiarowo: nie tylko w aspekcie militarnym, ale również infrastrukturalnym, żywnościowym, farmaceutycznym, gospodarczym – przypomniał Władysław Teofil Bartoszewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

– Warto przy tym pamiętać o kontekście – powrocie Donalda Trumpa do władzy w USA. Trump otwarcie mówi, iż nie będzie tolerował sytuacji, w której Europa nie bierze odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo – zwraca uwagę w rozmowie z EURACTIV.pl dr Beata Górka–Winter z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.

– Polska doskonale to rozumie – jesteśmy państwem, które wydaje na obronność 4,7 proc. PKB, co czyni nas liderem i daje nam wiarygodność. Dzięki temu mogliśmy proponować ambitne programy – bo trudno byłoby to robić, będąc w ogonie Europy pod względem wydatków – dodaje.

Czy jednak rzeczywiście wszystko nam się udało? W jakich dziedzinach doprowadziliśmy do postępu, a w jakich przeszkodził nam opór naszego sojusznika z Grupy Wyszehradzkiej? Analizujemy osiągnięcia Polski w poszczególnych obszarach.

Dokonania polskiej prezydencji w Radzie UE

Bezpieczeństwo zewnętrzne

Sam rząd wśród swoich osiągnięć na pierwszym miejscu wymienia wprowadzenie do unijnej agendy tematu bezpieczeństwa jako jednego z priorytetów. – Największe sukcesy dotyczą właśnie obszaru obronności i współpracy w ramach Unii Europejskiej – tutaj rzeczywiście udało się zrobić krok naprzód – zgadza się w rozmowie z EURACTIV.pl dr Spasimir Domaradzki z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW.

Polski rząd w podsumowaniu osiągnięć z ostatniego półroczna uwagę, iż to w okresie polskiej prezydencji Komisja Europejska przedstawiła białą księgę w sprawie obronności europejskiej – Gotowość 2030 oraz plan ReArm Europe Gotowość 2030, który przewiduje zmobilizowanie przez UE w najbliższych latach do 800 mld euro na cele obronne.

Przypomina również, iż UE potwierdziła w maju obronne partnerstwo strategiczne ze Zjednoczonym Królestwem, co jest ważnym krokiem nie tylko w kierunku budowania wspólnych zdolności obronnych, ale również na rzecz ponownego zbliżenia między Unią a Londynem po brexicie.

Jednym z największych sukcesów polskiej prezydencji w Radzie UE jest przyjęcie Instrumentu na rzecz Zwiększenia Bezpieczeństwa Europy (SAFE), które otwiera drogę do udzielania państwom członkowskim UE wsparcia finansowego w formie wieloletnich pożyczek o łącznej wartości 150 miliardów euro, zabezpieczonych gwarancjami budżetu UE.

Środki te mają umożliwić realizację pilnych i szeroko zakrojonych inwestycji publicznych poprzez wspólne zamówienia dla europejskiego przemysłu obronnego, z wykorzystaniem uproszczonych procedur i zwolnień z podatku VAT.

Do priorytetów SAFE należą m.in. obrona powietrzna i przeciwrakietowa, systemy artyleryjskie, amunicja i pociski rakietowe, drony oraz technologie przeciwdziałające dronom, a także ochrona infrastruktury krytycznej, bezpieczeństwo przestrzeni kosmicznej, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja i mobilność wojskowa.

SAFE to pierwszy tak szeroko zakrojony unijny program inwestycji w obronność i realizacja priorytetu o zacieśnianiu więzi UE–NATO, wskazuje polski rząd.

Jak podkreśla, sukcesem prezydencji jest założenie, iż choćby 35% zamawianego sprzętu może pochodzić spoza UE. Pożyczki mogą być udzielane także na istniejące kontrakty, m.in. finansowanie elementów Tarczy Wschód, choć decyzja w sprawie tej akurat inwestycji jeszcze nie zapadła.

W kontekście Tarczy Wschód Polska zaznacza jednak, iż UE uznała budowaną w Polsce Tarczę Wschód za flagowy projekt na rzecz bezpieczeństwa UE i podlegający wsparciu Unii, dzięki czemu Tarcza Wschód została wpisana do Białej księgi europejskiej obronności jako element zdolności krytycznych UE.

Polska może stać się jednym z największych odbiorców w UE środków oferowanych w ramach SAFE – możemy uzyskać z tego programu choćby 100 mld zł. SAFE to pierwszy filar programu ReArm Europe.

Wynegocjowane w ramach SAFE zapisy pozwoliły na osiągnięcie kompromisu w sprawie programu na rzecz europejskiego przemysłu obronnego (EDIP), który ma na celu rozwój zdolności przemysłowych europejskiego sektora zbrojeniowego.

W dużej mierze dzięki zaangażowaniu prezydencji w trzecią rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę przyjęto również 16. pakiet sankcji gospodarczych i indywidualnych wobec Rosji. Pakiet ten wprowadził nowe ograniczenia w handlu, w tym w sektorze energetycznym.

Trzy miesiące później Unia Europejska zatwierdziła 17. pakiet sankcji, który znacząco rozszerzył unijną listę sankcyjną o kolejne podmioty, w tym firmy zaangażowane w eksport rosyjskiej ropy oraz objął zakazem portowym dodatkowe 189 statków tzw. rosyjskiej floty cieni.

W czasie polskiej prezydencji zaproponowano też 18. pakiet sankcji, który ma uderzyć w rosyjskie sektory energetyki i transportu, obejmując m.in. całkowity zakaz transakcji związanych z gazociągami Nord Stream 1 i 2. Powodem okazał się opór ze strony Węgier i Słowacji.

Z gospodarczego punktu widzenia ważnym sukcesem było natomiast podniesienie ceł na nawozy z Rosji i Białorusi. Ograniczenie importu ze wschodu było jednym z priorytetów polskiej prezydencji w UE. Nowe cła wejdą w życie jutro (1 lipca), ale które nie jest częścią unijnego reżimu sankcyjnego wobec Rosji.

Ważne było również to, iż pod presją Polski 19 marca Komisja Europejska zaproponowała państwom członkowskim użycie krajowej klauzuli wyjścia („national escape clause” – NEC), aby wyłączyć wydatki na obronność z procedury nadmiernego deficytu. Pozwoli to państwom na trwałe podniesienie wydatków obronnych przy zachowaniu w średnim okresie stabilnych finansów publicznych.

– Mamy więc do czynienia z szeregiem konkretnych działań i postulatów, które w istotny sposób usprawniają mechanizmy zwiększania wydatków i wzmacniania fizycznych zdolności obronnych państw członkowskich – wskazuje Domaradzki.

Na ile jednak były to osiągnięcia polskiej prezydencji w Radzie UE, a na ile Komisji Europejskiej? – Przede wszystkim należy docenić osiągnięcia Komisji, ale nie zgodziłabym się z tezą, iż nie są to również sukcesy polskiej prezydencji – ocenia Górka–Winter.

– Oczywiście Komisja działa według własnego rytmu, jednak warto przypomnieć, iż od 2022 roku, czyli wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, Unia Europejska nie podejmowała działań w takim tempie, jak wtedy, gdy to właśnie Polska prezydencja nadała priorytet bezpieczeństwu – i to rozumianemu bardzo szeroko – zaznacza ekspertka.

Rozszerzenie UE

W zakresie rozszerzenia osiągnięcia polskiej prezydencji nie były aż tak znaczące, a to ze względu na opór Węgier. Po referendum w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE węgierski rząd nie wykazuje żadnych oznak gotowości, jeżeli chodzi o zniesienie weta.

– To właśnie przez Węgry nie udało się osiągnąć bardziej namacalnych postępów – chociażby w kontekście Ukrainy czy przeforsowania osiemnastego pakietu sankcji– podkreśla Domaradzki.

– Widzimy więc nie tylko brak wspólnoty postrzegania zagrożeń w UE, ale wręcz konsekwentny sabotaż ze strony konkretnego państwa, które traktuje najważniejsze decyzje jako narzędzie do realizowania swoich partykularnych interesów – wskazuje.

– Mamy w tej chwili do czynienia z intensywnym procesem przesiewowym. Ukraina stara się przyspieszyć ten proces. Jednocześnie Węgry wciąż nie wycofały swojego weta wobec otwarcia pierwszego klastra negocjacyjnego – podkreśliła podczas konferencji EURACTIV.pl Nataliya Vinnykova, kierowniczka Katedry Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie im. Wasyla Karazina w Charkowie.

Zaznaczyła, iż Węgry przedstawiły 11 zaleceń, z których wiele dotyczy kwestii językowych. Głównym żądaniem Budapesztu jest zniesienie obowiązku posługiwania się językiem państwowym przez urzędników publicznych, co jednak jest politycznie niewykonalne, ponieważ wymagałoby zmian konstytucyjnych – a tych nie można wprowadzić bez ogólnokrajowego referendum, wyjaśniła.

Ważnym osiągnięciem było jednak formalne przyjęcie Instrumentu na rzecz Reform i Wzrostu dla Mołdawii. Inicjatywa ta zapewnia 1,9 miliarda euro wsparcia finansowego – co stanowi największy dotychczasowy pakiet grantów i niskooprocentowanych pożyczek – mających na celu ułatwienie Mołdawii integracji z rynkiem europejskim, umocnienie jej proeuropejskiego kursu oraz zwiększenie bezpieczeństwa UE.

Równocześnie odnotowano postępy w procesach akcesyjnych innych państw aspirujących. W negocjacjach z Albanią otwarto klastry dotyczące rynku wewnętrznego, konkurencyjności i wzrostu. Co więcej, jeden z klastrów negocjacyjnych z Czarnogórą jest na etapie finalizacji.

Mimo impasu spowodowanego sprzeciwem Węgier Polska mocno podkreślała niezachwiane wsparcie UE dla Ukrainy. W okresie naszej prezydencji łączna suma unijnego wsparcia dla Ukrainy od początku pełnoskalowej agresji Rosji przekroczyła 150 miliardów euro.

– choćby jeżeli polskie założenia były ambitne i nie udało się ich w pełni zrealizować, to nie ulega wątpliwości, iż również na tym polu odnotowano postęp. Na koniec prezydencji te sukcesy nie są jeszcze w pełni widoczne, to wykonana praca jest na tyle istotna, iż jej owoce powinny być dostrzegalne już podczas kolejnej prezydencji – ocenia Domaradzki

– To pokazuje, iż nie był to czas zmarnowany, ale okres konsekwentnego budowania podstaw pod dalsze działania – dodaje.

Bezpieczeństwo wewnętrzne

Podczas swojej prezydencji Polska skutecznie wpłynęła na zaostrzenie stanowiska Unii Europejskiej wobec nielegalnej migracji jako zagrożenia hybrydowe.

„Rada Europejska wyraziła uznanie dla ogromnych wysiłków Polski włożonych w odzyskanie kontroli nad granicą z Białorusią, co znacząco przyczyniło się do zapewnienia bezpieczeństwa całej Unii”, napisano na stronie internetowej prezydencji.

„Potwierdzono, iż UE jest zdeterminowana, by skutecznie chronić swoje granice zewnętrzne i przeciwdziałać hybrydowym zagrożeniom wynikającym z instrumentalizacji migrantów dla celów politycznych, czyli ich wykorzystywania jako narzędzia wojny”, dodano.

Pod wpływem propozycji polskiej prezydencji, Komisja Europejska przedstawiła ponadto wspólny system powrotów dla UE (Common European System for Returns), mający na celu skuteczniejsze i trwalsze odsyłanie nielegalnych migrantów.

Obejmuje on nową strategię dotyczącą bezpiecznych państw trzecich, wzajemne uznawanie decyzji powrotowych, uproszczone procedury, dłuższe zakazy wjazdu oraz lepszą wymianę danych.

Polska prezydencja odegrała też istotną rolę w usprawnieniu kontroli granicznych i zwiększeniu bezpieczeństwa strefy Schengen. Udało jej się doprowadzić do porozumienia z Parlamentem Europejskim w sprawie stopniowego wdrożenia zaawansowanego systemu IT do kontroli wjazdu i wyjazdu ze strefy Schengen, zwanego Entry–Exit System (EES).

Ten system, gromadzący dane biometryczne, ma zwiększyć możliwości w zakresie skutecznej identyfikacji cudzoziemców, zwalczania oszustw związanych z tożsamością i dostępu do danych osobowych obywateli państw trzecich w czasie rzeczywistym.

Dodatkowo dzięki porozumieniu z Parlamentem Europejskim, zaostrzone zostaną zasady dotyczące zawieszania ruchu bezwizowego dla obywateli państw trzecich, którzy nadużywają tej możliwości. Prezydencja wznowiła także prace nad kwestią przewoźników ułatwiających przemyt migrantów i zacieśniła współpracę UE w związku z przeniesieniem procederu przemytu ludzi do cyberprzestrzeni.

W 40. rocznicę porozumienia Schengen polska prezydencja w Radzie UE doprowadziła też do przyjęcia Deklaracji Schengen, w której UE odnowiła zobowiązanie do zapewnienia mobilności 450 mln Europejczyków w ramach bezpiecznych granic, gwarantowanych przez współpracę policji, straży granicznych i administracji celnych państw Schengen.

Jeśli chodzi zaś o bezpieczeństwo cybernetyczne, to dzięki staraniom Polski Rada UE uzgodniła nowy system wspólnego reagowania UE na poważne ataki w cyberprzestrzeni – Cyber Blueprint.

– Unijny plan zarządzania kryzysami cybernetycznymi wyjaśnia, w jaki sposób państwa członkowskie mogą wykrywać, reagować, odzyskiwać i wyciągać wnioski z incydentów cyberbezpieczeństwa na dużą skalę i kryzysów cybernetycznych, które mogą mieć wpływ na całą UE – podkreślił wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Bezpieczeństwo gospodarcze

Jednym z najczęściej powtarzanych na przestrzeni ostatniego półroczna zarówno w Brukseli, jak i w Warszawie słowem była deregulacja. Uproszczenie unijnej legislacji i zmniejszenie obciążeń nakładanych na europejskie przedsiębiorstwa to jeden z priorytetów polskiej prezydencji w Radzie UE.

Bodźcem do takiego kierunku działań stały się opublikowane w ubiegłym roku raporty dwóch byłych włoskich premierów: Maria Draghiego o konkurencyjności UE oraz Enrica Letty o unijnym jednolitym rynku.

– Raport Maria Draghiego pokazuje, iż Europa odstaje od USA głównie z powodu niewystarczającego wprowadzania innowacji, szczególnie nowych produktów technologicznych na rynek. To jest nasz główny problem, jeżeli mówimy o globalnej konkurencyjności, i z tym musimy się zmierzyć – podkreślił Ignacy Niemczycki, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, na kwietniowej konferencji EURACTIV.pl.

Polska prezydencja znacząco przyspieszyła proces upraszczania regulacji w Unii Europejskiej. Dzięki jej działaniom Komisja Europejska zaprezentowała pięć pakietów upraszczających, czyli „Omnibusów”, które sektorowo eliminują nadmierne i powtarzające się obciążenia.

Pakiety te obejmują:

  • Zrównoważony rozwój: Wprowadzono zasadę „Stop–the–clock”, która odsuwa w czasie niektóre obowiązki sprawozdawcze, a także uproszczono zasady dotyczące granicznego podatku węglowego (CBAM).
  • Inwestycje: Usprawniono procedury związane z inwestycjami realizowanymi w ramach programu InvestEU.
  • Rolnictwo: Wprowadzono szereg uproszczeń dla sektora rolnego.
  • Firmy: Obniżono próg dla małych i średnich firm (o średniej kapitalizacji), co ułatwi im funkcjonowanie.
  • Obronność: Wdrożono uproszczenia w obszarze obronności.

Polska, działając z wyprzedzeniem przed trzyletnimi negocjacjami nad budżetem Unii Europejskiej po 2027 roku, mocno podkreśliła też najważniejsze znaczenie polityki spójności. Wskazałą, iż nowa polityka spójności powinna w szczególności skupić się na wsparciu finansowym dla obszarów obronności i mieszkalnictwa.

Bezpieczeństwo energetyczne

Dzięki inicjatywie przewodzonej przez Polskę Rady UE Komisja Europejska zaprezentowała strategię całkowitego uniezależnienia się energetycznego od Rosji.

Plan RePowerEU zakłada sukcesywne zmniejszanie, a następnie całkowite zaprzestanie importu rosyjskich paliw do 2027 roku. W praktyce oznacza to, iż już w 2025 roku kraje UE mają zakończyć zawieranie nowych umów i rozwiązać obecne krótkoterminowe kontrakty, a w dalszej kolejności wypowiedzieć te długoterminowe.

– Program RePower EU, którego celem było uniezależnienie UE od surowców energetycznych z Rosji, na początku budził opór wielu państw członkowskich. Obawiano się wzrostu cen. My jednak od początku działaliśmy konsekwentnie, pokazując, iż uniezależnienie się od Rosji to konieczność – wskazuje Beata Górka–Winter.

Radzie UE udało się ponadto osiągnąć porozumienie z Parlamentem Europejskim w sprawie przedłużenia o dwa lata, czyli do 2027 roku, zasad dotyczących zapełniania magazynów gazu ziemnego.

To rozwiązanie ma pozwolić na szybsze reagowanie na wahania zapotrzebowania rynkowego, a w konsekwencji przeciwdziałać manipulacjom cenowym i wspierać obniżanie kosztów.

Bezpieczeństwo żywnościowe

Podczas polskiej prezydencji państwa członkowskie Unii Europejskiej osiągnęły porozumienie w sprawie wzmocnienia pozycji rolników w łańcuchu żywnościowym. Obejmowało to wprowadzenie zmian we wspólnej organizacji rynków rolnych oraz przyjęcie nowych przepisów dotyczących transgranicznego zwalczania nieuczciwych praktyk handlowych (UTP).

Nowe regulacje mają na celu zapewnienie większej przejrzystości i uczciwości w relacjach handlowych, chroniąc rolników przed narzucaniem niekorzystnych warunków przez dominujące podmioty w łańcuchu dostaw.

Polska doprowadziła też do uzgodniania zasady „rural proofing”. Oznacza ona, iż wszystkie przyszłe działania Unii Europejskiej będą musiały brać pod uwagę interesy i potrzeby osób zamieszkałych i pracujących na terenach wiejskich.

Podwyższenie ceł na rosyjskie i białoruskie nawozy, którym chwali się Polska, to jednak miecz obosieczny, bowiem może ono uderzyć w polskich rolników. W 2024 roku do państw Unii Europejskiej trafiło 4,7 miliona ton rosyjskich i białoruskich nawozów, natomiast w pierwszym roku wprowadzenia zmian ma to być 2,7 miliona ton – a liczba ta ma się dalej zmniejszać.

– Nawozy z Rosji i Białorusi, które dotychczas były dla wielu rolników tanią alternatywą, mogą więc stać się nie tylko droższe, ale i mniej dostępne. To może znacząco zwiększyć koszty produkcji. Rolnicy obawiają się więc skutków tej zmiany – przyznaje w rozmowie z EURACTIV.pl sadownik z województwa mazowieckiego.

Polska jako państwo przewodzące pracom Rady UE doprowadziło ponadto do wypracowania konsensusu, iż rolnictwo powinno stać się priorytetem polityki spójności Unii Europejskiej, zwłaszcza w kontekście zbliżających się negocjacji nowego wieloletniego budżetu UE.

„Uzgodniliśmy, iż finansowanie Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) po roku 2027 musi gwarantować odporność, suwerenność i konkurencyjność europejskiego rolnictwa”, wskazano na stronie internetowej prezydencji.

Polski rząd przedstawił też rekomendacje dla przyszłej WPR, obejmujące dwufilarowy budżet przeznaczony na rolnictwo, wprowadzenie mechanizmów zachęcających rolników do ochrony środowiska, zamiast przymusu, a także szczególne wsparcie dla rozwoju wschodnich regionów przygranicznych Unii.

Beata Górka–Winter zwraca uwagę, iż w czasie prezydencji odbyło się wiele wydarzeń poświęconych tym tematom – m.in. marcowe Forum Rolnicze w Jasionce pod Rzeszowem oraz majowy Europejski Kongres Odnowy i Rozwoju Wsi w Poznaniu.

Daliśmy się ograć Węgrom?

– To była prezydencja, w którą włożono bardzo dużo pracy. W wielu obszarach podjęto konkretne działania, a niektóre sprawy rzeczywiście przesunęły się do przodu. Dlatego ogólny bilans oceniam pozytywnie – podkreśla Spasimir Domaradzki.

Czy jednak nie zrobiliśmy zbyt mało, aby znaleźć porozumienie z Węgrami, wyjść naprzeciw argumentom Budapesztu i w ten sposób popchnąć do przodu tak problematyczne kwestie, jak sankcje wobec Rosji czy europejska perspektywa Ukrainy?

– Węgierskie oczekiwania są znane – i to właśnie one są przyczyną swoistego „zawieszenia” w relacjach, co zresztą negatywnie wpływa także na stosunki polsko–węgierskie – wskazuje Domaradzki.

Według niego problem polega na tym, iż Węgry nieustannie wytyczają nowe „czerwone linie”, które de facto służą zabezpieczaniu rosyjskich interesów w UE – czy to w sferze energetyki, czy w narracjach dotyczących Ukrainy.

– To nie są kwestie, w których da się po prostu „dogadać” – działania Węgier są świadomą próbą demontażu unijnej integracji – uważa ekspert.

– W szerszej perspektywie mamy tu do czynienia ze zderzeniem dwóch podejść: z jednej strony ideowego zaangażowania w proces integracji, z drugiej – jego kontestacji i odrzucenia wspólnego postrzegania zagrożeń – zaznacza.

Jego zdaniem Polska miała kilka możliwych dróg działania. – Jedną z nich było porzucenie tematów, w których wiadomo było, iż Węgry będą blokować postęp. Drugą – otwarta konfrontacja, czyli próba przeforsowania stanowiska wbrew Węgrom – wymienia Domaradzki.

– Trzecią, i moim zdaniem najbardziej racjonalną ścieżką, było działanie konsekwentne i systemowe – przygotowywanie fundamentów pod decyzje, które będzie można wdrożyć, gdy zmieni się sytuacja polityczna w Budapeszcie – podkreśla.

Chodziło o to, by mieć gotowe dokumenty, mechanizmy i rozwiązania, które będzie można od razu wykorzystać, gdy pojawi się polityczna wola również po stronie Węgier, wyjaśnia.

Problem z promocją

Beata Górka–Winter widzi inny mankament kończącej się polskiej prezydencji w Radzie UE: niedostateczna promocja tego, co udało się osiągnąć.

– Być może właśnie dlatego nasz wkład nie zawsze był należycie dostrzeżony. W przypadku twardego bezpieczeństwa promocja była widoczna – organizowaliśmy duże konferencje, aktywnie działaliśmy w mediach społecznościowych. W innych dziedzinach – zdrowie, deregulacja, rolnictwo – promocja była znacznie słabsza – wskazuje badaczka.

Przypomina, iż w czasie polskiej prezydencji zorganizowano aż 22 nieformalne spotkania ministrów w Polsce oraz ponad 300 spotkań na poziomie eksperckim. W wydarzeniach prezydencji wzięło udział łącznie niemal 45 tysięcy osób. Odbyło się też ponad 500 wydarzeń kulturalnych w 30 krajach.

– To wszystko świadczy o ogromnym wysiłku organizacyjnym. Promocja osiągnięć nie zawsze jednak dorównuje samej treści tych działań – podkreśla Górka–Winter.

– A przecież nasza prezydencja przypadła na bardzo trudny moment – trwająca wojna w Ukrainie, napięcia na Bliskim Wschodzie, wojna Izraela z Iranem, a przede wszystkim zmiana administracji w USA i powrót Donalda Trumpa. – kontekst był wyjątkowo napięty. A mimo to Polska poradziła sobie bardzo dobrze – wskazuje.

Artykuł <span style="
display: inline-block;
background-color: #FFC708;
color: black;
font-size: 0.75em;
padding: 0.15em 0.5em;
border-radius: 9999px;
margin-right: 0.4em;
vertical-align: middle;
">PREMIUM</span>Polska prezydencja w Radzie UE: Gdyby nie te Węgry… pochodzi z serwisu EURACTIV.pl.

Idź do oryginalnego materiału