Potężny skandal w Sylwestra! Leszek Miller bez hamulców o posłance Lewicy. Internet zapłonął po tych słowach

1 godzina temu

Miał być czas szampańskiej zabawy i noworocznych życzeń, a skończyło się na jednej z najbrutalniejszych wymian zdań w historii polskich mediów społecznościowych. Leszek Miller, były premier i legenda lewicy, w sylwestrowe popołudnie odpalił prawdziwą bombę. W odpowiedzi na słowa Anny Marii Żukowskiej, która miała nazwać go „obleśnym dziadem”, polityk nie pozostał dłużny. Użył sformułowań, które zszokowały opinię publiczną, nazywając posłankę „więdnącą wiedźmą” i sugerując jej kompleksy na punkcie wyglądu. Wpis w zaledwie dwie godziny zdobył 30 tysięcy reakcji. Czy to ostateczny koniec dyplomacji w polskiej polityce?

Fot. Warszawa w Pigułce

Końcówka roku w polskiej polityce zwykle jest okresem wyciszenia i składania kurtuazyjnych życzeń. Jednak rok 2025 (w narracji artykułu, dopasowanej do obecnej daty) kończy się politycznym trzęsieniem ziemi na lewicy. Konflikt międzypokoleniowy, który tlił się od dawna między „starą gwardią” SLD a „młodymi wilkami” Nowej Lewicy, właśnie wybuchł z niespotykaną siłą. Poszło o… Brigitte Bardot i wygląd zewnętrzny.

Leszek Miller, znany z ciętego języka i braku politycznej poprawności, opublikował na Facebooku wpis, który natychmiast stał się viralem. Były premier postanowił publicznie rozliczyć się z Anną Marią Żukowską, jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy współczesnej Lewicy. Styl, w jakim to zrobił, podzielił internautów i wywołał lawinę komentarzy.

O co poszło? „Obleśny dziad” kontra ikona kina

Zapalnikiem konfliktu stał się wcześniejszy wpis Leszka Millera, w którym zacytował on słowa słynnej francuskiej aktorki, Brigitte Bardot.

Cytat ten, w dobie ruchu MeToo i zwiększonej wrażliwości na kwestie granic w relacjach damsko-męskich, wywołał oburzenie w środowiskach feministycznych i lewicowych. Anna Maria Żukowska, znana z bezkompromisowej walki o prawa kobiet, zareagowała na post Millera w sposób emocjonalny i bezpośredni. Jak relacjonuje sam były premier, posłanka miała zwrócić się do niego per „obleśny dziadu”.

Dla Leszka Millera było to przekroczenie rubikonu. „Starałem się nie reagować na rozmaite zaczepki Anny Marii Żukowskiej. Zgniły zapach, który rozsiewa wokół siebie skutecznie mnie od tego odstręczał” – rozpoczął swój wpis były premier, by chwilę później przejść do kontrataku, który wielu obserwatorów uznało za bezprecedensowy atak ad personam.

Miller uderza w najczulszy punkt

To, co nastąpiło w dalszej części wpisu, to klasyczny przykład brutalizacji języka debaty publicznej. Leszek Miller nie skupił się na merytorycznej obronie cytatu Bardot czy dyskusji o molestowaniu. Skupił się na osobie swojej oponentki, uderzając w jej wygląd i wiek.

„Po spojrzeniu w lustro panią Żukowską musiały nawiedzić okropne myśli, skoro gwałcąc lewicowe zasady, nie tylko wytknęła mi mój podeszły wiek, ale jeszcze opatrzyła go przymiotnikiem »obleśny«” – napisał Miller. W tym zdaniu były premier zarzucił posłance hipokryzję (ageizm jest bowiem sprzeczny z wartościami lewicowymi), jednocześnie sugerując, iż jej reakcja wynika z frustracji własnym wyglądem w porównaniu do urody młodej Brigitte Bardot.

Najmocniejsze słowa padły jednak na końcu. Miller, przepraszając czytelników za zajmowanie ich głów „przykrymi odruchami”. Sformułowanie to natychmiast stało się tematem numer jeden na Twitterze (X) i Facebooku. Użycie słowa „wiedźma” w połączeniu z przymiotnikiem „więdnąca” jest odbierane jako seksistowski atak, mający na celu poniżenie kobiety poprzez odwołanie się do jej wieku i atrakcyjności fizycznej.

30 tysięcy reakcji w dwie godziny. Polska podzielona

Zrzut ekranu, który obiegł sieć, pokazuje skalę zasięgu tego wpisu. W zaledwie dwie godziny post zebrał ponad 30 tysięcy reakcji (lajków, serduszek, ale też „ha-ha”), ponad 2500 komentarzy i ponad 500 udostępnień. To liczby, które są marzeniem dla większości czynnych polityków, a Leszek Miller osiągnął je, będąc już de facto na politycznej emeryturze.

Komentarze pod wpisem są mocno spolaryzowane:

  • Obóz Millera: Część internautów bije brawo byłemu premierowi za „cięty język” i „niepoprawność polityczną”. Uważają, iż Żukowska, nazywając go „obleśnym dziadem”, sama sprowokowała taką reakcję i „dostała to, na co zasłużyła”. Wskazują, iż szacunek obowiązuje w obie strony, a wiek Millera nie powinien być powodem do obelg.
  • Obóz Żukowskiej: Druga strona barykady jest zniesmaczona poziomem wypowiedzi „starszego pana”. Zarzucają Millerowi mizoginię, seksizm i brak klasy. Podkreślają, iż politykowi tego formatu nie przystoi publiczne komentowanie wyglądu kobiet i używanie inwektyw rodem z magla.

Wojna pokoleń na Lewicy

Ten incydent to coś więcej niż tylko internetowa pyskówka. To symboliczny obraz głębokiego pęknięcia na polskiej lewicy. Z jednej strony mamy „starą SLD-owską gwardię” (reprezentowaną przez Millera), która często ma konserwatywne podejście do spraw obyczajowych, ceni sobie tradycyjną elegancję i dystansuje się od „nowomowy”. Z drugiej strony stoi Nowa Lewica (reprezentowana przez Żukowską), która stawia na ostre, bezkompromisowe walki o prawa mniejszości, feminizm i nie boi się używać radykalnego języka.

Określenia „obleśny dziad” i „więdnąca wiedźma” to smutna puenta współpracy tych dwóch środowisk. Pokazują, iż mimo wspólnych list wyborczych w przeszłości, mentalnie te dwie grupy dzieli przepaść nie do zasypania. Miller, kończąc wpis słowami „czynię to rzadko i z obrzydzeniem” oraz życząc „Szczęśliwego Nowego Roku”, stawia kropkę nad „i”, pokazując, iż nie zamierza przepraszać.

Co to oznacza dla Ciebie? – Brutalizacja języka wpływa na nas wszystkich

Możesz pomyśleć, iż kłótnia dwojga polityków w Internecie to tylko medialny szum, który nie ma wpływu na Twoje życie. Niestety, jest inaczej. Poziom debaty publicznej bezpośrednio przekłada się na nastroje społeczne i to, jak my sami rozmawiamy ze sobą w domach czy pracy.

Warto zwrócić uwagę na kilka aspektów tego skandalu:

  • Granice wolności słowa: Obserwujemy niebezpieczne przesuwanie granic. jeżeli byli premierzy i posłowie używają języka nienawiści („dziad”, „wiedźma”), daje to przyzwolenie „zwykłym ludziom” na hejt w sieci. Pamiętaj, iż w Internecie nic nie ginie, a obrażanie innych może mieć konsekwencje prawne.
  • Ageizm działa w dwie strony: Konflikt ten pokazuje, iż dyskryminacja ze względu na wiek dotyka zarówno starszych („dziad”), jak i osoby w średnim wieku („więdnąca”). Warto zastanowić się, czy w naszych dyskusjach nie używamy wieku jako argumentu, gdy brakuje nam merytorycznych podstaw.
  • Manipulacja emocjami: Tego typu wpisy są „klikalne” (co widać po tytule i zasięgach). Algorytmy mediów społecznościowych promują konflikt. Bądź świadomy, iż politycy często celowo wywołują skandale, by odwrócić uwagę od spraw merytorycznych lub po prostu przypomnieć o swoim istnieniu.
  • Kultura sporu: Zamiast dyskutować o problemie (molestowanie, granice komplementów), dyskusja zeszła na poziom wyglądu fizycznego. To lekcja dla nas wszystkich – w sporze atakujmy argumenty, a nie cechy fizyczne oponenta.

Leszek Miller i Anna Maria Żukowska zaserwowali nam na koniec roku spektakl, który długo nie zostanie zapomniany. Pozostaje pytanie: czy w 2026 roku czeka nas jakakolwiek poprawa standardów, czy też polityka stanie się już wyłącznie areną wymiany inwektyw? Na razie, patrząc na 30 tysięcy reakcji pod postem Millera, wydaje się, iż publiczność domaga się igrzysk, a nie chleba.

Idź do oryginalnego materiału