PiS zaskoczony siłą marszu PiS. Zareagowali… bluzgami

1 rok temu

Najwyraźniej politycy PiS nie spodziewali się aż tak wielkiej (ocenianej na 500 tys. osób!) frekwencji na marszu opozycji. Nie wiedząc jak zareagować sięgnęli po zwyczajne… bluzgi.

– Ja oczywiście nie mam nic przeciwko swobodnej manifestacji poglądów, niezależnie od tego, jakie kto ma. Na tym polega piękno demokracji, iż każdy ma tę swobodę i choćby ostrzejsze formy wyrażania tych poglądów, uderzające w rząd, w to, co robimy jako drużyna Prawa i Sprawiedliwości, również nie budzą jakiegoś mojego istotnego oburzenia – mówił na przykład Mateusz Morawiecki.

– Śmieszy mnie natomiast trochę, kiedy stare lisy, siedzące w polityce wiele, wiele lat, organizują marsz antyrządowy i przedstawiają go jako spontaniczny protest obywatelski. Od lokalnych samorządowców słyszałem zresztą, jak wszystko wygląda od kuchni. Z centrali Platformy poszła dyrektywa, żeby wszyscy ichniejsi prezydenci i burmistrzowie zwozili jak najwięcej działaczy Platformy, pracowników miejskich spółek, samorządowców itd. – dodał szef rządu.

No cóż, widząc tłumy na ulicach Warszawy, Morawiecki musiał wiedzieć, iż oznaczają one nieodwracalny kres jego rządów.

Idź do oryginalnego materiału